Dlaczego kamienica na Odolanach jest "kopnięta"?
18 września 2015
Kiedyś był tu inny świat... Nie było ani "apartamentowców", ani upadających fabryk. Na Odolanach życie toczyło się powoli. W małych domkach i piętrowych kamieniczkach mieszkali rzemieślnicy, tramwajarze, kolejarze.
Jeszcze w latach sześćdziesiątych układ ulic na Odolanach był zupełnie inny. Jana Kazimierza kończyła się na Sowińskiego, a życie skupiało się wokół biegnącej łukiem od Sowińskiego do Grodziskiej ulicy Karlińskiego. Po Sieradzkiej nie pozostało nic poza tabliczką z nazwą przy Wolskiej. Dziś nie ma tu adresów, a jedyny przedwojenny relikt tej uliczki to kamienica z czerwonej cegły przy Studziennej 5. Sowińskiego i Karlińskiego łączyła zapomniana dziś Falkowska, której nazwę badacz dziejów Warszawy, redaktor Jerzy Kasprzycki wywodził od nazwiska ogrodnika Piotra Falkowskiego. Od Wolskiej, pod kątem, odchodziła Sieradzka, prowadząca do granicy miasta i miasta-ogrodu Włochy, zaś jej przecznicę stanowiła długa wtedy, a dziś króciutka, uliczka Przyce.
Po Sieradzkiej nie pozostało nic poza tabliczką z nazwą przy Wolskiej. Dziś nie ma tu adresów, a jedyny przedwojenny relikt tej uliczki to kamienica z czerwonej cegły przy Studziennej 5. Tyle że adres tego domu jest bardzo dziwny, ponieważ frontem stoi do Jana Kazimierza a wzdłuż budynku nie biegnie Studzienna. Drugi front - biegnący pod skosem - wygląda, jakby stanowił ścianę frontową od innej, nieistniejącej już ulicy. I tak było. Skos jest bowiem pamiątką po przebiegu ulicy Sieradzkiej, dziś już zupełnie zapomnianej.
Przemysław Burkiewicz