Fałszywi kominiarze na Bielanach. "Nie wpuszczajcie ich do domu"
3 listopada 2020
Sugestywne przebranie i podrobiony identyfikator sprawiają, że ludzie gotowi są wpuszczać do domu oszustów, podszywających się pod kominiarzy. Przebierańcy proszą o pieniądze w zamian za rozmaite podarunki czy powołując się na zabobony. Nie dajmy się nabrać!
- Właśnie chodzą po Skalbmierskiej. Wciskają kalendarze, za które chcą pieniądze. Uważajcie i nie wpuszczajcie oszustów do domu - zaalarmował internauta na grupie "Warszawskie Bielany - Mieszkańcy".
W odpowiedzi na ostrzeżenie sąsiedzi podzielili się swoimi doświadczeniami, a niektórzy nawet opowiedzieli o tym, jak sami dali przebierańcom pieniądze. Jak się okazało, oszuści obdzwonili mieszkania w dużej części dzielnicy. Pukali do drzwi na ulicach Schroegera, Przybyszewskiego, Żeromskiego, Podczaszyńskiego, Skalbmierskiej, Al. Zjednoczenia, Magiera, Oczapowskiego, Kasprowicza i Reymonta.
Jak rozpoznać oszusta?
Wizyty kominiarzy nie powinny dziwić - wraz z niższymi temperaturami zaczyna się sezon grzewczy, a to oznacza m.in. kontrole kominów i wentylacji. Należy jednak pamiętać, że odwiedziny fachowców są zawsze zapowiadane odpowiednio wcześniej przez np. spółdzielnię mieszkaniową. Ponadto - jak powtarzają od lat zawodowcy - od dawna już kominiarze nie sprzedają kalendarzy czy guzików na szczęście.
- Zakłady kominiarskie utrzymują się z wykonywania usług czyszczenia i kontroli kominów. Niektóre z firm swoim klientom rozdają kalendarze jako formę reklamy. Na tych kalendarzach zawsze jest adres i telefon do zakładu kominiarskiego, aby klientowi ułatwić kontakt w przypadku awarii komina - informuje rzecznik prasowy Korporacji Kominiarzy Polskich. - Zatem jeżeli kalendarz oferowany jest bezpłatnie i umieszczony jest na nim kontakt do zakładu kominiarskiego, to proponuję uznać, że kominiarz jest prawdziwy. Jeżeli zaś na kalendarzu nie ma danych zakładu kominiarskiego i do tego oferująca go osoba żąda zapłaty za kalendarz, to powinno nam się zapalić światełko ostrzegawcze, bo możemy mieć do czynienia z osobą, która nie jest kominiarzem, lecz sprzedawcą kalendarzy Przebranie to nie jedyny sposób na wykorzystanie nieświadomych mieszkańców. Cwaniacy korzystają z wielu metod.
"Nie pójdę, póki pani nie zapłaci"
- Jeden z facetów zaczął bardzo szybko recytować jakąś formułkę, po czym wcisnął ulotkę czy kalendarz. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, więc powiedzieliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani. Wtedy oni zaczęli sugerować, że nie wyjdą, póki nie damy im pieniędzy - opisuje jedna z mieszkanek. - Gdy odmówiliśmy, zrobili się nieuprzejmi, zaczęli podnosić głos, robić wyrzuty, więc po prostu zamknęliśmy drzwi.
- Człowiek z napisem "kominiarz" na koszulce wręczył kalendarz i powołując się na tradycję zapytał o pieniądze. Miałem akurat jakieś miedziaki w kieszeni, więc mu dałem, podziękował i poszedł - przyznaje internauta.
- Byli dzisiaj u mnie. Dał mi kalendarz, a ja mu symboliczne pięć złotych "na szczęście".
Właśnie na to liczą przebierańcy. Druk takich kalendarzy w ilościach hurtowych to groszowe koszty, a jeśli uda im się zmanipulować odpowiednią liczbę osób, inwestycja zwróci się z dużą nawiązką. Osób niezapowiedzianych wcale nie powinniśmy wpuszczać do domu - niektórzy bowiem nie przyszli po "pięć złotych", tylko by ogołocić mieszkanie.
Policja ostrzega: - Oszuści podają się za pracowników przeróżnych instytucji. Przedstawiciel handlowy, listonosz, pracownik energetyki, gazowni, a nawet kominiarz - to najczęstsze zawody, pod które się podszywają.
Proceder trwa od lat, a jego ofiarami - jak pokazuje doświadczenie - padają najczęściej osoby niedoinformowane i starsze. Nie dajmy się oszukać!
(kb)