- Mimo że upłynęły ustawowe trzy miesiące na odpowiedź w sprawie wykupu mieszkań lokatorskich, nie uzyskaliśmy jeszcze żadnej decyzji ze strony administracji. Cały czas nas zwodzą. A to, że pisma zostały już wysłane, a to że za chwilę je dostaniemy. Co chwila biegamy do administracji i ciągle nas zbywają. Mamy już serdecznie tego dosyć. Pomóżcie nam - mówią mieszkańcy bloków przy Krasnobrodzkiej.
- Mamy tak dużo pracy, że po prostu nie nadążamy z odpowiedziami - wyjaśnia Grażyna Piecko ze spółdzielni. - Od momentu wejścia w życie ustawy w sprawie wykupu mieszkań wnioski posypały się w gigantycznej ilości. Nie jesteśmy w stanie wszystkich naraz przerobić. Pracujemy nad tym regularnie, ale nie dostaliśmy w związku z wprowadzeniem ustawy żadnej pomocy kadrowej. Proszę pamiętać, że nie możemy się skupić tylko nad wnioskami. Musimy jednocześnie wykonywać swoje codzienne obowiązki, co nie jest łatwe do pogodzenia. Dodatkowo bloki mieszczące się przy Krasnobrodzkiej 2, 4 i 6 według planów stoją na jednej działce. By można było mieszkanie wykupić, najpierw geodeci muszą podzielić ten teren, następnie cała dokumentacja "wędruje" do urzędu miasta i dopiero po zatwierdze-niu możemy rozpocząć sprawy związane z wykupem. Cała procedura wiąże się z przeciągnięciem sprawy w czasie. Jedyne co mogę zrobić w tej chwili, to przeprosić mieszkańców i prosić ich o uzbrojenie się w cierpliwość. Zapewniam, że wszystkie wnioski zostaną rozpatrzone, a mieszkańcom będą udzielone odpowiedzi. Proszę dać nam tylko jeszcze trochę czasu - kończy przedstawicielka administracji.
O tym, że nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jest mocno nie-doskonała, wielokrotnie w "Echu" pisał prezes RSM "Praga" Andrzej Półrolniczak. Jednym z jej ewidentnych błędów jest całkowicie nierealny termin rozpatrzenia wniosków.
Sytuacja jest trudna, bo spółdzielnia przekraczając terminy łamie prawo, a jej władzom grożą za to poważne konsekwencje. Problem w tym, że nie da się tysięcy wniosków rozpatrzyć w trzy miesiące.
Agnieszka Pająk-Czech