Bemowo jest na dnie. Jak długo jeszcze?
8 lipca 2015
4,6%. Z taką frekwencją zakończyło głosowanie nad budżetem partycypacyjnym Bemowo.
Mamy w Warszawie trzy sąsiadujące dzielnice z nazwami zaczynającymi się na "B": Białołęka, Bielany i Bemowo. W pierwszej edycji budżetu partycypacyjnego miały bardzo słabą frekwencję, odpowiednio 6,2%, 4,8% (najgorszy wynik w mieście) i 8,3%. Jako redakcja najbardziej zaangażowana w sprawy lokalne uznaliśmy, że w drugiej edycji trzeba to zmienić i jeszcze bardziej zaangażować się w reklamę budżetu partycypacyjnego. We wszystkich trzech dzielnicach opisywaliśmy najciekawsze projekty, przypominaliśmy o zasadach głosowania a wydawane przez nas "Echo Białołęckie" wydrukowało dzięki współpracy z samorządem specjalną wkładkę, poświęconą każdemu bez wyjątku projektowi. Zarówno na Białołęce, jak i na Bielanach współpraca mediów z rzeczniczkami prasowymi układa się wzorowo i nie mamy żadnych problemów z pozyskiwaniem informacji. A na Bemowie? Szkoda gadać!
Dziś poznaliśmy wyniki głosowania w drugiej edycji. Frekwencja na Bielanach wyniosła 10,9%, na Białołęce - 10,4%, na Bemowie - 4,6%. I jest to zdecydowanie najgorszy wynik w Warszawie i prawie dwa razy gorszy niż rok temu. Wojna warszawsko-bemowska zniszczyła już dzielnicowy system wypożyczalni rowerów, zahamowała kilka ważnych inwestycji, a teraz przyczyniła się do upadku społeczeństwa obywatelskiego. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której jedna z uzurpujących sobie prawo do zarządzania dzielnicą stron nie może nic zrobić i nie do końca wiadomo, kto jest jej rzecznikiem (najbardziej dostępną dla dziennikarzy osobą jest sam burmistrz), a druga... nie chce współpracować z największą lokalną gazetą. Specjalnej wkładki w "Echu Bemowa" nie było, bo jeden z pełnomocników pani prezydent uznał, że współpraca urzędu dzielnicy z naszą gazetą to... nieuzasadnione wydatki. Mamy 35 tys. nakładu i dwa razy więcej czytelników, wśród których jest z pewnością wiele starszych osób, nie korzystających z internetu, które nie dostały od urzędu dzielnicy żadnej informacji, bo... pełnomocnik Hanny Gronkiewicz-Waltz tak zadecydował. Jednoosobowo. Wbrew woli burmistrza.
Patrząc na sytuację Bemowa warto podziękować osobom, które mimo wszystko składały projekty do budżetu partycypacyjnego i głosowały na nie. Dobrze, że komuś się jeszcze chce.
Dominik Gadomski