Jak Pawlak z Kargulem, czyli płotek w garażu podziemnym
15 września 2017
Czasy się zmieniają, ale niektóre sytuacje, jak te przedstawione w kultowym filmie "Sami Swoi", są wciąż aktualne. I tak jak Kargul z Pawlakiem potrafili się "ściąć" o miedzę, tak przy ul. Odkrytej, na osiedlu Aleja Wiślana w jednym z bloków sąsiedzi pokłócili się o ryskę na boku samochodu. Ów "kość niezgody" doprowadziła do odgrodzenia swojego miejsca parkingowego w garażu podziemnym jednego z bloków... drewnianym płotem.
Jak się okazuje, nie tylko scenarzyści filmowi, ale i życie pisze takie scenariusze. Na jednym z osiedli na Nowodworach jeden z sąsiadów zezłościł się z powodu rysy na karoserii i wziął sprawy w swoje ręce.
Obijała mu auto?
- Prześladuje mnie sąsiad parkujący po mojej prawej stronie. Twierdzi, że obijam mu drzwiami samochód. Najpierw był u mnie w domu, a dziś zaczaił się w swoim samochodzie i wyskoczył, jak otworzyłam samochód.... Przymierzył drzwi mojego samochodu (te od pasażera) do swojego i powiedział, że mu pasuje.... A mnie nie. I od razu zadzwoniłam do dzielnicowego i zgłosiłam nękanie. Powiedziałam, że czuję się zagrożona. Policjant przyjął to do wiadomości i poradził, że jak następnym razem mnie gdzieś "zaatakuje", to mam dzwonić pod 112 - poinformowała naszą redakcję pani Anna. Jak się dowiedzieliśmy, problemy z niesfornym sąsiadem zaczęły się na początku lipca. Jednakże drewniany płotek odgradzający oba stanowiska parkingowe, a przy okazji uniemożliwiający przedostanie się do komórki lokatorskiej, stoi od 17 sierpnia. Tego też dnia pani Anna, zdumiona postępowaniem sąsiada, wysłała informację do zarządu wspólnoty. W odpowiedzi mailowo otrzymała odpowiedź, że zarząd wspólnoty potwierdził nielegalność konstrukcji i zaproponował spotkanie pojednawcze.
Płotek zagraża bezpieczeństwu
- Sąsiad zgłosił sprawę rzekomego zarysowania samochodu na policję. Czekam na ciąg dalszy. Po postawieniu płotu znów nawiedził nas w domu, twierdząc, że zarysowaliśmy mu samochód... - opisuje sprawę pani Anna, która również zgłosiła sprawę nielegalnego ogrodzenia do straży pożarnej, gdyż istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że sąsiad łamie przepisy przeciwpożarowe. - W garażu nie powinny znajdować się żadne materiały łatwopalne a płotek jest drewniany. Nie znam szczegółów tej sprawy, ale wydaje mi się, że nie powinno to mieć miejsca - ocenia Leszek Smuniewski, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej m. st. Warszawy, który dodał, że w przypadku kwestii porządkowych, jak np. drewniane ogrodzenie, w decyzji administracyjnej termin na jego usunięcie wyniósłby nie dłużej jak 30 dni.
W innych blokach nie jest lepiej
Na facebookowej grupie "Białołęka - Platforma Sąsiedzka" sprawa ta wzbudziła ogromne zainteresowanie, a wielu rozgrzała wręcz do czerwoności. Internauci nie szczędzą gromów dla "budowlanej samowolki" i wymieniają się swoimi doświadczeniami. Pan Grzegorz np. opublikował zdjęcie samochodu sąsiada obłożonego z boku... kartonowymi płytami. Miałoby to rzekomo zapobiec obijaniu przez sąsiadów jego samochodu. Inni zaś wspominają o pozostawianych oponach, czy innych rzeczach, których w garażu podziemnym być nie powinno. Jeszcze inni o sąsiadach załatwiających swoje potrzeby fizjologiczne na ich miejscach parkingowych. Są jednak tacy, którzy rozumieją zachowanie kierowcy, który postanowił odgrodzić się płotkiem. - Ja bym była zadowolona, gdybym miała taki z obu stron. Niestety niektórzy nie potrafią otwierać swoich drzwi tak, aby nie uderzyć w sąsiadujący samochód - skomentowała sprawę pani Alicja.
(DB)