Bemowskie przedszkola - nie wystarczy miejsc dla trzylatków
17 lutego 2015
Obowiązujące od niedawna przepisy ustawowe nakazują władzom samorządowym zagwarantowanie od 1 września miejsc w przedszkolach wszystkim czterolatkom. Władze Warszawy poradzą sobie z tym wymogiem w sposób dość kuriozalny - ograniczając przyjęcia dzieci młodszych.
Miejscy radni na jednej z ostatnich sesji przyjęli uchwałę w sprawie kryteriów w drugim etapie rekrutacji do przedszkoli. Jedno nowe kryterium - dochód na osobę w rodzinie - wzbudziło wiele emocji wśród radnych Prawa i Sprawiedliwości. Maszynka do głosowania Platformy Obywatelskiej nie analizowała jednak ich argumentów. Z wyliczeń wynika, że w takich dzielnicach jak Białołęka, Bemowo, Ursus czy Wilanów raczej na pewno nie będzie w tym roku rekrutacji trzylatków albo będzie ona całkowicie fikcyjna, tzn. trzylatki po prostu się nie dostaną do publicznych przedszkoli - mówi radny.
Przedstawiciele PO głosują jak muszą, ale wygląda na to, że sami są coraz bardziej przerażeni, więc zdarza się im powiedzieć kilka słów prawdy. Oczywiście anonimowo. - Władze miasta są całkowicie nieprzygotowane na nowe wymogi ustawowe - mówi nieoficjalnie jeden ze stołecznych radnych PO. - Z wyliczeń wynika, że w takich dzielnicach jak Białołęka, Bemowo, Ursus czy Wilanów raczej na pewno nie będzie w tym roku rekrutacji trzylatków albo będzie ona całkowicie fikcyjna, tzn. trzylatki po prostu się nie dostaną do publicznych przedszkoli. Jeszcze gorzej będzie dwa lata później, kiedy samorząd będzie musiał objąć opieką wszystkie trzylatki. Miasto niby przygotowuje opcję uruchamiania miejsc w przedszkolach niepublicznych, ale kryteria konkursu opracowano takie, że już dziś można z niemal stuprocentową pewnością stwierdzić, że przedszkolom prywatnym nie będzie się opłacało przystępowanie do niego. Prace nad regulaminem konkursu trwają już rok i wciąż nie ma ich efektu, a terminy gonią nieubłaganie - podsumowuje radny PO.
Przedszkola - jeszcze oświata czy już opieka społeczna?
Kryterium dochodowe wzbudza kontrowersje także wśród rodziców. - Co to jest u diabła? Miejsce w przedszkolu należy się jak psu zupa. To jest oświata, a nie opieka społeczna! Gdzie my żyjemy? - irytuje się ojciec trzylatka, który do niedawna miał nadzieję na miejsce w nowym przedszkolu na Pełczyńskiego, ale właśnie się dowiedział, że placówka ta na razie w ogóle nie będzie brana pod uwagę przy rekrutacji.
Kto dostanie najwięcej, bo aż sto trzydzieści punktów? Pięcioletnie dziecko objęte obowiązkowym, rocznym przygotowaniem przedszkolnym oraz dziecko z odroczonym obowiązkiem szkolnym, ubiegające się o przyjęcie do przedszkola lub oddziału przedszkolnego w szkole podstawowej położonej w odległości do trzech kilometrów od miejsca zamieszkania.
Nie więcej niż jeden punkt
Za kryterium dotyczące dochodu uzyskać można niewiele - maksymalnie jeden punkt.
- Rada Warszawy ustaliła, że kryterium dochodu będzie najmniej punktowanym kryterium, jednak istotnym w sytuacji, gdy grupa dzieci ubiegających się o przyjęcie do danego przedszkola uzyska tyle samo punktów za pozostałe kryteria - mówi Tomasz Mikołajczak z urzędu dzielnicy.
Może więc zdarzyć się tak, że właśnie ten jeden punkt wielokrotnie zaważy o tym, czy dziecko dostanie się do danego przedszkola czy nie. Co ciekawe - to kryterium nie jest obowiązkowe. Rodzice, którzy nie chcą z niego skorzystać, muszą złożyć stosowne oświadczenie.
Gdzie się podzieją trzylatki?
- Bemowo jest przygotowane na zapewnienie miejsc dla dzieci czteroletnich. Należy liczyć się ze zmniejszoną liczbą miejsc dla dzieci trzyletnich - mówi enigmatycznie Tomasz Mikołajczak.
ak, oko