Koniec z gratami na klatkach? "Zostaną usunięte"
3 grudnia 2018
Rowery, wózki, meble, buty, hulajnogi, pudła a nawet zwykłe worki ze śmieciami - to częsty widok na korytarzach w blokach. Zamiast trzymać rzeczy w mieszkaniu lub komórkach lokatorskich wielu lokatorów wystawia je na klatkę schodową, nie tylko psując jej estetykę, ale i blokując przejście. Czy na bałaganiarzy jest jakiś sposób?
Nie ma znaczenia, czy to blok z wielkiej płyty czy tzw. apartamentowiec. Spora część mieszkańców traktuje korytarz klatki schodowej jako część swojego lokalu. Już same wózki, rowery, rolki a zimą sanki wzbudzają kontrowersje, gorzej jeśli na korytarzu pod drzwiami sąsiada piętrzy się składzik rzeczy niepotrzebnych lub rzadko używanych.
- Moja sąsiadka uznała, że klatka schodowa jest wyłącznie jej własnością i postanowiła sobie zostawiać pod drzwiami rolki i hulajnogę, a ostatnio nawet ogromny karton, do którego wrzuca śmieci. Kiedy zwróciłem jej uwagę, powiedziała, że "niektórym to wszystko przeszkadza". Niczego nie sprzątnęła. Administrator powiedział mi, że to kwestia jej dobrej woli i kultury. I niewiele może pomóc. Co robić? - pisze do redakcji jeden z oburzonych mieszkańców.
Przez graty mogą zginąć ludzie
Całkiem niedawno warszawscy strażacy opisali pożar, do którego doszło przy ulicy Sokratesa na Bielanach. W bloku zapaliły się rzeczy pozostawione na drodze ewakuacyjnej - zabawki, wózki i dziecięce rowerki. Pożar odciął drogę ucieczki mieszkańcom kilku lokali.
- Na szczęście szybkie zaalarmowanie, przyjazd na miejsce kilku zastępów straży pożarnej i błyskawiczne ugaszenie zapobiegło tragedii. (...) Przypominamy, że na drogach ewakuacyjnych jest zakaz składowania materiałów palnych. Dbajmy o swoje bezpieczeństwo - zaapelowali na swoim profilu facebookowym strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
"Robią wózkownię z klatki"
Coraz więcej wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych zaczyna dostrzegać problem tzw. graciarni na klatkach schodowych. Niektóre zdecydowały się też na komunikaty w stylu: "Administracja prosi o PILNE usunięcie wszystkich rzeczy będących Państwa własnością z powierzchni klatek schodowej, korytarzy piwnicznych oraz powierzchni wspólnych znajdujących się w pobliżu Państwa lokalu. Obecny stan zagraża bezpieczeństwu PPOŻ lokali mieszkalnych, konieczne jest uprzątnięcie rzeczy przed spodziewaną kontrolą straży pożarnej. Pozostawione rzeczy po wyznaczonym terminie będą traktowane jako porzucone i zostaną usunięte. Żadne roszczenia w wyniku utraty rzeczy pozostawionych na klatce schodowej nie będą uwzględniane".
Broń w walce z bałaganiarzami
Czy spółdzielnie lub wspólnoty mieszkaniowe mogą usuwać pozostawione przez lokatorów rzeczy? Otóż jak się okazuje - tak. Taki wyrok wydał ostatnio Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Spółdzielnie w całej Polsce mogą się na niego powoływać. Sprawa zaczęła się, gdy straż pożarna nakazała gliwickiej spółdzielni usunięcie wszystkich łatwopalnych rzeczy, które w razie pożaru będą blokować bezpieczną ewakuację z budynku. Zarządca nie chciał tego zrobić, tłumacząc się, że nie może ruszać rzeczy lokatorów i odwołał się do sądu. WSA nie miał wątpliwości. - Przepisy ustawy o ochronie przeciwpożarowej nie wprowadzają dowolności. Mówią one jasno, że obowiązki utrzymania i użytkowania całego budynku spoczywają na zarządcy, czyli spółdzielni lub wspólnocie mieszkaniowej - czytamy w wyroku. Za niewywiązanie się z obowiązku grozi wielotysięczna grzywna. Spółdzielnia mieszkaniowa lub wspólnota mają zatem prawo uprzątnąć rzeczy, które zostały pozostawione na klatce schodowej bez zgody ich właściciela.
(DB)