Co opóźnia Nowolazurową?
18 lutego 2016
Pisaliśmy ostatnio o słupie energetycznym, który opóźnił prace na Nowolazurowej. Po publikacji artykułu odezwał się do nas czytelnik, pan Arkadiusz, który zarzucił mi dość powierzchowne potraktowanie tematu. Słusznie!
Wiadomo, święta. To taka nasza nowa polska tradycja. A w międzyczasie pojawił się ten nieszczęsny słup. I tu zaczynają się pytania: W jaki sposób słup energetyczny uniemożliwiał wykonywanie innych prac takich jak montaż ekranów dźwiękochłonnych, sygnalizacji świetlnej czy wykańczanie chodników i ścieżek rowerowych?
- Możliwe do wykonania roboty związane z montażem ekranów zostały zakończone (oczywiście oprócz miejsca, w którym będzie budowany brakujący fragment Nowolazurowej). Budowę chodników na niektórych odcinkach można było zacząć dopiero po zakończeniu przebudowy urządzeń podziemnych. Funkcjonowanie sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu Lazurowej, Sterniczej i Szeligowskiej uzależnione jest od zatwierdzenia przez inżyniera ruchu projektu czasowej organizacji ruchu. Wykonawca nie ma prawa jej włączyć bez tego dokumentu. Mamy nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu projekt zostanie zatwierdzony - odpowiada rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Małgorzata Gajewska.
No dobrze, ale słupa i linii energetycznej już nie ma od miesiąca, a wedle obserwacji czytelnika prac nie przyśpieszyło to ani trochę.
Rzeczniczka wyjaśnia: - Ponieważ kluczowe w tej chwili jest zatwierdzenie projektu czasowej organizacji ruchu. Po jego wdrożeniu ruch zostanie puszczony po jednym pasie każdej z jezdni. Wtedy nastąpi odcięcie ul. Szeligowskiej i dobudowany zostanie brakujący fragment ul. Nowolazurowej.
Jeszcze jedno. Odcinek między Lazurową a Sterniczą nie jest oddany do użytku, ale już od miesiąca jest w pełni oświetlony. Oświetla się drogę, po której nic nie jeździ i jeszcze przez co najmniej miesiąc nic nie będzie jeździło.
I tu rzeczniczka znajduje odpowiedź: - Oświetlenie służy bezpieczeństwu osób postronnych i sprzętu budowlanego w nocy. Pozostawienie linii bez napięcia nieraz kończy się kradzieżą kabli miedzianych - mówi Gajewska.
Na dowód, że na budowie niewiele się dzieje, czytelnik przesłał zdjęcie wykonane 9 lutego około 10.00 rano. Wykonawca zapewnia, że tego dnia na budowie było kilkunastu pracowników. O godz. 10... jedli śniadanie.
Czy wychodzi na to, że ani ZMID, ani wykonawca, czyli Strabag nie są winni opóźnienia, tylko jednak ten feralny słup? I pogoda. Bo choć wielkich mrozów nie było to, rzeczniczka ZMID wyjaśnia: - Zgodnie ze specyfikacją techniczną nawierzchnia może być układana, gdy temperatura jest nie niższa niż 5 stopni. Tymczasem warunki pogodowe spowodowały zamrożenie gruntu na głębokości ok. 0,7 m. Dlatego prace zostały wstrzymane do czasu całkowitego rozmarznięcia podłoża - podkreśla.
Pozostaje tylko pytanie: jakim cudem feralnego słupa nikt wcześniej nie zauważył? To, że linia energetyczna musi być przebudowana i przeniesiona pod jezdnię, też było raczej wiadome od dość dawna. - Mogę zrozumieć biurokratyczne procedury, ale osiem lat to chyba wystarczająco dużo czasu, aby rozwiązać taki problem? - komentuje nasz czytelnik. Nic dodać, nic ująć.
(wk)