Dzikie Świnie na Tarchominie. Powraca turniej dart
25 września 2020
Rzutką prosto w tarcze - tak grają Dzikie Świnie. Z powodu pandemii musieli przerwać turniej, jednak w ten weekend wracają i zapraszają do rozgrywek nowych graczy. Przyjmują amatorów, a wypuszczają niekiedy mistrzów na poziomie krajowym. Wszystko w barze Echo przy ul. Picassa.
- Grać w darta zaczęliśmy jakieś trzy lata temu. Dawna społeczność Baryłki przeniosła się do baru Echo, a razem z nią, chęć do gry w rzutki. Okazuje się, że idąc do baru można spędzać czas ciekawiej, niż tylko nad kuflem z piwem - opowiada nam Michał Ziembowicz, członek drużyny Tarchomińskich Dzikich Świń. - Zaczynaliśmy od amatorskich gier na poziomie osiedlowym. Jesteśmy bardzo młodą drużyną, ale małymi kroczkami staramy się wchodzić na poziom profesjonalnych ekip z Polski. Bierzemy udział w turniejach w stolicy, graliśmy m.in z Warszawskimi Rekinami, najlepszą polską drużyną, z której wywodzi się czołowy polski darter, Krzysztof Ratajski.
Dzikie Świnie nie grają tylko dla rozrywki. Wielokrotnie organizowali turnieje charytatywne, współpracowali m.in. z WOŚP czy samodzielnie zbierali pieniądze na rehabilitację dzieci. Drużynie nie brakuje zapału, choć dart jest w Polsce sportem niszowym.
- Tarcze do rzutek znajdziemy w każdym brytyjskim pubie. Tam jest to popularne. U nas niekoniecznie - ludzie kojarzą, że jest jakaś tarcza, że się w nią rzuca, ale na tym się kończy. Zależy nam na popularyzacji tego sportu, dlatego podkreślamy - przyjść i zagrać może każdy, niezależnie od umiejętności, płci czy wieku - zaprasza Michał.
Świnie rosną w siłę
- Stale się rozwijamy. Ostatnio zdobyliśmy profesjonalną maszynę "bullshotter", umożliwiającą rozgrywkę na żywo z drużynami z całego świata. Urządzenie uruchamia kamerę, łączy się z aplikacją w smartfonie, rejestruje trafienia i nalicza punkty. W ten sposób, graliśmy np. z zawodnikami ze Stanów Zjednoczonych - opowiada.
Tarchomińskie Dzikie Świnie wracają do gry. W tę sobotę, 26 września o godzinie 16 ponownie spotkają się w barze Echo, rozpoczynając nowy sezon. Tym razem, zachowując dystans 1,5 metra, co ogranicza liczbę osób przed tarczą do dziewięciu, łącznie z sędzią. Tak czy inaczej, Świnie nie odpuszczają i idą po swoje - prosto do celu.
(kb)