Urzędnicy zachwyceni starym gruzowiskiem
dzisiaj, 07:57
Sprawa gruzowiska po dawnej fabryce prefabrykatów w miejscu tworzonego przez warszawski Zarząd Zieleni parku Żerańskiego rozpala do czerwoności okolicznych mieszkańców. Co ciekawe, urzędnicy są tak bardzo zachwyceni budowlanymi odpadami, że postanowili je odgrodzić barierką określając "elementem ekosystemu parku". - Czy urzędasy są na haju? - zastanawia się jeden z komentujących mieszkańców.
Dyskusja o prefabrykatach pozostawionych przez warszawski Zarząd Zieleni "na pamiątkę" na terenie urządzanego za ponad 40 mln zł parku Żerańskiego rozgrzała mieszkańców komentujących sprawę na Facebooku.
Ludzie są w szoku
- Sąsiedzi, przeprowadziłam rozmowę z osobą, która z ramienia Zarządu Zieleni nadzoruje budowę parku. Temat gruzu, tworzenie hałd betonu i ziemi oraz ogradzanie ich barierkami to nowy pomysł inwestora, który nie był uwzględniony w planach. Zwały betonu z ziemią zostały określone "artefaktami" i ze względu na bezpieczeństwo będą odgrodzone barierkami, które z czasem pokryją się "patyną". Mocowanie barierek w wielu miejscach wiązało się z uszkodzeniem korzeni drzew - alarmuje jedna z mieszkanek.
- Jako mieszkańcy i przyszli użytkownicy parku ponownie zwracamy się o usunięcie z niego gruzu i betonowych odpadów, które ku naszemu ubolewaniu niszczą odbiór tej wyczekiwanej od lat inwestycji. Zamiast oczekiwać na otwarcie parku z pomostami, parkiem linowym, pierwszym ogólnodostępnym placem zabaw w okolicy, lokalna społeczność jest coraz bardziej zniesmaczona działaniami Zarządu Zieleni - dodaje mieszkanka w mediach społecznościowych. Jej zdanie podziela wielu komentujących tę sprawę mieszkańców.
-Ten gruz w połączeniu z ohydnymi barierkami wygląda strasznie. Naprawdę ktoś to zaprojektował i zatwierdził? - czytamy jeden z komentarzy.
- To jest śmietnik, którego nigdy nie uprzątnięto. Argument o "wrośnięciu w teren" i drzewach mnie nie przekonuje. Za każde wycięte drzewo można zrobić nasadzenia. Dochodzą kwestie BHP. To śmietnisko jest zagrożeniem dla dzieciaków - martwi się kolejny z mieszkańców.
Zarząd Zieleni zachwyca się bałaganem
W związku z licznymi pytaniami, wątpliwościami i wnioskami mieszkańców Żerania, białołęcki radny Mateusz Senko już nieco wcześniej poprosił warszawski Zarząd Zieleni o usunięcie betonowych elementów w rejonie ulicy Płochocińskiej.
- Mieszkańcy wskazują, że pomimo zaawansowanych prac, w tym miejscu nadal pozostało dużo gruzu i odpadów, które nie stanowią żadnej wartości - argumentuje radny. Jak się okazuje - a przynajmniej wedle urzędników - jest najwyraźniej "niedouczony" i... "nie ma racji".
- Betonowe elementy znajdujące się w budowanym parku są pozostałością działającej tu niegdyś fabryki płyt betonowych. Znajdują się one nie tylko na powierzchni, ale również pod powierzchnią ziemi. Pozostawione jako odpad produkcyjny zostały w drodze naturalnej sukcesji wchłonięte przez naturę. Dziś betonowe płyty porasta gęsta roślinność drzewiasta, liczne krzewy oraz ziołorośla. Po wielu latach stały się elementem ekosystemu parku, przyczyniając się do zwiększenia jego bioróżnorodności. Pełne zakamarków rumowiska są idealnym schronieniem dla licznych drobnych zwierząt, w tym płazów i małych ssaków. Zwiększają one różnorodność siedlisk, co sprawia, że teren ten porasta bardzo bogata i ciekawa roślinność. Całość stała się wręcz modelowym przykładem tzw. "czwartej przyrody". Jej rola w przywracaniu terenów zdegradowanych naturze jest ogromna i stała się obiektem wielu badań oraz coraz częściej ochrony - rozpływają się w zachwytach nad pozostawionym bałaganem urzędnicy z Zarządu Zieleni.
Jak przekonują, całkowite usunięcie płyt wiązałoby się z ogromnymi szkodami w drzewostanie oraz "zniszczeniem pracy, jaką natura zdołała wykonać tu przez dziesięciolecia". To właśnie dlatego projektanci parku zdecydowali o pozostawieniu części betonowych elementów na miejscu. Mają tworzyć walor... edukacyjny.
W takim razie po co straż miejska usuwa z Warszawy wraki samochodów? Przecież one też mogą stać się "czwartą przyrodą".
DB