Długa historia... małego ronda
22 października 2010
Pierwsze poważne zablokowanie ronda-zawrotki Aluzyjna/M. Trąby miało miejsce zimowego poranka 13 stycznia 2010. W godzinach porannego szczytu autobus linii 511 zahaczył o zaparkowany samochód.
Autorka kandyduje w wyborach z listy Wspólnoty Samorządowej Gospodarność |
Kolejny nieprzyjemny poranek miał miejsce 18 lutego, kiedy to trzy zaparko-wane samochody na rondzie skutecznie je zablokowały, tak że przegubowy auto-bus 511 najpierw "złamał" się a następnie utknął w samym środku ronda-zawrotki. Mieszkańcy już prawie 4-tysięcznego osiedla Dąbrówka Wiślana znów mieli całko-wicie zablokowany dojazd i wyjazd z osiedla. I oczywiście kolejny zmarnowany dzień pełen stresów i kłopotów. Dopiero ściągnięcie specjalistycznego sprzętu i od-holowanie autobusu, po wielu godzinach rozładowało sytuację. Zdarzenie to opisała większość lokalnych gazet oraz pokazała telewizja TVN. Od tego czasu nasze osiedle, a właściwie "rondo-zawrotka Aluzyjna" stało się już "sławne" w całej War-szawie.
19 lutego wysłałam w imieniu mojej wspólnoty mieszkaniowej Aluzyjna 23g i h pismo do urzędu dzielnicy Białołęka z pytaniem o stan prawny ronda. W odpowiedzi zapewniono nas, że teren wokół ronda ma status drogi gminnej i wszystkie znaki drogowe zostały ustawione zgodnie z prawem. W związku z tym pismo trafiło rów-nież do straży miejskiej oraz policji, aby mieli pewność, że jednak mogą karać nie-subordynowanych kierowców.
Pomimo wielu telefonów naszych mieszkańców informujących o ciągłym bloko-waniu ronda przez parkujące samochoy, policja i straż wciąż nie interweniowała. Nie interweniowała, bo jakiś urzędnik usunął stojący tam znak zakazu zatrzymy-wania. Potwierdzają to dokumenty urzędu dzielnicy, które wskazują, że znak jest w tym miejscu niepotrzebny. Nie dałam za wygraną i po raz kolejny poprosiłam wydział infrastruktury o interwencję.
Usłyszałam obietnice, że skoro zaparkowane samochody potrafią tak zablo-kować rondo, że żaden autobus nie jest w stanie ich wyminąć, to pilnie zajmą się sprawą. Minął kwiecień, potem maj, czerwiec i wciąż słyszałam, że sprawa jest na dobrej drodze i nie powinnam się martwić.
Nie martwiłam się do 29 czerwca 2010, kiedy to na rondzie doszło do naj-tragiczniejszego wypadku na osiedlu. Kierowca, a właściwie pirat drogowy, w okoli-cach ronda-zawrotki, przed przejściem dla pieszych niebezpiecznie wyprzedzał inny samochód i spowodował śmiertelny wypadek. Samochód uderzył w babcię prowa-dzącą wózek 1,5-roczną wnuczką. Bezwładne ciało dziewczynki wyleciało z wózka i uderzyło w stojący na przystanku autobus. Dziecko, mimo wysiłków lekarzy i ra-towników, zmarło w szpitalu.
30 czerwca wysłałam kolejne pismo w imieniu mojej wspólnoty do wydziału infrastruktury z żądaniem natychmiastowego przywrócenia znaku zakazu zatrzy-mywania się. Domagaliśmy się też ustawienia tam znaków T24 (pozostawiony pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela). Zwracaliśmy się również z żądaniem ustawienia słupków blokujących wjazd do parkowania samochodów na łuku ronda, w celu poprawienia bezpieczeństwa wokół naszego osiedla. Ponieważ nie otrzyma-łam żadnej odpowiedzi na to pismo, kilkakrotnie telefonowałam do wydziału infra-struktury z pytaniem, co wydział zamierza zrobić. Pomimo kolejnych zapewnień rozwiązania problemu, sytuacja się nie zmieniała. Postanowiłam, że nadszedł czas na oficjalne spotkanie w urzędzie dzielnicy Białołęka. Pomagał mi w tym nasz radny Wojciech Tumasz i spotkanie doszło do skutku 23 sierpnia 2010. Ze strony osiedla uczestniczyli, oprócz mnie, członkowie pozostałych zarządów wspólnot mieszkanio-wych osiedla Dąbrówka Wiślana i administratorzy I i II etapu naszego osiedla.
Na spotkaniu, od urzędnika wydziału infrastruktury usłyszeliśmy, że dokumen-tacja nie została do tej pory przesłana do inżyniera ruchu, ponieważ czekali na nasze spotkanie, zakładając, że będziemy chcieli nanieść jeszcze poprawki. Po za-poznaniu się z dokumentacją radny Wojciech Tumasz zaproponował jedną, ale bar-dzo istotną poprawkę zwiększającą bezpieczeństwo tego miejsca. Dostaliśmy ustne zapewnienie, że jak tylko skończy się sezon urlopowy, dokumentacja trafi do inży-niera ruchu i sprawa zostanie szybko załatwiona. Mamy już drugą połowę paź-dziernika i wygląda na to, że w warszawskich urzędach sezon urlopowy trwa do dzi-siaj. Pozostaje też pytanie, ile jeszcze musi wydarzyć się takich tragicznych wy-padków, jak ten z 29 czerwca, aby urzędnicy w końcu wzięli się do pracy.
Iwona Karpacz