"Krzykacze z transparentami"? Ostry komentarz z Bródna
23 lutego 2018
Miały być konsultacje, a jest typowo polska anarchia i szantaż emocjonalny - uważa nasz czytelnik. Jego opinia nie spodoba się organizatorom protestów przeciwko budowie pawilonów w parku Bródnowskim.
Na początku chciałbym podziękować redakcji tutargowek.pl za bezstronne przedstawienie problemu, z jakim mamy do czynienia na Bródnie w artykule "Kawiarnia w parku to zły pomysł?". Większość lokalnych mediów już tradycyjnie nie była zainteresowana argumentami obu stron sporu i podchwyciła opinię protestujących jako jedyną słuszną prawdę.
Kawiarnia w parku to zły pomysł? "Sprzeciwiamy się"
Gdy trwały konsultacje, było cicho. Po ich zakończeniu wybuchł protest.
Patrząc na to, co się dzieje wokół tematu rzekomej zabudowy parku, jestem załamany naszą polską rzeczywistością. Być może, jak zauważyła redakcja, termin organizacji konsultacji był rzeczywiście niefortunny, ponieważ kolidował ze świętami Bożego Narodzenia i feriami zimowymi, ale trudno zaprzeczyć, że mieszkańcy Bródna mieli możliwość zabrania głosu. Podczas konsultacji zostało wyraźnie powiedziane, jaki będzie tryb postępowania: eksperci zbierają opinie, przygotowują wstępny projekt, znowu zbierają opinie, znowu pokazują projekt i tak dalej, aż do uzyskania skutku zadowalającego maksymalnie dużą liczbę osób.
Niestety ekspertom nie było dane procedować w cywilizowanych warunkach, bo prace zostały brutalnie przerwane przez grupę krzykaczy z transparentami.
Po co mamy wybrany samorząd i po co zatrudniono do pracy nad parkiem ekspertów, jeśli koniec końców liczy się to, kto głośniej krzyczy? W poszukiwaniu sensu w tym proteście zajrzałem na stronę "NIE dla zabudowy parku Bródnowskiego", gdzie protestujący wyłuszczyli swoje racje. Jeden fragment pozwolę sobie zacytować w całości: "Dla urzędników Sąsiedzka Inicjatywa to 'trzy osoby, którym zawsze się coś nie podoba', a burmistrz Antonik mówi: 'za mną stoją wyborcy'. Na szczęście żyjemy w dobie mediów komunikacyjnych i powoli, krok po kroku, pokazujemy błędy i nierzetelności popełniane podczas konsultacji."
Cóż takiego szokującego jest w wypowiedzi burmistrza, demokratycznie wybranego do reprezentowania interesów mieszkańców? Przecież właśnie po to mamy samorządy! Cokolwiek nie mówić o burmistrzu (osobiście nie jestem fanem), ma on legitymację do zabierania głosu w imieniu mieszkańców. A jaką legitymację mają protestujący? Kto ich wybrał? Kto pozwala im mówić w imieniu całego Bródna? Chwalą się, że zebrali 1155 podpisów pod petycją przeciwko kawiarni. Ktoś inny zbierze 3000 za kawiarnią, a jeszcze trzeci 5000 za tym, że mamy być piękni, młodzi i szczęśliwi.
Naprawdę nie rozumiem nowoczesnej metody prowadzenia debaty publicznej, która polega na robieniu rabanu w internecie i okazjonalnym przenoszeniu tego rabanu na ulicę. Po co mamy wybrany samorząd i po co zatrudniono do pracy nad parkiem ekspertów, jeśli koniec końców liczy się to, kto głośniej krzyczy?
Mieszkaniec
imię i nazwisko do wiadomości redakcji