Ciężkie życie przy Lusińskiej
10 marca 2006
Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku, w europejskiej stolicy można tak mieszkać: na 10,95 mkw. z grzybem na ścianach, bez łazienki, kuchni, tylko z elektrycznością - rozwiedzeni rodzice, 8-letnia córka i 12-letni syn. Czekają na rozkwaterowanie i większe mieszkania. Na razie bez skutku.
Do rozbiórki
Ekspertyza techniczna wykazała znaczne zużycie techniczne budynku przy Lusiń-skiej i nieopłacalność remontu. Przed czterema laty zarząd - wtedy jeszcze gminy Targówek - wytypował nieruchomość "do opróżnienia z lokatorów w pierwszej kolejności".- Przez ten czas jedną propozycję dostałem ja i jedną żona z dziećmi - mówi Tomasz Pałczyński. - Gdyby lokal, który oferowano żonie, był dla mnie, to bym wziął, ale przecież ona nie pójdzie na taką samą ciasnotę. Ale ten, który mnie zaproponowano, był nie do przyjęcia.
Tak więc, mimo że budynek grozi katastrofą, wciąż w nim mieszkają. Miesz-kają, bo nie mają dokąd pójść.
Długa kolejka
- Mamy długą kolejkę oczekujących, a bardzo mało komunalnych lokali - wyjaśnia Dorota Laskowska, naczelnik wydziału zasobów lokalowych Targówka. - Czekać muszą nawet osoby z budynków przeznaczonych do rozbiórki, choć mają pierw-szeństwo w otrzymaniu mieszkań.Dorota Laskowska uważa, że rodzina Pałczyńskich dlatego wciąż jeszcze jest na Lusińskiej, bo żąda mieszkania pełnowartościowego i rozkwaterowania. A zasa-dą, jaka w dzielnicy obowiązuje, jest przyznanie lokalu podobnego do tego, który się opuszcza.
- Mamy Lusińską na uwadze, ale też skromne możliwości. Na wykwaterowanie z budynków przeznaczonych do rozbiórki czeka ponad 50 rodzin. A w ogóle potrzebujących jest ponad 700 rodzin. Najpilniejsze jest zapewnienie mieszkań lokatorom z budynku przy ul. Handlowej 1/3, bo oni najdłużej czekają.
Nie ustąpię
- Gdyby nie dzieci może bym tak nie walczył - mówi Tomasz Pałczyński. - Ale jak na nie patrzę, to serce mi się ściska. Gdzie mają się uczyć? Córka ma świetne oceny, ale syn zaczyna mieć kłopoty w szkole. I ja się nie dziwię, bo sobie wzajemnie przeszkadzają. Ale jak mają sobie nie przeszkadzać?Tomasz Pałczyński przez rok nie chodził do urzędu, mając nadzieję, że doczeka się nowej, lepszej propozycji, ale się nie doczekał. Teraz regularnie odwiedza urząd dzielnicy. Chce, żeby go dobrze zapamiętano. I jego sprawę.
- Nie spocznę - mówi. - Nie dam się skołować, nie zadowolę obietnicami bez pokrycia. Chcę, by moje dzieci mogły w spokoju uczyć się, odpoczywać, bawić. Teraz to niemożliwe.
Jolanta Zientek-Varga
Fot. Autorki