Kondratowicza: ziemniakami walczą o parking przy Tesco
30 stycznia 2013
Przy Kondratowicza 41 trwa wojna o miejsca na parkingu. Pomiędzy mieszkańcami a klientami pobliskiego Tesco. To znaczy, aktywni są głównie mieszkańcy wytaczający coraz cięższą artylerię - od wulgarnych naklejek po wsadzane w rury wydechowe i rzucane z balkonów ziemniaki. - Gdzie mamy parkować? - pytają.
Parking znajduje się obok bloku przy Kondratowicza 41. Mieszkańcy sądzą, że miejsca należą im się niejako "z urzędu". Są tam 74 miejsca parkingowe, których właścicielem jest Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bródno". Parking jest podzielony na dwa sektory. Pierwszy znajduje się od frontu sklepu, a drugi wzdłuż jego bocznej ściany. Kierownictwo Tesco nie jest w stanie określić, które miejsca należą się klientom sklepu. Ale - że się należą, nie ulega wątpliwości.
- Klienci parkują gdzie chcą i jak chcą, zajmując miejsca przeznaczone dla nas, tarasując drogę wjazdu i wyjazdu oraz drogę pożarową - mówi pan Maciej, jeden z mieszkańców Kondratowicza 41.
- To nawet trudno określić mianem parkingu. Bardziej jest to podjazd, na którym każdy może postawić samochód. Zarówno klienci sklepu, mieszkańcy bloku, jak i każdy, komu na to przyjdzie ochota - mówi Jan Zawadil z administracji osiedla "Podgrodzie" spółdzielni "Bródno".
- Wielki kłopot zaczyna się, kiedy przyjeżdża śmieciarka. Kierowca potrafi stać kilkadziesiąt minut i trąbić na zaparkowane na drodze pożarowej auta, by ktoś zszedł i je przestawił, umożliwiając mu wykonanie pracy. Tylko, gdzie je przestawić, skoro miejsca na parkingu są zajęte przez klientów Tesco i pacjentów szpitala? - relacjonuje pani Mariola.
Jest bowiem także problem dodatkowy - pacjenci Szpitala Bródnowskiego, chcąc uniknąć wjazdu na płatny parking strzeżony przed szpitalem, parkują obok Tesco. I stawiają auta tam, gdzie właściwie nie ma ich gdzie już stawiać.
- Gdy przyjeżdżam w okolicach godz. 7 do pracy, nie ma nigdzie miejsca, a ciasno poustawiane samochody na warszawskich rejestracjach wskazują, że należą one do pacjentów szpitala. Wielokrotnie widziałam, jak osoby wychodzące z samochodu idą właśnie w tamtym kierunku - mówi kierowniczka Tesco, ale nie chce ujawniać swoich personaliów.
To wojna nie tylko pomiędzy mieszkańcami a klientami, czy pacjentami. Ci z Kondratowicza 41 potrafią kłócić się pomiędzy sobą. Bywa, że dochodzi do rękoczynów.
- Sam widziałem jak dwóch sąsiadów wzięło się za łby. Bywa, że kłócą się zmotoryzowani z tymi, którzy samochodów nie mają. Ustawione na drodze pożarowej auta irytują pozostałych. Widziałem też, jak jeden z pracowników Tesco zajechał na parking po godz. 22.00 z urwanym tłumikiem, robiąc tak ogromny hałas, że rozwścieczony sąsiad z balkonu obrzucił go ziemniakami - relacjonuje pan Tomasz.
Mieszkańcy muszą pogodzić się z faktem, że parking należy do wszystkich. Od jego frontu miejsc jest 35, a z drugiej strony 30, co w sumie daje 65. Mieszkańcy Kondratowicza 41 powinni zadowolić się położonym o kilkaset metrów parkingiem strzeżonym. - Jak jednak wytłumaczyć człowiekowi, że zmęczony po pracy nie może postawić samochodu pod blokiem, a do tego musi dopłacić 300 zł miesięcznie - mówi jeden z mieszkańców.
Spółdzielnia Bródno powinna pomyśleć nad rozwiązaniem. - Tesco będzie funkcjonować jeszcze tylko kilka miesięcy. Trudno na razie powiedzieć, co powstanie na tym miejscu. Miejsca parkingowe należą do wszystkich. Po tych kilku miesiącach wszystko może się zmienić - mówi Adam Zawadil.
mac