REKLAMA

Białołęka

historia »

 

Kapliczka powodziowa

  28 maja 2010

W chwili gdy kreślę te słowa, wszyscy na Białołęce myślimy o tym, czy wielka wiślana woda nie uszkodzi wałów. Obawy są zasadne - przed wojną powodzie nawiedzały te tereny niemal co roku, nierzadko dwukrotnie.

REKLAMA


Autor jest radnym dzielnicy Białołęka (Gospodarność), prezesem Fundacji AVE.
Mało kto wie, że mamy na Białołęce materialną pamiątkę niezwyczajnej codzienności dawnych mieszkańców Tarchomina i Nowodworów. Na rogu ulic Mehoffera i Książkowej stoi zadbana, ogrodzona, kamienna kapliczka zwieńczona krzyżem. Na głównej ścianie artystycznie ufor-mowanego cokołu widnieje napis: "Fondatorzy małzonkowie Michał i Agnieszka Borkowscy 1906 rok". Za postawieniem świątka kryje się szczególna intencja wdzięczności.

Borkowscy mieli w tych okolicach spory majątek, gospodarzyli na roli. Ich utrapieniem były powodzie. Nowi mieszkańcy Białołęki opowieści seniorów o wielkiej wodzie słu-chają co najmniej z niedowierzaniem. Tymczasem Wisła wylewała systematycznie na wiosnę, ale często także na świętego Jana. Oto jedna z kilkunastu relacji ze-branych w Wirtualnym Muzeum Białołęki: - Mieszkańcy byli na tę okoliczność dos-konale przygotowani - pierwszy krok stanowiło spreparowanie swego rodzaju wod-nego pojazdu, by łatwo poruszać się po zalanych terenach. Najczęstszym mate-riałem wykorzystywanym w tym celu były ogromne drzwi od stodoły - nadawały się one idealnie, gdyż zdjęte z zawiasów i podbite drewnianymi belami funkcjonowały jak najprawdziwsza tratwa. Kolejnym krokiem było przygotowanie rodziny i mająt-ku - należało mieć wszystko spakowane na wozach, a krowy przywiązane u ich boku. Następnie wyznaczano dyżury - ludzie pilnowali sytuacji nad Wisłą, a gdy szła fala dawali znak reszcie. Powódź przychodziła zawsze w nocy, w związku z tym wartownicy nie spali, tak samo i gospodarze, zaś reszta miała sen tak lekki, by móc zbudzić się, gdy tylko zaczynały szczekać psy i rozlegały się gwizdy - wspo-mina pani Barbara Włoch, mieszkanka Dąbrówki Szlacheckiej.

Przed wodą uciekano na wzniesienia. Zabierano ze sobą inwentarz, dobytek i... czekano aż woda opadnie. Teraz można zrozumieć, dlaczego kościoły w Tarchomi-nie i Płudach oraz cmentarz przy Mehoffera usytuowano na górkach. Takie roz-wiązanie podyktowało naszym przodkom doświadczenie życia w pobliżu rzeki. Ani cmentarz, ani kościół przy Klasyków, ani wydmy ciągnące się wzdłuż Milenijnej oraz Podgórnej nigdy nie zostały zalane. Paradoksalnie ta przynosząca zniszczenia rzeka była w tamtym okresie znacznie bardziej bliska mieszkańcom aniżeli teraz. Żyła statkami i wypoczywającymi nad jej brzegami ludźmi...

Jedna z największych powodzi, którą pamiętają żyjący, miała miejsce w 1934 roku. Woda dochodziła aż do Choszczówki. W Narodowym Archiwum Cyfrowym znalazłem zdjęcia z tego okresu, na których ludzie pływają łódkami wokół tarcho-mińskiego pałacu, na innych - woda podchodzi aż pod szosę modlińską i zalewa stojącą tam pod numerem 35, nieopodal kościoła św. Jadwigi, drewnianą bożnicę żydowską.

Podczas powodzi zdarzały się utonięcia. Ale kapliczka z Książkowej to "pozy-tywna" pamiątka - wotum wdzięczności pradziadka pani Krystyny Gierszewskiej z Borkowskich za ocalenie z jednej ze straszniejszych powodzi. Nie wiemy dokładnie, kiedy miała miejsce, na pewno przed 1906 rokiem. Jak podaje rodzinna opowieść, Borkowscy schronili się wówczas na cmentarnym wzniesieniu.

Zagrożenie powodziami zmalało po wybudowaniu wiślanego wału w okresie okupacji. Niemcy wykorzystali w tym celu Żydów z Jabłonny, których umieścili w specjalnym obozie pracy w Piekiełku. Ale rzeka nie powiedziała ostatniego słowa. Białołęczanie drżeli w 1997 roku, obawiają się i dzisiaj. Miejmy nadzieję, że ka-mienny krzyż państwa Borkowskich będzie nas strzegł skutecznie!

Bartłomiej Włodkowski

O tej i innych historiach, związanych z białołęckimi kapliczkami i krzyżami przy-drożnymi, mogą Państwo przeczytać w książce Bartłomieja Włodkowskiego "Kap-liczki, figury i krzyże przydrożne Białołęki", wydanej właśnie przez Muzeum War-szawskiej Pragi. Białołęckie świątki, których jest - bagatela - blisko 90, mają po-trójną wartość: religijną, artystyczną, ale nade wszystko historyczną. Przez ich pryzmat można poznać dzieje Białołęki na przestrzeni ostatnich 200 lat. Wszystkie najważniejsze wydarzenia z tego okresu mają swoje odbicie właśnie w krzyżach i kapliczkach, szczególnie cennych na naszym ubogim w zabytki terenie.

W książce znajdują się również zdjęcia Dariusza Mysłowskiego, którego czy-telnicy "Echa" mieli okazję poznać jako autora cyklu "Białołęka Drewniana". Więcej jego fotografii białołęckich kapliczek będzie można obejrzeć od 13 czerwca na wy-stawie organizowanej przez Wirtualne Muzeum Białołęki Fundacji Ave w Białołęckim Ośrodku Kultury.

Książka jest dostępna w Muzeum Warszawskiej Pragi (ul. Ząbkowska 23/25, tel. 22 818-10-77) oraz w Fundacji Ave (ul. Ceramiczna 29/1, 608-178-447).


 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024