Inwazja na Bielany. "Samochody są notorycznie holowane"
6 grudnia 2016
Za dużo aut, za mało miejsc - czy płatne parkowanie rozwiąże problem?
Biegnąca przez Bielany linia metra nie tylko rozwiązuje wiele problemów, ale też powoduje kolejne. Największym z nich jest niekontrolowany napływ samochodów z Łomianek, Izabelina i - w miarę przedłużania linii tramwajowej coraz mniejszy - z Tarchomina. Prawie 1200 miejsc oferowanych przez parkingi P+R przy stacjach Młociny i Wawrzyszew to za mało wobec ogromnej liczby samochodów, wjeżdżających codziennie do naszej dzielnicy.
"Niech zdechnie to co kochasz". Biją i grożą dla 50 zł
Kto jest złodziejem, a kto egzekwuje prawo? Niektórzy mają poważny kłopot z prostą odpowiedzią.
Wolimy parkingi zamiast trawników? Problem dotyczy całych Bielan
Podczas budowy alei Reymonta zniknęło część parkingów. Radna Bielan Joanna Radziejewska proponuje zatem, by stworzyć parking dla kilku aut przy ulicy Fukierów. Jest tam zaniedbany trawnik, który łatwo i szybko można zamienić w betonowy plac. Mieszkańcy, jak i osoby przyjeżdżające do urzędu skarbowego przy sąsiedniej ulicy Skalbmierskiej mieliby ułatwione parkowanie na Bielanach. Tylko czy rzeczywiście każdy wolny skrawek zieleni, położonej przy dużych arteriach, chcemy zamieniać w miejsca postojowe?
Kierowcy w pierwszej kolejności szukają miejsc na parkingach P+R, w drugiej - miejsc jakichkolwiek, niekoniecznie legalnych. A to skutkuje niszczeniem chodników i zieleni oraz spalinami w sąsiedztwie bloków Wrzeciona i Wawrzyszewa. Po poprzednim artykule dostaliśmy ogromną liczbę komentarzy.
"Nie każdy musi mieć samochód"
- Straż miejska prężnie pracuje na Wrzecionie - pisze pani Anna. - Samochody są notorycznie holowane, mimo iż mieszkańcy kompletnie nie mają gdzie parkować! Rejestracja nie ma znaczenia. Może warto najpierw udostępniać miejsca parkingowe, a później nabijać pęgę?!
- Mieszkam tu prawie 50 lat i aby wracając z pracy gdzieś zaparkować, siedzę w samochodzie po kilkadziesiąt minut, aż jakiś "metrowicz" wróci z miasta i zwolni miejsce albo krążę dookoła, aby wstrzelić się gdzieś stosunkowo blisko miejsca zamieszkania - opowiada pani Iwona. - Jak tak dalej pójdzie, to przyjdzie parkować gdzieś pod Burakowem albo na Białołęce. A najgorsze jest to, że 70% samochodów to rejestracje podwarszawskie.
- Skoro mieszkańcy Białołęki wiedzą, że są problemy z parkowaniem w tym rejonie, to do metra powinni dojeżdżać komunikacją miejską - uważa pan Robert. - Z nadzieją czekam, aż za graty sprowadzane z Niemiec będzie taka akcyza, że nie będzie się opłacało ich kupować. Wtedy liczba samochodów powoli, ale w końcu zmaleje. Nie każdy musi mieć samochód.
"Opłaty są bardzo niskie"
Decyzję o wprowadzeniu strefy płatnego parkowania podejmuje Rada Warszawy. Wcześniej przeprowadzane są analizy, na podstawie których określa się liczbę możliwych do wyznaczenia miejsc. W ramach przygotowań do ustawienia parkometrów na szerszych jezdniach maluje się granice miejsc postojowych, na węższych - raczej wprowadza zakaz zatrzymywania i postoju i buduje zatoki parkingowe, a całą strefę "uszczelnia się" ustawiając słupki. Od momentu podjęcia decyzji o analizie do ustawienia parkometrów mogą minąć nawet dwa lata. O to, jak sprawdza się płatne parkowanie w centrum Warszawy, spytaliśmy rzecznika Zarządu Dróg Miejskich.
- Bez płatnego parkowania w centrum Warszawy liczba aut chcących zaparkować byłaby wielokrotnie za duża, by wystarczyło dla nich miejsc postojowych, a nawet miejsca do poruszania się po ulicach - mówi Mikołaj Pieńkos. - Płatne parkowanie ma zniechęcać do postoju (zwłaszcza długotrwałego) tych, którzy nie muszą dojeżdżać samochodem. Dzięki temu pozostali kierowcy mają łatwiej. Opłaty i kary są bardzo niskie i niezmienne od lat, mimo inflacji. To powoduje, że nasza strefa płatnego parkowania nie pełni swojej roli tak skutecznie, jak powinna. Niskie opłaty nie odstraszają od parkowania i chętnych jest nadal więcej, niż wolnych miejsc.
Rzecznik przypomina, że podatki płacone przez kierowców, takie jak akcyza czy opłata paliwowa, trafiają bezpośrednio do budżetu państwa. Natomiast pieniądze zarobione dzięki parkometrom są inwestowane w przebudowy, remonty i utrzymanie wyłącznie warszawskich dróg.
- Konieczność wprowadzenia strefy płatnego parkowania przy linii metra na Bielanach zgłosiłem już rok temu - mówi wiceburmistrz Bielan Włodzimierz Piątkowski. - Wynika ona ze zgłaszanych podczas spotkań z mieszkańcami problemów z dzikim parkowaniem gdzie się da. Chciałbym przypomnieć, że mieszkańcy strefy mogą parkować w niej bezpłatnie, płacąc roczny abonament w wysokości 30 zł. Jako mieszkaniec Wrzeciona na własnej skórze odczuwam brak miejsc do parkowania. Liczę na wsparcie moich starań i zapewniam, że nie zwrócimy się o wprowadzenie płatnego parkowania bez konsultacji z mieszkańcami Bielan.
(dg)
.