Kronika policyjna
6 marca 2009
Nauczyciel zakochany na zabój. Podrobiony kominiarz. Sam ustalał sobie promocje. Złodziej z Kwitnącej. Zwinął pięć rowerów. Zabije albo udusi. Kulą po głowie.
Nauczyciel zakochany na zabój
55-letnią znajomą bił i kopał po całym ciele. Potem z broni krótkiej oddał strzał mierząc jej w głowę. 59-letniego Włodzimierza Z., byłego nauczyciela infor-matyki z liceum im. Lelewela, policja poszukiwała prawie tydzień. Został znaleziony w szopie w Lesie Kabackim. Grozi mu dożywocie. Włodzimierz Z. bru-talnie zaatakował swoją znajomą na klatce schodo-wej bloku przy ul. Wyzwolenia. Najpierw bił ją rę-kami, potem kopał po całym ciele. Następnie z broni krótkiej oddał strzał w jej głowę. Zostawił ją ranną i uciekł. Na szczęście kobieta w porę trafiła do szpitala. Przeżyła i zdołała powiedzieć, kto ją napadł. Poli-cjanci szukali 59-latka w całej Polsce. Znaleziono go po prawie tygodniu, zmarzniętego, ukrytego w altanie w Lesie Kabackim. Miał przy sobie przedmioty codziennego użytku, żywność oraz środki higieny. Pod ubraniem schował pistolet wykonany w warunkach domowych, tzw. "samodział" wraz z amu-nicją. - To wynik nieszczęśliwej miłości. Oni kiedyś byli razem - mówi policjant. Nauczyciel najprawdopodobniej odpowie za usiłowanie zabójstwa.Podrobiony kominiarz
Właściciele cukierni stracili 8 tys. zł, bo zatrudnili fałszywego kominiarza. Właści-ciele jednej z bielańskich cukierni postanowili zmodernizować przewody wentyla-cyjne, gazowe i kominowe. Skontaktowali się z kominiarzem, który kilka miesięcy wcześniej robił przegląd wentylacji w ich cukierni. Właściciele i kominiarz zawarli ustną umowę. Kominiarz zobowiązał się wykonać usługę za niespełna 8 tys. zł. Nie-stety swoją pracę wykonał źle. Jednocześnie przestał odbierać telefony od cukierni-ków. Po pewnym czasie pojawił się w zakładzie i podpisał oświadczenie, w którym zobowiązał się do zwrotu kosztów za źle wykonaną usługę. Gdy upłynął termin zwrotu pieniędzy, a kominiarz nie pojawił się w cukierni, właściciele złożyli zawiado-mienie do prokuratury. Sprawa trafiła w ręce bielańskich policjantów. Funkcjona-riusze bardzo szybko ustalili, że Grzegorz W. nie miał uprawnień do wykonywania zawodu kominiarza i posługiwał się sfałszowanym dyplomem mistrzowskim.Sam ustalał sobie promocje
21-letni Michał M. korzystając z programu do generowania kodów kreskowych wy-drukował kilka kodów na papierze samoprzylepnym i ruszył na promocyjne za-kupy. W jednym z hipermarketów znalazł fajne klocki. Kosztowały aż 169 zł, więc Michał M. szybko nakleił na nie nowy kod z ceną 23,90 zł. Mężczyzna był przy tym bardzo nerwowy i jego zachowanie wzbudziło podejrzenia ochroniarza. Pracownik ochrony sprawdził cenę klocków na półce, a za linią kas obejrzał paragon klienta. Oszustwo wyszło na jaw. Chwilę później okazało się, że 21-latek już wcześniej robił zakupy w tym markecie. Za kolumny warte 999 złotych zapłacił 99 złotych. Oszusta rozpoznał pracownik monitoringu. Mężczyzna trafił do komisariatu. Tam przyznał się, że regularnie spisywał kody kreskowe z innych, tańszych produktów, a potem za pomocą programu generującego kody kreskowe wydrukował nowe na papierze samoprzylepnym. Sklep stracił w ten sposób prawie 1,2 tys. zł. Michał M. posiadał przy sobie jeszcze kilka kodów kreskowych, których nie zdążył wykorzystać.Złodziej z Kwitnącej
Kilka tygodni temu doszło do kradzieży w mieszkaniach przy ul. Kwitnącej. Za każ-dym razem złodziej działał w taki sam sposób. Wybierał lokale, których drzwi nie były zamknięte na klucz. Wykorzystywał nieuwagę domowników, którzy nie słyszeli go i błyskawicznie zabierał torebki wiszące w pobliżu drzwi. - Tę metodę nazywamy kradzieżami "na klamkę". W ten sposób giną zwykle torebki, pieniądze i klucze - mówi policjant. W zeszłym tygodniu policjanci zajmujący się przestępczością narko-tykową zatrzymali 20-letniego Łukasza C., który miał przy sobie marihuanę. Po przesłuchaniu szybko wyszło na jaw, że 20-latek jest poszukiwanym złodziejem z Kwitnącej. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów i dobrowolnie poddał ka-rze.Zwinął pięć rowerów
- Potrzebowałem pieniędzy na jedzenie i ubrania - tłumaczył się 44-letni mężczyz-na, kiedy policjanci udowodnili mu kradzież pięciu rowerów. Ginęły głównie z klatek schodowych - złodziej przecinał linki zabezpieczające sprzęt. Schwytanie mężczyz-ny ułatwił zapis monitoringu zainstalowany w jednym z bloków. Janusz J. przyznał się do kradzieży pięciu rowerów o wartości prawie 6 tys. złotych. 44-latek sprzeda-wał je za bezcen przypadkowo spotkanym osobom. - Pozostawianie rowerów na klatkach schodowych, przypiętych linkami do barierek i kaloryferów nie stanowi za-bezpieczenia przed kradzieżą. Ponadto takie przechowywanie rowerów jest nie-zgodne z przepisami przeciwpożarowymi - mówi bielańska policjantka.Zabije albo udusi
W mieszkaniu przy ul. Podleśnej. Jacek R. wymachując nożem kuchennym groził kobiecie, że ją zabije. Później wziął ładowarkę do telefonu i wiążąc pętlę powie-dział, że ją udusi. Przerażona kobieta pobiegła do sąsiadów, którzy zadzwonili po policję. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, dowiedzieli się, że nie były to pierwsze groźby 41-latka. Już wcześniej groził jej śmiercią. Do tej pory kobieta nie zgłaszała tego policji, gdyż mężczyzna przepraszał i obiecywał poprawę. Jacek R. odpowie za znęcanie się. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.Kulą po głowie
W mieszkaniu przy ulicy Duracza dwie sąsiadki umówiły się na miłe spotkanie za-krapiane alkoholem. Początkowo nic nie wskazywało na to, że impreza przerodzi się w awanturę. W pewnym momencie jedna z koleżanek zażądała od drugiej pie-niędzy. Gdy sąsiadka odmówiła, otrzymała cios kulą ortopedyczną w głowę. Na szczęście nie stało się nic poważnego. Uderzona kobieta wezwała policję. 50-letnia Krystyna W. została zatrzymana. Badanie trzeźwości wykazało u niej ponad dwa promile alkoholu - została więc przewieziona do izby wytrzeźwień.cehadeiwu
na podstawie informacji policji