"Dlaczego w parku mam wdychać dym z grilla?" [LIST]
27 sierpnia 2018
Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka - przypomina nasz czytelnik. Jak to się ma do grillowania w publicznym parku, jedynym w okolicy?
"Pisaliście ostatnio o problemach ze śmieciami, zalegającymi w parkach na Bemowie po imprezach organizowanych przez mieszkańców. A ja chciałbym poruszyć inny, związany z tym temat: grillowanie. Jak to jest, że w publicznym parku (notabene jedynym w okolicy) rządzą fani właśnie tej rozrywki, a inni mają się dostosować? Stara dobra zasada głosi, że wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.
Grill nad gliniankami. Można czy nie?
Miała być najciekawsza "miejscówka" lata, jest zaskakujący zwrot akcji.
Ja grillowania nie znoszę, podobnie jak pewnie duża część mieszkańców Bemowa, ale to my mamy się dostosować, bo... właściwie dlaczego musimy się dostosować?
Najczęściej słyszę, że "jak przeszkadzają mi ludzie, to mogę wynieść się na wieś". Wszystko świetnie, ale ja tu mieszkam od 30 lat i nie przeszkadzają mi ludzie, tylko ich niektóre zachowania. Wkurza mnie, kiedy idę do parku z dziećmi i z każdej strony atakuje nas "imprezka" ze śmierdzącymi kiełbatronami, wyciąganymi z ognia.
Inny "argument", który usłyszałem: "to miejsce publiczne". To grillujcie sobie na pl. Zamkowym, to też miejsce publiczne. Może władze rozwiązałyby wreszcie ten spór raz na zawsze? Może się jakoś dogadamy przy okrągłym stole?"
Mieszkaniec Jelonek
.