Codziennie pyskują na Czumy. Potrzebny znak zakazu?
12 kwietnia 2013
W godzinach szczytu niezbyt szeroka ulica Czumy przeżywa prawdziwe oblężenie. Niemal naprzeciwko sklepu spożywczego jest zespół szkolno-przedszkolny. W godzinach szczytu samochody zastawiają pas jezdni. - To chora sytuacja. Konieczny tam jest znak zakazu zatrzymywania się - nalegają mieszkańcy.
Ulica nie jest szeroka, ale to główny przejazd w kierunku osiedla składającego się z setki bloków. W krytycznym miejscu po jednej stronie mamy przedszkole i szkołę, po drugiej rząd sklepów, kiosków i innych punktów usługowych, jak choćby piekarnia. Czyli miejsc, pod które podjeżdżających także jest sporo. Miejsc parkingowych jest tam także, zdawałoby się, wcale niemało. Jednak wszystkie, praktycznie zawsze, są niemal w stu procentach zajęte.
Mieszkańcy mają mnóstwo uwag
- Dlaczego parkuję na jezdni? A gdzie mam parkować? Przyjechałem po syna. Nie będę szedł do przedszkola kilometr. A bliżej nigdzie tu się nie da. Tak w ogóle, to co to pana obchodzi? Z policji pan nie jest? To żegnam - mówi mężczyzna w średnim wieku wysiadający z samochodu. Najprawdopodobniej postawimy we wskazanym miejscu znak zakazu postoju - mówi rzecznik urzędu Mariusz Gruza.
- Pewnie, że przydałby się znak zakazu, bo widzę, jak ludzie tu się denerwują, że w takim miejscu muszą czekać. A przecież każdy gdzieś się spieszy. Widzę przez szybę śmieszne sytuacje, jak faceci do siebie codziennie pyskują. Znak pewnie by coś pomógł - mówi sprzedawczyni pracująca w jednym ze stojących przy ulicy kiosków.
- Jest tłok. Trzeba te samochody omijać, jak chcemy przejść przez ulicę. Dla pieszych to też kłopot - mówi starsza pani wychodząca z "Biedronki" położonej naprzeciwko przedszkola po drugiej stronie ulicy.
- Niestety nie mamy parkingu. Nawet nie ma na to miejsca - usłyszeliśmy w placówce oświatowej.
- Ulica Czumy jest w zarządzie urzędu dzielnicy. Wystąpiliśmy o opinię do straży miejskiej. Najprawdopodobniej postawimy we wskazanym miejscu znak zakazu postoju - mówi rzecznik urzędu Mariusz Gruza.
Jak zatem mają radzić sobie mieszkańcy, przywożący do szkół swoje dzieci?
- Ne terenie szkół nie ma parkingów. Choćby z tego względu, że po terenie biegają dzieci. Jedyną szkołą w naszej dzielnicy mającą do dyspozycji miejsca parkingowe jest placówka przy Oławskiej. Nie jest to jednak także parking na ogrodzonym, szkolnym terenie - kwituje Mariusz Gruza.
mac