Koniec baru
6 lipca 2007
W poprzednim numerze "Echa" opublikowaliśmy list studentów i pracowników AWF-u oraz UKSW do burmistrza Bielan dotyczący planowanej likwidacji baru Marymont. Jak się okazuje szanse uratowania baru są niestety znikome.
Tanie punkty gastronomiczne w okolicach uczelni to dobra tradycja. Wystarczy przypomnieć kultowy bar "Karaluch" przy Uniwersytecie Warszawskim, w którym od dziesięcioleci żywią się pokolenia studentów.
Bar na Marymonckiej borykał się jednak z finansowymi trudnościami. Gdy gruchnęła wieść, że ma być zamknięty, studenci i pracownicy naukowi AWF i UKSW napisali do burmistrza Bielan list z prośbą o ratowanie stołówki. Burmistrz Zbigniew Dubiel zapewnił "Echo", że próby ratowania baru zostały podjęte, sytuacja jest jednak trudna.
- Nieruchomość jest własnością prywatną i nie ma żadnej możliwości inter-wencji oprócz próśb i takie do właścicieli budynku skierowałem - powiedział "Echu" burmistrz Dubiel. - Właściciele nie przybyli na proponowane spotkanie. Nie są za-interesowani funkcjonowaniem baru i domagają się spłaty zadłużenia.
Dług najemców baru wobec właścicieli nieruchomości to niemała suma - ok. 60 tys. zł. Dzielnica nie ma wpływu na prywatne interesy. W tej sytuacji miejmy na-dzieję, że inna firma zdecyduje się otworzyć po wakacjach niedrogi punkt gastro-nomiczny w rejonie obu uczelni. Przy odrobinie wyobraźni może to być całkiem opłacalny interes.
mz