Bo kościół jest?
21 stycznia 2005
Za szybko powstającymi blokami i całymi osiedlami nie nadążają ulice, choć powstają ich kilometry. Niedawno powzięto decyzję o budowie ulicy Botewa, a już odezwały się głosy, że lepiej najpierw byłoby zbudować ulicę Ceramiczną. Jest tu bowiem bardzo błotniście, a bloki już stanęły i następne będą się obok pojawiać.
Kilka miesięcy temu pisaliśmy o budowie ul. Botewa. Zostanie ona wykonana znacznie szybciej, choć - zdawałoby się - Ceramiczna jest bardziej potrzebna. Pisaliśmy wówczas: "Tak czy inaczej ulica Botewa, choć lokalna, będzie miała coraz większe znaczenie na Białołęce. Choćby dlatego, że przebiega koło kościoła." Taki m.in. argument usłyszeliśmy w urzędzie dzielnicy.
Natychmiast zadzwoniło do nas kilku oburzonych Czytelników. Zwracali uwagę, że do kościoła można po równym dotrzeć z dwóch stron, a mieszkańcy Ceramicznej brodzą w błocie. - Moje dziecko codziennie jest wyśmiewane przez kolegów w szkole, bo przychodzi ubłocone - żali się jedna z nowych mieszkanek Tarchomina. - "Wieśniak", krzyczą za nim. Jak czytam, że Botewa jest robiona w pierwszej kolejności ze względu na sąsiedztwo kościoła, to chyba jest to jakieś nieporozumienie.
Rozumiemy, że ten argument zezłościł mieszkańców Ceramicznej, ale przy Botewa też mieszkają ludzie i oprócz tego, że nową ulicą pójdą do kościoła, to pójdą nią też do sklepu, autobusu czy szkoły. Niewątpliwie zaskakująca jest natomiast niefrasobliwość urzędników i radnych, bo perspektywa wybudowania ulicy pięć lat po oddaniu do użytku kilkuset mieszkań nie świadczy dobrze o władzach. Dlaczego Ceramiczna ma tak odległy i wciąż niekonkretny termin budowy?
- O tym, kiedy którą ulicę budujemy nie decyduje nasz wydział - mówi Violetta Bartoszek, wiceszefowa wydziału infrastruktury. - Decyzje podejmują radni, my je tylko wykonujemy.
Żeby zrozumieć, dlaczego dziś jest taka a nie inna kolejność budowania ulic trzeba się cofnąć o kilka lat. Białołęka jeszcze jako gmina przygotowała zręby planów, które po pewnych, ale przeważnie nieznacznych modyfikacjach, są dziś realizowane i będą realizowane w latach najbliższych. Urzędnicy zaznaczają jednak, że przed tworzeniem jakichkolwiek planów brane są pod uwagę wszelkie sugestie mieszkańców i w miarę możliwości uwzględniane. Z tego płynie oczywisty wniosek, że już teraz świadomi swojego realnego wpływu na procesy inwestycyjne mieszkańcy Białołęki, powinni sprawdzić, które jeszcze rejony nie są objęte wieloletnim planem inwestycyjnym i zgłaszać swoje postulaty. Będą one zapewne wykorzystane przy planach inwestycyjnych za lat 10, 15 lub 20.
Grzegorz Cielecki