Jesienią
24 listopada 2006
Jesień to dziwna pora roku. Z jednej strony bywa niewątpliwie smutna i depresyjna, z drugiej posiada dużo walorów estetycznych. Nie trzeba nawet jechać do słynnego jesiennego Kazimierza, wystarczy wycieczka do najstarszego polskiego miasta Kalisza.
Autor jest historykiem, wiceprzewodniczącym Rady Programowej BOK. |
Prawdę mówiąc jesień kojarzy mi się z czymś zupełnie innym. Może to skutek długotrwałych związ-ków z instytucjami edukacyjnymi i naukowymi, ale jesień kojarzy mi się z pracowitym początkiem, z takimi wydarzeniami i sytuacjami, które potem - nie tylko z danego roku, ale w ogóle z całego okresu w życiu - pamiętam. Dość dobrze potrafię odtworzyć tematykę pierwszych wykładów w październiku i listopadzie na uniwersytecie, skojarzyć obcojęzyczne zwroty z pierwszymi zajęciami lektoratów, powtórzyć tematy pierwszych lekcji, które prowadziłem, i okoliczności (często różne), w jakich poznawałem swoich uczniów. Im dalej w rok i w lata, tym bardziej wszystko to się zlewa, tak więc bez pomocy kalendarza ciężko mi sobie przypomnieć, czy dana rzecz miała miejsce w styczniu czy w marcu, w lutym czy w lipcu. Jesienne wydarzenia zaś trwają w pamięci.
Ostatnio na Białołęce skumulowało się jesienią dużo nadziei, pragnień i ocze-kiwań. A to, by nie jeździć z dzieckiem do przedszkola przez Legionowo do Rem-bertowa, a to, by wchodzić w inne relacje jako społeczność lokalna, niż tylko zza szyb autobusów czy samochodów stojących w korkach. I tak naprawdę, wszystko to zależeć będzie od tego, jak długo pamięć tej jesieni pozostanie niezatarta.
Krzysztof Madej