"Klawo jest!". Aptekarskie tajemnice naszej gwary
24 października 2016
Gdy mówimy "coś jest klawe", to znaczy, że jest "fajne, dobre, doskonałe". To słowo trafiło do warszawskiej gwary za sprawą pewnego aptekarza.
Młody Klawe poszedł w zupełnie innym kierunku. Skończył farmację w Szkole Głównej i otworzył własną aptekę na placu św. Aleksandra (dziś: pl. Trzech Krzyży). W tamtych czasach farmaceuci realizowali głównie leki na zamówienie, według opisu przygotowanego przez lekarza, dlatego Klawe zainwestował też we własne laboratorium. Zaczął od produkowania mączki mlecznej, czyli - mówiąc językiem współczesnym - mleka w proszku. Jego leki i produkty spotkały się z doskonałym przyjęciem wśród lekarzy. Ich jakość sprawiła, że do dziś nazwisko producenta jest synonimem czegoś dobrego.
W odpowiedzi na tak duży popyt, w 1898 roku na zapleczu apteki otwarto fabrykę "Mgr Klawe". Z roku na rok Klawe poszerzał gamę produkowanych w niej leków, a ich popularność stale rosła. Wkrótce przestał mieścić się w swoim budynku i w 1920 roku kupił rozległe tereny na Woli. W ciągu kilku lat przy Karolkowej 22/24 powstała nowoczesna fabryka farmaceutyczna, a do interesu dołączyli synowie Henryka. Od tego czasu losy rodziny są ściśle związane z naszą dzielnicą.
Henryk Klawe zmarł w 1926 roku w wieku 94 lat, a wolskie zakłady przejęli jego synowie. W momencie wybuchu II wojny światowej firma zatrudniała ponad 600 pracowników, produkowała lekarstwa, surowice, szczepionki a także materiały opatrunkowe, uważane za jedne z najlepszych w Europie. Po wybuchu II wojny światowej zakłady "Mgr Klawe" zostały przymusowo przejęte przez niemiecką spółkę Asid Serum Institut AG z Desau. W czasie okupacji potomkowie Henryka walczyli w szeregach Armii Krajowej i wzięli udział w Powstaniu Warszawskim.
Po wojnie Stanisław Klawe próbował odbudować firmę. Nie udało się. Została znacjonalizowana i w 1947 roku zamieniona w Zakłady Przemysłu Chemiczno-Farmaceutycznego "Polfa Warszawa", które do dziś mieszczą się przy Karolkowej.
W warszawskiej gwarze znajdziemy wiele słów, które kryją za sobą podobne tajemnice. Jest przesiąknięta słowami z obcych języków, m.in. niemieckiego, rosyjskiego czy jidysz. Prawie zapomniany język naszej stolicy przypomina, jak była barwna i wielokulturowa przed II wojną światową. Dlatego chcemy upamiętnić język dawnej stolicy. Postulujemy do Rady Warszawy o nadanie imienia "Gwary Warszawskiej" skwerowi, mieszczącemu się obok dawnego PDT Wola.
Andrzej Chybowski
inicjator akcji "Ratujmy wolskie Koloseum!"