Andrzej Halicki: Pieniądze unijne zmieniają Targówek
21 kwietnia 2019
Rozmawiamy z Andrzejem Halickim, wieloletnim posłem PO z okręgu warszawskiego, byłym ministrem administracji i cyfryzacji, kandydatem Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego.
Całe życie w Warszawie, z czego 12 lat w Sejmie. Dlaczego chce Pan zamienić swoje miasto na Brukselę?
W życiu każdego polityka przychodzi czas na nowe wyzwania. Widzę Polskę w Europie, jako kraj budowany na zgodzie, wzajemnym szacunku, tolerancji, poszanowaniu wartości demokratycznych i europejskich, które są mi szczególnie bliskie z uwagi na pełnioną przez lata funkcję przewodniczącego komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Doszliśmy do takiego etapu, że to właśnie Parlament Europejski będzie jednym z pól bitwy o nowoczesną, otwartą i demokratyczną Polskę. Musimy bronić wartości europejskich, które dla mnie, jako warszawiaka, są szczególnie widoczne i ważne.
Czy Warszawa dobrze wykorzystała szansę, jaką dała jej Europa?
Proszę spojrzeć na własne podwórko i porównać, jak Targówek wyglądał w 2006 roku, gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz obejmowała stanowisko prezydenta, a jak wygląda dziś. To w dużej mierze zasługa świetnego wykorzystania dotacji europejskich na inwestycje. Gdy rozmawiamy, dobiega końca budowa dwóch stacji metra i ruszają prace nad trzema kolejnymi. Do tego trzeba dodać takie inwestycje, jak remonty w Szpitalu Bródnowskim czy choćby budowę drogi rowerowej na Radzymińskiej.
Czy są jakieś inwestycje, na które uda się pozyskać dotacje unijne w najbliższych latach?
Na pewno realna jest dalsza wymiana autobusów na ekologiczny tabor, napędzany silnikami na gaz albo prąd. Chciałbym powalczyć też o środki na nowe pociągi, dzięki którym linie kolejowe stałyby się swojego rodzaju naziemnym metrem. Pasażerowie z Bródna mają do dyspozycji stacje Toruńska i Praga, kolejna powstanie między rondem Żaba a Radzymińską. Wiem, że to właśnie transport kolejowy jest tym polem, na którym mamy jeszcze możliwość rozwoju.
Czy możemy liczyć, że będzie Pan walczył o środki unijne na ten cel?
Mogę zapewnić, że jako eurodeputowany zadbam o interesy warszawiaków, w tym o dotacje. Kandyduję do Parlamentu Europejskiego, aby Warszawa i sąsiednie miasta rozwijały się szybciej, a standard życia był dla wszystkich taki sam, jak w Europie. Nie może być tak, że inwestycje w stolicy stają pod znakiem zapytania, bo ktoś pokłócił się z Brukselą, a Bruksela - zresztą słusznie - krytykuje brak praworządności w Polsce.
W tym momencie nawiązał Pan do trudnych relacji PiS-u z Brukselą?
Chcę tylko powiedzieć, że mamy wybór między Warszawą i Polską nowoczesną a Warszawą i Polską skłóconą ze wszystkimi, gdzie najważniejszym tematem jest kolejny pomnik. Ja wolę skupiać się na rzeczach ważnych dla mieszkańców.
Rozm. dg