Dziwna śmierć w areszcie. Dyrektor stracił pracę
18 sierpnia 2017
Służba Więzienna wyciąga pierwsze konsekwencje wobec osób, których zaniedbania mogły ułatwić samobójstwo ważnego świadka w procesie korupcyjnym.
Samobójstwo, do którego doszło 10 sierpnia w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka, odbiło się w Warszawie szerokim echem. Popełnił je Marcin K., naczelnik sosnowieckiego urzędu skarbowego, zatrzymany w lutym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Urzędnik usłyszał przed śmiercią 30 zarzutów, dotyczących przyjęcia korzyści majątkowych na łączną kwotę przekraczającą 600 tys. zł. Do Warszawy trafił, bo miał zeznawać tu jako świadek.
Po śmierci K. śledztwo w jego sprawie zostało oczywiście umorzone, ale w związku ze śledztwem ABW zarzuty usłyszało także osiem innych osób, w tym były prezes Ruchu Chorzów i dyrektor sportowy Cracovii.
Nieprawidłowości na Białołęce?
- Już pierwsze wewnętrzne czynności wyjaśniające wskazują na nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka dyrektora generalnego Służby Więziennej mjr Elżbieta Krakowska.
W związku ze sprawą odwołany został dyrektor białołęckiego aresztu śledczego. Rozpoczęło się także postępowanie dyscyplinarne wobec dwóch funkcjonariuszy, których obowiązkiem było śledzenie kamery monitorującej celę, w której przebywał K. Była to cela formalnie wieloosobowa, ale Służba Więzienna nie ujawniła, czy samobójca przebywał w niej w towarzystwie innych osadzonych.
(red)