A Kąty Grodziskie ciągle w kącie...
26 marca 2010
Przedłużająca się zima dała się we znaki wszystkim. Siedzimy w domach, podsumowujemy, ale i snujemy nowe plany, jak to zwykle na przedwiośniu bywa. Bo wiosna to nadzieja na zmiany.
Autorka jest członkiem Partnerstwa Ulic Zielonej Białołęki, obecnie Stowa-rzyszenie Moja Białołęka. |
Byliśmy, jako mieszkańcy, bohaterami licznych artykułów prasowych w "Echu Białołęckim, "Gazecie Wyborczej" i reportaży w TVN Warszawa. Każdy artykuł, każdy reportaż niósł nadzieję, że wreszcie coś się zmieni, że ktoś pochyli się nad naszymi pro-blemami (Zarząd Dróg Miejskich, Zarząd Transportu Miejskiego, władze dzielnicy). A problemy mamy na-prawdę, w naszym mniemaniu, poważne. Bo jak określić stan ulicy, po której odbywa się coraz większy ruch samochodowy, a która pozbawiona jest infrastruktury tak ważnej dla bezpieczeństwa miesz-kańców. To chyba jedyna ulica, poza bocznymi, któ-ra nie ma chodników, latarni, poboczy, gdzie przy-stanek autobusowy umieszczono w polu, a nie przy osiedlach coraz liczniej tu po-wstających. To nawet nie cała ulica, ale jakieś wspomniane już 300 metrów od za-budowań starej osady, od numeru 105 do ul. Zdziarskiej. I te 300 metrów to czar-na plama na mapie, której nikt, kto odpowiada za stan ulic w dzielnicy czy mieście, nie zauważa. To już staje się śmieszne, ale i przerażające, że mieszkańcy chcąc dotrzeć do przystanków sygnalizują swoją obecność na drodze latarkami, bo o wypadek tu nietrudno. Brak poboczy zmusza do poruszania się po jezdni, która w tym miejscu jest nieoświetlona.
W marcu ubiegłego roku był u nas przedstawiciel Zarządu Dróg Miejskich. Efektem tego rekonesansu są światełka odblaskowe przyklejone na drodze, nama-lowanie pasów rozdzielających pasy ruchu, postawienie znaków ograniczających prędkość, łącznie z zakazem wyprzedzania (zapraszamy czasami policję, bo kie-rowcy uwielbiają łamać tu ten zakaz). I chwała ZDM-owi za to! Ale odblaski trochę poodpadały, więc liczymy na szybką naprawę. Liczymy też na spełnienie obietnicy, że w tym roku doczekamy się zainstalowania latarni (nie ma problemu z kablami). Może też doczekamy się budowy chodników, bo widząc jak powstają przy ul. Ostródzkiej i Zdziarskiej mieliśmy nadzieję, że uda się pociągnąć i na nasze Kąty.
Niech nam ktoś wreszcie, po blisko pięciu latach batalii o te, tak podstawowe udogodnienia infrastruktury drogowej, wyjaśni, dlaczego nie można oświetlić naszej ulicy, nie można zbudować chodników, przenieść w dogodne dla mieszkańców miej-sce przystanków autobusowych? Pomijam szerokopasmowy internet, kanalizację, bo to chyba zbyt nowoczesne zachcianki, żebyśmy mogli o tym w ogóle marzyć.
Kochani radni, kochani samorządowcy! Zbliżają się wybory. Będziemy przyglą-dać się szczególnie wnikliwie waszym poczynaniom, bo obietnice już nas nie uwio-dą. Raz daje się mandat zaufania.
Parę lat od ostatnich wyborów zmieniło wyborców, ale czy wybranych? Dziś wyborcy, korzystając z nowoczesnych technologii, mają decydujący głos bardziej niż kiedykolwiek.
A może jedynym rozwiązaniem dla nas będzie "wypisanie" się z Warszawy i wzorem licznych zamieszkujących, ale nie mieszkańców, przeniesiemy płacenie po-datków do jakiegoś urokliwego zakątka gdzieś w górach czy na Mazurach?
Na razie tu płacimy nasze podatki i oczekujemy, że Warszawa nie zapomni o dzielnicy, która tak szybko się rozwija. Skoro zezwala się na budowę coraz to no-wych osiedli, to za tym musi iść budowa infrastruktury miejskiej. Potrzebne są mądre plany, te długoterminowe i te z realizacją "na cito". I, posługując się dalej medycznym językiem, nie chcemy już chirurgicznych cięć inwestycji w tej części dzielnicy, jak to zrobiono np. z przebudową ulicy Płochocińskiej.
Jolanta Żejmo