Dworzec to jednak pomyłka? Wydajemy miliony na jego utrzymanie
29 maja 2017
Już od ponad roku Ciechanów i kilka mniejszych miejscowości w okolicy cieszą się z innowacyjnych kolejowych dworców wybudowanych w ciągu kilku miesięcy, za znacznie niższą cenę niż legionowski, a dodatkowo ich niewielki koszt eksploatacji opłaca kolejowa spółka. Dlaczego nie mogliśmy liczyć na podobną przychylność ze strony PKP?
Już od ponad roku mieszkańcy 46-tysięcznego Ciechanowa mogą korzystać z nowego, innowacyjnego dworca systemowego (IDS). Jest to jeden z kilku dworców sfinansowanych przez PKP, postawionych za niewielką kwotę ok. 5 mln zł. Podobne stoją już w 7-tysięcznym Nasielsku, 10-tysięcznych Strzelcach Krajeńskich i w Mławie, która liczy 31 tysięcy mieszkańców. W IDS zastosowano innowacyjne technologie, obiekt jest wprost naszpikowany najnowocześniejszymi rozwiązaniami. Znajdziemy tam m.in. oświetlenie ledowe i dynamiczne, wyposażone w czujki ruchu, panele fotowoltaiczne na dachu, wysokowydajne piece gazowe, wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła i bardzo dobrą izolację, jest też monitoring. Dworce są małe, ale funkcjonalne. Ten w Mławie kosztował niespełna 3,6 mln zł, a jego budowa trwała tylko 8 miesięcy. I jak tłumaczą w PKP, IDS ma być alternatywą dla budowanych dużych, wręcz "przeskalowanych" gmachów, w których trudno jest wynająć powierzchnię, a tym samym opłacalnie i sprawnie tak dużym dworcem zarządzać.
Koszty Centrum Komunikacyjnego
Kosztów legionowskiego dworca nie sposób policzyć oddzielnie, ponieważ miasto wybudowało go niejako "w pakiecie" wraz z przejściem podziemnym pod torami, ul. Szwajcarską, no i przede wszystkim dwoma parkingami trzykondygnacyjnymi. Wiadomo jednak, że dotychczas zawarte umowy na budowę centrum wyniosły ok. 50 mln zł. Na szczęście 85 proc. tych kosztów pochodzi ze środków Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy. Na podstawie danych udostępnionych przez ratusz oszacowaliśmy, że miasto corocznie zapłaci za utrzymanie Centrum Komunikacyjnego ok. 2,9 mln zł brutto, bowiem ponosi 62 proc. kosztów utrzymania dworca (energia cieplna, energia elektryczna, woda i ścieki, odpady, sprzątanie, usługi telekomunikacyjne) oraz 100 proc. kosztów oświetlenia zewnętrznego (dworca, garaży i przejścia podziemnego). Należy do tego jeszcze doliczyć 1,1 mln zł za wynajmowanie od operatora dworca (czyli dwóch miejskich spółek PEC-KZB) powierzchni, w której mieści się tzw. mediateka. Łącznie to ok. 4 mln zł kosztów ponoszonych przez miasto każdego roku!
Dla porównania, roczne utrzymanie dworców IDS waha się w przedziale od 12 do 15 tys. zł i płaci za nie PKP. Warto również zaznaczyć, iż spełniają one swoją podstawową funkcję, czyli mają informację dla pasażerów, oraz co najważniejsze - kasy biletowe. Tymczasem w budynku legionowskiego dworca lokale komercyjne nie cieszą się dużym "wzięciem". A bilety mają być sprzedawane w saloniku prasowym, który się tam otworzy.
Dworzec bez kas biletowych
Powstaje więc pytanie, po co miastu tak drogie w utrzymaniu Centrum Komunikacyjne? Legionowo, leżące w aglomeracji warszawskiej, od dawna zmagało się z problemem braku dworca z prawdziwego zdarzenia. - Od 30 lat stanowiły go skręcone kontenery. To był symbol wstydu. Brak dworca był traktowany jako przejaw niemocy i indolencji władzy - wypowiedział się z końcem 2014 roku dla portalu transport-publiczny.pl prezydent Legionowa Roman Smogorzewski.
Czy Legionowo nie mogło pójść zatem przykładem Ciechanowa i zamiast budować wielki gmach wraz z parkingami, za które mieszkańcy i tak zmuszeni będą płacić, postarać się u kolejarzy o wybudowanie eko-dworca? - Na etapie składania wniosku w sprawie Centrum Komunikacyjnego kolej nie budowała dworców. Stanowisko władz spółki było takie, że w Legionowie nie zostanie wybudowany dworzec kolejowy - tłumaczy Tamara Mytkowska. Jak się okazuje, zupełnie inaczej to widzą kolejarze. - Władze Legionowa nie zwróciły się do PKP S.A., bo to w jej gestii leży budowa nowych obiektów, z wnioskiem o budowę dworca - mówi Łukasz Kwasiborski z wydziału prasowego PKP. Kolejowe spółki nie wyrażały także nawet wstępnego zainteresowania prowadzeniem swoich kas biletowych w nowo powstającym dworcu. - Dziennie z dworca korzysta 5 tys. ludzi. Budujemy dworzec, a nikt nie chce prowadzić kasy. Przy takiej liczbie pociągów dworzec jest niepotrzebny. Większość pasażerów ma karty miejskie, w kioskach można kupić bilety ZTM - powiedział wtedy dla portalu transport-publiczny.pl Smogorzewski, który jednocześnie zaznaczył, iż po trudnych doświadczeniach w relacjach z koleją i problemach w realizacji tego typu inwestycji, nie poleca budowy dworców podmiejskich. Czyżby zatem nawet największy zwolennik budowy dworca uznał, iż legionowski obiekt to jednak pomyłka?
Dariusz Burczyński