Tu odbyła się pierwsza egzekucja na Woli
17 września 2015
Zapomniana i zniszczona tablica upamiętniająca rozstrzelanie ośmiu cywilnych mieszkańców Odolan 1 sierpnia 1944 to obecnie obraz nędzy i rozpaczy. Tę i swoją historię przypomina nasza czytelniczka, pani Jadwiga, która powstanie oglądała oczami dziecka.
Pani Jadwiga zgłosiła nam kolejne miejsce pamięci. Tablica - jakich setki znajdują się w Warszawie - pochodzi z lat 50. ubiegłego stulecia, została wykonana wedle projektu Karola Tchorka, który wygrał konkurs na zaprojektowanie płyt upamiętniających śmierć warszawiaków w okresie okupacji hitlerowskiej, w tym w okresie Powstania Warszawskiego. Poczerniała z brudu pamiątka znajduje się przy ulicy Sowińskiego, naprzeciwko wylotu uliczki Karlińskiego na Odolanach.
Świat legł w gruzach
W 1944 roku układ ulic był tu zupełnie inny. Wolska była węższa, a Sowińskiego prowadziła od terenów kolejowych aż na Koło. Ulica Karlińskiego była brukowana kocimi łbami i wraz z Sowińskiego tworzyła skrzyżowanie ulic prostopadłych. Stały tu domy, sklepy, istniała wytwórnia napojów gazowanych. Przy Karlińskiego 42 funkcjonowała nawet synagoga. Wszystko zmienił wybuch powstania i późniejsze, miarowe i precyzyjne niszczenie zabudowy warszawskiej przez zbrodnicze jednostki SS i niemieckiej policji. Mieszkańcy, którzy w 1944 roku nie zostali wymordowani, po upadku zrywu pędzeni byli do obozu przejściowego w Pruszkowie. Dalej czekały ich obozy koncentracyjne i niewolnicza praca u niemieckich chłopów. Nazywano to "wywózką na roboty".
Ucieczka przed śmiercią
- Pamiętam ten horror. Wraz z mamą byłyśmy wygnane z domu przy ulicy Gizów i pędzone przez Niemców, chyba ulicą Wolską. Jak przez mgłę pamiętam dym i swąd spalenizny. To musiało być już po rozpoczęciu pacyfikacji Warszawy, bo utkwił mi w pamięci obraz ruszającej się ziemi w dzisiejszym Parku Powstańców. Jak przez mgłę pamiętam dym i swąd spalenizny. To musiało być już po rozpoczęciu pacyfikacji Warszawy, bo utkwił mi w pamięci obraz ruszającej się ziemi w dzisiejszym Parku Powstańców. Niemcy zakopali tam zabitych i rannych. Wielu jeszcze musiało żyć - wspomina pani Jadwiga. Niemcy zakopali tam zabitych i rannych. Wielu jeszcze musiało żyć - mówi. Pani Jadwiga wraz z mamą "urwały" się z kolumny wygnańców. - Pamiętam jakieś pole, cebuli czy ziemniaków. Mama była drobna i bardzo prędko biegłyśmy. Schowałyśmy się w gruzach - wspomina. Po wyzwoleniu Warszawy wróciła z mamą do domu na Gizów. Całe szczęście, stał. Po kilku miesiącach z obozu wrócił także ojciec pani Jadwigi.
Śmierć cywili w odwecie
1 sierpnia 1944 roku Niemcy rozstrzelali pod murem nieistniejącej dziś kamienicy przy Sowińskiego 28 ośmiu mężczyzn. Byli to przypadkowi cywile, których esesmani zamordowali w odwecie za potyczkę, która odbyła się między hitlerowcami a chłopcami z Armii Krajowej zmierzającymi na punkty zborne. Działo się to jeszcze przed Godziną W. Tragedię cywili upamiętnia tablica postawiona w miejscu ich kaźni sześćdziesiąt lat temu. Nie ma już budynku, nie ma też tego narożnika Sowińskiego i Karlińskiego. Pozostała pamięć, która - tak jak tablica - musi być pielęgnowana. Póki co jest zaniedbana, a tandetny kwietnik z betonu nie dodaje temu miejscu powagi. - Będziemy chcieli w przyszłym roku przeprowadzić prace konserwacyjne - obiecuje Mariusz Gruza, rzecznik wolskiego magistratu.
Przemysław Burkiewicz