REKLAMA

Wola

Historia

 

"Klawo jest!". Aptekarskie tajemnice naszej gwary

  24 października 2016

alt='"Klawo jest!". Aptekarskie tajemnice naszej gwary'
źródło: Andrzej Chybowski

Gdy mówimy "coś jest klawe", to znaczy, że jest "fajne, dobre, doskonałe". To słowo trafiło do warszawskiej gwary za sprawą pewnego aptekarza.

REKLAMA

Rodzina Henryka Klawego przeniosła się z Bawarii do Polski w XVIII wieku. Ojciec był cenionym piekarzem i młynarzem. Wraz z zięciami, Haberbuschem i Schiele założył przy Grzybowskiej słynny w Warszawie browar - nieistniejący już Browar Warszawski.

Młody Klawe poszedł w zupełnie innym kierunku. Skończył farmację w Szkole Głównej i otworzył własną aptekę na placu św. Aleksandra (dziś: pl. Trzech Krzyży). W tamtych czasach farmaceuci realizowali głównie leki na zamówienie, według opisu przygotowanego przez lekarza, dlatego Klawe zainwestował też we własne laboratorium. Zaczął od produkowania mączki mlecznej, czyli - mówiąc językiem współczesnym - mleka w proszku. Jego leki i produkty spotkały się z doskonałym przyjęciem wśród lekarzy. Ich jakość sprawiła, że do dziś nazwisko producenta jest synonimem czegoś dobrego.

W odpowiedzi na tak duży popyt, w 1898 roku na zapleczu apteki otwarto fabrykę "Mgr Klawe". Z roku na rok Klawe poszerzał gamę produkowanych w niej leków, a ich popularność stale rosła. Wkrótce przestał mieścić się w swoim budynku i w 1920 roku kupił rozległe tereny na Woli. W ciągu kilku lat przy Karolkowej 22/24 powstała nowoczesna fabryka farmaceutyczna, a do interesu dołączyli synowie Henryka. Od tego czasu losy rodziny są ściśle związane z naszą dzielnicą.

Henryk Klawe zmarł w 1926 roku w wieku 94 lat, a wolskie zakłady przejęli jego synowie. W momencie wybuchu II wojny światowej firma zatrudniała ponad 600 pracowników, produkowała lekarstwa, surowice, szczepionki a także materiały opatrunkowe, uważane za jedne z najlepszych w Europie. Po wybuchu II wojny światowej zakłady "Mgr Klawe" zostały przymusowo przejęte przez niemiecką spółkę Asid Serum Institut AG z Desau. W czasie okupacji potomkowie Henryka walczyli w szeregach Armii Krajowej i wzięli udział w Powstaniu Warszawskim.

Po wojnie Stanisław Klawe próbował odbudować firmę. Nie udało się. Została znacjonalizowana i w 1947 roku zamieniona w Zakłady Przemysłu Chemiczno-Farmaceutycznego "Polfa Warszawa", które do dziś mieszczą się przy Karolkowej.

W warszawskiej gwarze znajdziemy wiele słów, które kryją za sobą podobne tajemnice. Jest przesiąknięta słowami z obcych języków, m.in. niemieckiego, rosyjskiego czy jidysz. Prawie zapomniany język naszej stolicy przypomina, jak była barwna i wielokulturowa przed II wojną światową. Dlatego chcemy upamiętnić język dawnej stolicy. Postulujemy do Rady Warszawy o nadanie imienia "Gwary Warszawskiej" skwerowi, mieszczącemu się obok dawnego PDT Wola.

Andrzej Chybowski
inicjator akcji "Ratujmy wolskie Koloseum!"

 

REKLAMA

Komentarze (1)

# Maria K-M

20.01.2017 20:43

Artykuł bardzo ciekawy, tylko w artykule jest sporo błędów: nie z Bawarii, tylko z Pomorza Zachodniego a wcześniej Meklemburgii. Browar kupili nie teść i dwaj zięciowie, tylko Jan Henryk Klawe z Błażejem Haberbuschem, którego brat był piekarzem i pewnie tą drogą się poznali, na początku 1846 roku. Schiele wszedł do spółki dopiero z końcem 1846 roku, a współwłaścicielem został dopiero kilka lat później. Również związki rodzinne, to późniejsza sprawa niż spółka. Anna Marianna Klawe wyszła za Haberbuscha w 1847 roku a Dorota Karolina Klawe za Schielego dopiero w 1851 roku. Również Henryk Klawe syn, magister farmacji nie kończył Szkoły Głównej, bo jej wtedy jeszcze nie było. Henryk Klawe skończył Warszawską Szkołę Farmaceutyczną przy ulicy Jezuickiej, a następnie zdał egzamin magisterski przed warszawską Radą Lekarską. Przy aptece we własnym domu przy placu Trzech Krzyży 10 prowadził laboratorium w którym, jako jeden z pierwszych w Warszawie, produkował leki gotowe. Tu znowu błąd - nie zakładał i nie przenosił fabryki. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej przekazał notarialnie laboratorium i aptekę najmłodszemu synowi, również farmaceucie Stanisławowi Klawe. Kamienicę dostał najstarszy syn Stefan. Grunt między Karolkową i Przyokopową na Woli zakupił Stanisław Klawe, który sprzedał aptekę na placu Trzech Krzyży (istniała w tym miejscu do połowy lat 70, obecnie meble z niej są w Muzeum Farmacji przy ulicy Piwnej) i przeniósł produkcję leków na Karolkową i do Drwalewa, prywatnego majątku pod Grójcem. Natomiast fabryka została przekształcona w spółkę akcyjną. Tu następny błąd - bracia z nim nigdy nie produkowali leków. Na początku lat 30 Stefan kupił dwadzieścia procent akcji i wtedy przez kilkanaście miesięcy był szefem rady nadzorczej. Był on inżynierem i prowadził własną firmę handlową niezwiązaną z lekami. Magister Henryk Klawe po wojnie (pierwszej) był już człowiekiem bardzo starym i schorowanym i nie wtrącał się już do prowadzenia firmy. Błędy zawarte w artykule nie są zresztą winą jego autora, bo są powtarzane w wielu książkach a nawet niektóre w słowniku biograficznym. Wynikają prawdopodobnie z niedotarcia autorów tych książek do wszystkich źródeł. Wszystko to, co napisałam wyżej, wraz z przytoczonymi źródłami będzie można przeczytać w mojej książce pt. "Z Meklemburgii do Warszawy - dzieje potomków Jana Henryka Klawe" która ukaże się w księgarniach już w lutym 2017.
Maria Klawe-Mazurowa
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy