Gdyby nie wojna... Tak miało wyglądać Pole Mokotowskie
28 września 2020
Monumentalna Świątynia Opatrzności Bożej, rządowe gmachy i reprezentacyjne aleje zamiast popularnego parku? Kilka innych decyzji i Warszawa mogła wyglądać zupełnie inaczej.
Liczne strony internetowe i wystawy prezentujące Warszawę sprzed II wojny światowej to dla miłośników historii miasta chleb powszedni. Zdecydowanie częściej mówi się o tym, jak stolica mogłaby wyglądać, gdyby wojna w ogóle nie wybuchła a następcy marszałka Józefa Piłsudskiego utrzymali władzę przez kolejnych kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Prawdopodobnie największą zmianą byłby całkowity brak Pola Mokotowskiego.
W miejscu, gdzie dziś rozciąga się 73-hektarowy park z widokiem na wieżowce Śródmieścia, w latach 30. ubiegłego wieku znajdowały się lotnisko i hipodrom. Po przeniesieniu ich do nowoczesnych obiektów, znajdujących się - odpowiednio - na Okęciu i Służewcu, powstała ogromna pusta przestrzeń, zdaniem ówczesnych decydentów będąca idealnym miejscem dla monumentalnych budowli. W roku 1939 rządowa propaganda głosiła, że Polska jest mocarstwem, więc planowana zabudowa musiała mieć odpowiedni rozmach.
W miejscu dzisiejszej Trasy Łazienkowskiej miała powstać szeroka aleja, rozpoczynająca się na pl. Na Rozdrożu. Tam, gdzie dziś stoją pomniki Romana Dmowskiego i Ignacego Daszyńskiego, planowano monumentalną statuę Piłsudskiego, kreowanego na jedynego ojca niepodległej Polski. Aleja miała prowadzić w kierunku placu defilad, wyposażonego w potężne trybuny i łuk triumfalny. Przewidziano także miejsca pod budynki rządowe i ambasady, a zamknięciem tego ogromnego założenia miała być ogromna Świątynia Opatrzności Bożej. Wojna przekreśliła plany zabudowy, ale pojedyncze pomysły zostały wykorzystane w latach 50. przez projektantów pl. Konstytucji, nowej Marszałkowskiej i pl. Defilad z górującym nad nimi Pałacem Kultury.
(dg)