Ewakuacja urzędu dzielnicy - to efekt fałszywego alarmu bombowego, jaki miał miejsce na Białołęce w czwartek rano.
Mejle z ostrzeżeniem przed bombą, która wybuchnie i rozsieje wąglik tuż po południu trafiły o siódmej rano do izb skarbowych w całej Polsce, ponadto alarm objął kilka urzędów w Warszawie - w tym właśnie na Białołęce. Powiadomiono policję. - Na Białołękę pojechali saperzy z psami szkolonymi do wykrywania materiałów wybuchowych - mówi sierż. sztab. Marta Sulowska, rzecznik białołęckiej policji. - Decyzją burmistrza ewakuowano urzędników i petentów, do pracy przystąpili policjanci, jednak na szczęście okazało się, że alarm jest fałszywy, nie znaleziono żadnych niebezpiecznych materiałów.
Do pracy urząd wrócił po godzinie trzynastej. Trwają poszukiwania sprawcy alarmów - jeśli zostanie odnaleziony, grozi mu do ośmiu lat więzienia oraz pokrycie kosztów akcji policyjnej. Pamiętając, że groźby wysłano do wielu urzędów, dowcipnisia czekają chude lata...
TW Fulik
Autor zamieszcza swoje teksty
na podstawie informacji pozyskanych operacyjnie od służb mundurowych