Duet lokalowy
28 kwietnia 2006
Dla tych, którzy liczą na obiecane w kampanii trzy miliony mieszkań nie mam dobrych nowin - nasi działacze PiS na razie realizują program mieszkań dla siebie.
Gdzie mieszka radna?
Autorka była radną dzielnicy w latach 1994-2002 oraz przewodniczącą rady Targówka (1998-2000). |
Radna twierdzi, że jest związana z Targówkiem i mieszka tutaj, choć na Pradze w osiedlu Kijowska ma razem z mężem mieszkanie i tam też codziennie widują ich sąsiedzi. Wiele wskazuje na to, że przy pomocy szefa lokalnego koła radnych Jerzego Raczyńskiego załatwiła sobie fikcyjny meldunek na Targówku, by móc kandydować właśnie tutaj - a oszustwo wyborcze zgodnie z prawem powinno skut-kować utratą mandatu. Pani burmistrzowa zapytana, jak to możliwe, że jej mąż został radnym Pragi Północ, a ona Targówka, odparła żeby nie wtrącać się do jej życia prywatnego. "Mam nieruchomości na Pradze, na Białołęce, na Targówku." Zatem pytamy, dlaczego nie wykazuje ich Pani w swoim oświadczeniu majątkowym?
Niedawno sprawą meldunku radnej zainteresowała się "Gazeta Wyborcza", przy okazji wskazując, że nie jest to jedyna niejasność lokalowo-meldunkowa małżeństwa Sosnowskich. Poproszony o wyjaśnienie spawy, burmistrz Sosnowski zasłaniał się niepamięcią.
Z Pragi czy z Targówka?
Edyta Sosnowska wyjaśniała "Echu": - Mieszkam na Targówku. Na Pradze Północ mam mieszkanie. Jestem związana z Targówkiem. Tu mieszkają moi rodzice, chrzestni i większość mojej rodziny.I tu rodzi się pierwsza wątpliwość: czy rodzina radnej, zgodnie z jej pub-licznymi deklaracjami, mieszka na Targówku? Pani Edyta, jeszcze jako 23-letnia panna, w roku 1998, a więc na rok przed ślubem z obecnym burmistrzem, wystąpiła do wydziału lokalowego na Pradze o przydział mieszkania komunalnego. Dlaczego na Pradze? Przecież ustawa wyraźnie mówi, że osoby w trudnej sytuacji starają się o lokal w gminie, w której mieszkają. Dziewczyna z Targówka powinna więc złożyć podanie na Targówku. Tymczasem na wniosku o mieszkanie pani Edyta podaje adres: Ząbkowska 37. A więc Praga! Czyżby nie mówiła prawdy powołując się na swe rodzinne związki z Targówkiem? A może przemeldowała się tam, gdy mający wpływy w wydziale lokalowym radny zaczął planować z nią przyszłość?
"W pierwszej kolejności"
Drugi powód zdziwienia: wniosek zostaje rozpatrzony w ekspresowym tempie, złożony wiosną 1998, już w maju został pozytywnie zaopiniowany przez komisję mieszkaniową, która informuje zainteresowaną, że spełnia JEDNO z kryteriów uprawniających do starania się o mieszkanie, a mianowicie "posiada mniej niż 5 m2 powierzchni mieszkalnej na członka rodziny". A przecież w kolejce po mieszkanie komunalne czekały osoby spełniające wszystkie wymagane kryteria - powierzchni przypadającej na osobę, niskich dochodów - mniej niż 824 zł na członka rodziny, szczególnej sytuacji życiowej. A w pierwszej kolejności, czyli z pominięciem kolejki kilku tysięcy rodzin, mogą otrzymać przydział lokatorzy z budynków przeznaczonych do rozbiórki albo zagrożonych zawaleniem, osoby, które dotknęła klęska żywiołowa. Domu rodzinnego pani Edyty żaden kataklizm nie dotknął, a do tego zarabiała wtedy - zgodnie z oświadczeniem jej męża - ponad 2 tys. zł.W Warszawie na mieszkanie komunalne czeka się latami. A mimo to 30 marca 1999 roku, a więc na dwa miesiące przed ślubem Edyty Grzywacz z Robertem Sosnowskim, komisja mieszkaniowa, której funkcję przewodniczącego pełnił właśnie Robert Sosnowski, przydziela samotnej pannie lokal o powierzchni 37 mkw!!! Był to lokal przy Ząbkowskiej 35, o który starało się bardzo wiele rodzin żyjących w trudnych warunkach. Wygrała z nimi zaradna dziewczyna o wysokich dochodach. Planująca latem ślub z zaradnym radnym. Czyżby pan Sosnowski, przydzielając narzeczonej lokal, nie miał świadomości, że tak naprawdę przydziela go też sobie?
Niesmaczna sytuacja
To była jawna hucpa i nadużycie, pogwałcenie uchwały rady gminy Centrum mówiące, że osoba, która spełnia tylko jedno kryterium może starać się o dane mieszkanie, pod warunkiem, że takiego lokalu nie przyjmą co najmniej 3 rodziny zakwalifikowane do najmu, a spełniające wszystkie kryteria. Skandal wisiał w powietrzu! Aby ratować sytuację, wymyślono inny plan zaopatrzenia nowożeńców w mieszkanie. Dwa tygodnie później, 12 kwietnia 1999 roku pani Edyta złożyła pismo do wydziału lokalowego, iż chciałaby zrezygnować z tegoż lokalu i zwrócić się z prośbą o przyznanie jej lokalu nr 1/2 przy ul. Łochowskiej 38 A, na który - jak pisała w podaniu - nie było chętnych.Szlachetny poryw zostaje doceniony, przyszła pani Sosnowska znowu otrzy-mała przydział.
Teraz burmistrz Sosnowski upiera się, że narzeczona została wywianowana przez gminę ruiną do remontu, której nikt nie chciał. Opisuje: "Remont przepro-wadziła ogromnym wysiłkiem na własny koszt. Zrobiła wc, prysznic ect.".
Grzywacz nie Sosnowska
Mieszkanie pani Edyta otrzymała już jako żona pana Sosnowskiego. Nie poinformowała jednak wydziału lokalowego, że jej sytuacja zmieniła się. Jej mąż, zasiadający w komisji lokalowej, także jakoś to przeoczył. Potem były dwie dość szybkie zamiany mieszkań, w wyniku których państwo Sosnowscy zamieszkali w osiedlu Kijowska, a dzielnica Praga Północ dostała byłych mieszkańców Bródna, którzy tam nie radzili sobie z płaceniem czynszu. To sprytne posunięcie uniemożliwia odebranie im lokalu, nawet gdyby prokuratura dopatrzyła się nieprawidłowości przy przydziale mieszkania komunalnego.Wybrańcy wybierają
Wespół w zespół, choć zaczynali od zera, państwo Sosnowscy mają dziś mieszkanie własnościowe. Pełnią funkcje publiczne z poczuciem, że dobrze służą naszej części Warszawy. Nie przejmują się kłopotliwymi pytaniami o fikcyjne meldunki czy protekcyjne traktowanie miłych sobie osób. Choć nie są to jedyne trudne pytania, na jakie im przyjdzie odpowiadać. Prokuratura wszczęła dochodzenie przeciwko burmistrzowi Sosnowskiemu o wyrządzenie miastu "szkody majątkowej wielkich rozmiarów". Do prokuratury trafiła także sprawa podania przez Edytę Sosnowską adresu Jerzego Raczyńskiego, jako miejsca swojego zamieszkania podczas ubiegania się o mandat radnej Targówka.Agnieszka Kuncewicz