Dzieciaki pojadą na Zajączka?
18 grudnia 2009
Po pomyśle dowożenia przedszkolaków do placówek w innych dzielnicach Białołęka idzie stopień wyżej - chce wynajmować dla swoich nastoletnich mieszkańców szkoły w innych dzielnicach.
Władze Białołęki rozważają więc wynajęcie takiej pustej szkoły. Burmistrz Ja-cek Kaznowski nie chce zdradzać szczegółów: - Trwają rozmowy w tej sprawie. Rozmawiamy z kilkoma dzielnicami oraz z biurem edukacji miasta. Rozważamy różne możliwości, analizujemy też dane demograficzne - mówi. Wiadomo, że dziel-nica prowadzi bardzo zaawansowane rozmowy z Żoliborzem, gdzie do tzw. Małego Zajączka na ulicy Felińskiego mieliby dojeżdżać już w przyszłym roku szkolnym uczniowie z Białołęki.
Problem jednak w tym, że uczniowie i rodzice musieliby polegać na transporcie miejskim. Burmistrz najchętniej wsadziłby uczniów do Szybkiej Kolei Miejskiej i nią wysłał dzieci do Dworca Gdańskiego, skąd miałyby "rzut beretem" na Zajączka. Ta-kie rozwiązanie miałoby sens dla rodziców pracujących w centrum, gdyby SKM istniała w rzeczywistości, a nie jedynie w naszych marzeniach.
Zapytaliśmy w Liceum im. Lelewela o młodzież z Białołęki i usłyszeliśmy, że na lekcje spóźnia się nagminnie. Nieoficjalnie jedna z nauczycielek poinformowała nas, że białołęcka młodzież nie jest karana za spóźnienia, co na pewno wpływa na nadu-żywanie korzystania przez nią ze spóźnień. Wicedyrektor XLI LO im. Lelewela Jacek Pokrzywnicki oficjalnie mówi: - Dyrekcja liceum potwierdza olbrzymie kłopoty z do-jazdem na czas do szkoły nie wynikające z winy uczniów.
Skoro spóźniają się licealiści - tak samo będzie z młodszymi. A dojazd na Za-jączka nie należy do wymarzonych, bo Szybka Kolej Miejska tylko w nazwie będzie szybka. Do kursujących co 15 minut pociągów trzeba jakoś dojechać. Jak? Na razie nawet Zarząd Transportu Miejskiego tego nie wie.
(wt), bk
Rozbudowa zespołu szkół na Kobiałce nie rozwiąże problemu białołęckiej oświaty