Ach, jak przyjemnie...
6 czerwca 2008
... kołysać się wśród fal, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal. Przedwojenny szlagier nie traci na aktualności, zwłaszcza jeśli ma się perspektywę regularnych kursów po Wiśle tramwajem wodnym.
Szczegółów jednak jeszcze nie ma, ponieważ Tramwaje Warszawskie, które organizują rejsy, czekają na ustalenia poprzetargowe. Inną trasę oferują za to rejsy rekreacyjne po Wiśle - na przykład statkiem Zefir. Od 31 maja można nim ruszyć Kanałem Żerańskim do Serocka i z powrotem - w każdy weekend do końca września. Rejs rusza o godzinie dziesiątej i trwa około trzech godzin, start z portu wodnego w Warszawie, cena biletu - 15 złotych. Każdy może się poczuć, jak inży-nier Mamoń czy Sidorowski. Tylko na wrednego kaowca nie ma co liczyć. Możliwe są także rejsy w jedną stronę, z Serocka do Warszawy. Wtedy za bilet zapłacimy 10 złotych.
Jeśli zaś nie Zefir, to do dyspozycji zostaje Wars - za sterem stanie wtedy ka-pitan Wojciech Falkowski, który na pokładach różnych statków spędził blisko czter-dzieści lat.
- Najwięcej chętnych do pływania po Wiśle jest w weekendy, ale i w dni pow-szednie jest zainteresowanie. Pływamy od Starówki na Cypel Czerniakowski. Do Legionowa raczej wbrew plotkom nie popłyniemy - nie ma tam szlaku wodnego. W zeszłym roku był na Wiśle bardzo niski stan wody, ale dobry kapitan i po rosie popłynie - śmieje się kapitan Falkowski. Jak dopowiadają jego współpracownicy, z takim nazwiskiem musiał zostać marynarzem. Zresztą w jego rodzinie to fach po-koleniowy. - Marynarzem był ojciec i dziadek, to i ja nie miałem wyjścia - stwierdza kapitan.
Statek wiślany można też wynająć na rejs prywatny - to koszt około 1400 złotych. - Pamiętam, jak nasz okręt wynajął młody chłopak. Na przystań przyjechał z dziewczyną syrenką kabrio. Ruszyliśmy rzeką, a on pod sterówką wali przed nią na kolana i prosi ją o rękę. Miał chłopak fantazję! - z uznaniem podsumowuje opo-wieść kapitan.
Warszawska przystań pasażerska mieści się przy Wybrzeżu Gdańskim, na wy-sokości ulicy Boleść.
(wt)