REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Po co my im płacimy?

  28 marca 2006

W obecnej kadencji podatnicy zupełnie niepotrzebnie utrzymują zarządy i radnych dzielnic. Za pieniądze, które pobierają powinni mieć znacznie większe kompetencje i więcej roboty..

REKLAMA

Wielokrotnie już pisaliśmy o ograniczonych kompetencjach warszawskich dzielnic. Gdy ustawa warszawska skasowała samodzielne gminy, chyba nikomu, nawet autorom ustawy, nie przyszło do głowy, że miasto przez całą kadencję nie będzie miało statutu, a kompetencje dzielnic i ich sowicie wynagradzanych burmistrzów ograniczone zostaną do przebywania w urzędach.

Rada Warszawy od początku kadencji nie uchwaliła statutu miasta określa-jącego kompetencje organów samorządowych w stolicy. Ekipa PiS z premedytacją wykorzystała błąd ustawodawcy, który nakazał uchwalenie statutu w ciągu sześciu miesięcy, ale nie przewidział żadnych konsekwencji, jeśli tak się nie stanie. Lech Kaczyński podzielił władzę w mieście według własnego uznania. Zaufanym burmistrzom dawał kompetencje, innym nie.

Mamy dziś w Warszawie zupełnie niejasne i niezrozumiałe kryteria przydzie-lania i odbierania kompetencji. Urzędy działają chaotycznie, bez przemyślanego nadzoru. Patologia ta pogłębiła się znacznie po masowej migracji miejskich urzędników związanych z PiS do instytucji rządowych i kancelarii prezydenta RP.

Na przykład wydział oświaty jednej z dzielnic wysyła pismo do biura geodezji w sprawie uregulowania własności pod szkołą. Czeka rok na odpowiedź. Skarży się do burmistrza. Burmistrz jednak nic w tej sprawie pomóc nie może, bo geodezja mu nie podlega. Nie jest nawet informowany o wielu działaniach delegatury dotyczących jego dzielnicy. Dziennikarz "Echa" pyta burmistrza, czy prawdą jest, że inwestor XXX buduje w jego dzielnicy supermarket. Burmistrz odpowiada, że nieoficjalnie o tym słyszał, ale oficjalnie nic nie wie. Tak dziś wygląda władza w mieście. Radni dzielnic i burmistrzowie nie są gospodarzami na własnym terenie.

Zatem powstaje pytanie, po co radnym płacimy diety, a burmistrzom pensje? Przy tych kompetencjach, dzielnicami powinni rządzić dyrektorzy - ślepi wykonawcy woli prezydenta, a radni nie są do niczego potrzebni, ale czy tak ma wyglądać nasz samorząd? Chyba nie po to przez lata decentralizowano władzę w Polsce?

- Gdyby od razu wprowadzono statut, który uregulowałby styk dzielnic i miasta, najpewniej nie doszłoby do takiego pomniejszenia roli wybranych zarządów i radnych dzielnic - mówił w grudniu ubiegłego roku Tadeusz Semetkowski, wiceburmistrz Białołęki. - Niezwykle mylące dla mieszkańców jest to, że burmistrz nie jest szefem urzędu dzielnicy. Ludzie przychodzą do nas z różnymi sprawami i nie wierzą, że nie możemy im pomóc, bo geodezja, architektura i wiele innych dziedzin nam nie podlega. Odsyłamy ich na plac Bankowy. W większości przypadków działamy wyłącznie na podstawie indywidualnych pełnomocnictw do załatwienia konkretnych spraw. Mamy segregatory pełne takich pełnomocnictw. Za każdym razem, gdy chcemy coś zrobić, musimy pytać się o zgodę prezydenta - mówi Semetkowski.

- Z niecierpliwością czekam na nowe władze w Warszawie - mówił w zeszłym roku w wywiadzie dla "Echa" prezydent Legionowa Roman Smogorzewski. - Obecna ekipa nie była partnerem prawidłowo myślącym o aglomeracji warszawskiej. Ani o krok nie posunęła się kwestia komunikacji, mostu, obwodnicy, wspólnego biletu ZTM i PKP. Za chwilę wszyscy staniemy w totalnym korku, a z ratusza warszawskiego właśnie wymiotło do ministerstw większość urzędników wysokiego i średniego szczebla i nie ma z kim rozmawiać.

Jakie będą nowe władze w mieście? Wciąż największe szanse daje się Platformie Obywatelskiej i Hannie Gronkiewicz-Waltz, która publicznie deklaruje decentralizację władzy i przekazanie znacznie większych kompetencji radom i zarządom dzielnic. Platforma deklaruje, że tak właśnie napisze statut miasta. Tylko czy po wyborach, gdy zwycięski prezydent stwierdzi, że jego partia wygrała zaledwie w połowie dzielnic, nie postąpi tak samo jak Lech Kaczyński?

Warszawa już dawno przestała być miastem zarządzanym przez lokalny samorząd. Jest ofiarą wielkiej polityki. Niewykluczone, że to ostatnia kadencja, w której w mieście są jeszcze nieliczni radni wybrani z lokalnych ugrupowań samorządowych. Zdecydowana większość rajców pochodzi z partii politycznych. Masowe opuszczanie miejskich urzędów na rzecz stanowisk w administracji państwowej przez ludzi PiS jest najlepszym dowodem na to, że nie mamy do czynienia z prawdziwymi, odpowiedzialnymi za miasto samorządowcami, tylko z bezwzględnymi politykami myślącymi wyłącznie o własnym interesie.

To się na pewno nie zmieni. Zwłaszcza, gdy do rady miasta i na prezydenta kandydują politycy z pierwszych stron gazet i choć z samorządem nigdy nie mieli nic wspólnego, dostają najwięcej głosów.

Bartek Wołek

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA