Zygrzak: Stoimy w obliczu korków na lata, a samorząd milczy
27 grudnia 2016
Rozmowa z Krzysztofem Zygrzakiem, pierwszym w tej kadencji burmistrzem Bemowa, konsekwentnie nieuznawanym przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i pozbawionym władzy w wyniku sztuczek prawnych stołecznego ratusza.
- Jak Pan ocenia działania obecnych władz Bemowa? Co ostatni rok przyniósł naszej dzielnicy?
- Nic dobrego niestety. Po serii potwierdzonych przez sądy naruszeń prawa, nie zważając na demokrację i wynik ostatnich wyborów samorządowych, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz finalnie dogadała się z partią Jarosława Kaczyńskiego i tak powstał egzotyczny bemowski PO-PiS. Co ciekawe, wspierany mniej lub bardziej otwarcie przez pogrobowców SLD spod znaku Bemowskiej Wspólnoty Samorządowej oraz aktywistów skrajnie lewicowego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, którego działaczy cichaczem zatrudnia się teraz w ratuszu.
Hanna Gronkiewicz-Waltz kontra demokracja
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jeszcze przed Bożym Narodzeniem zapowiedziała, że nie przekaże pełnomocnictw nowemu zarządowi Bemowa. Burmistrz Krzysztof Zygrzak nie ma wątpliwości, że takie postępowanie pani prezydent jest niezgodne z prawem.
Jarosław Dąbrowski: Bemowo niepotrzebnie traci cenny czas
Rozmowa z Jarosławem Dąbrowskim, wieloletnim burmistrzem Bemowa, do niedawna przewodniczącym rady.
Gronkiewicz-Waltz warszawskim Putinem? Mocny kontratak Zygrzaka
Rozpoczyna się kolejny tydzień wojny. Samorząd Bemowa uruchomił stronę PutinWarszawy.pl, na której ostro atakuje prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Trzeba jednak powiedzieć jasno, że to przez Platformę Obywatelską, jej mazowieckich liderów i ubezwłasnowolnionych radnych dzielnicy, Bemowo zostało pokarane burmistrzem z PiS-u i zamiast rozwijać się jak dawniej, raczone jest wydarzeniami typu pokaz filmu "Smoleńsk" za pieniądze podatników. Wszystko po to, aby zrobić na złość mieszkańcom, którzy odważyli się wybrać lokalny komitet i ludzi z Bemowa, zamiast narzuconych odgórnie funkcjonariuszy z list partyjnych.
- Na złość mieszkańcom? Ja osobiście widzę tu wyłącznie osobiste animozje mazowieckich "baronów" PO z byłym burmistrzem Jarosławem Dąbrowskim.
- Personalia nie mają tu nic do rzeczy. Jeśli ktoś wygrał wybory, tak jak nasz komitet Dla Bemowa i zbudował większość w radzie dzielnicy, to ma prawo rządzić, czy to się komuś podoba czy nie. Partyjną alternatywą dla demokratycznych decyzji wyborców jest obecna patologiczna sytuacja, w której ani aktualny burmistrz, ani trzech jego zastępców nawet nie są mieszkańcami Bemowa. Co ich więc obchodzi, co tu się w ogóle dzieje, czy też co na dany temat uważają mieszkańcy? Liczą się tylko instrukcje partyjnych centrali i własne kariery. Kiedy od 2007 roku pracowałem na Bemowie, najpierw jako rzecznik, potem wiceburmistrz i wreszcie burmistrz, samorząd naszej dzielnicy tworzyli ludzie stąd, którzy stawali na głowie, żeby każdego dnia zmieniać Bemowo - miejsce gdzie sami żyją na co dzień. Dlatego właśnie byliśmy pierwsi z bezpłatnym internetem, choć dziś, w czasach smartfonów brzmi to trochę jak przeżytek. To Bemowo pierwsze sięgnęło po rowery miejskie BemowoBike i to dzięki Bemowu Warszawa ma dziś Veturilo. W nagrodę Bemowo zostało ukarane zabraniem większości stacji rowerowych BemowoBike. Dlaczego? W imię jakich istotnych argumentów? Siłownie plenerowe rozpączkowały na Warszawę również z Bemowa. To my je stawialiśmy jako pierwsi, przecieraliśmy szlaki, analizowaliśmy od strony formalno-prawnej, uczyliśmy się na własnych błędach, a dziś siłownie te są przedmiotem śledztwa w tzw. aferze bemowskiej. Po donosach naszych przeciwników politycznych, policja, prokuratura i inne służby angażowane są w spór, czy siłownia plenerowa jest czy nie jest trwale związana z gruntem i czy mogliśmy ją postawić bez pozwolenia na budowę. Dziś na Bemowie nie jest ważne osiągnięcie celu dla mieszkańców, program nowego burmistrza to odgrzewanie kotletów sprzed trzech lat i przekaz pod hasłem "ludzie Dąbrowskiego to przestępcy" realizowany za publiczne pieniądze w nowej urzędowej gazetce. Tak postępuje ktoś, kto kompletnie nie ma pomysłu na własne rządy. Bemowo dziś to zero inwencji, zero ambicji, zero skuteczności. Co najwyżej desant POPiS-owych "misiewiczów" na intratne stanowiska w urzędzie. Umowa z wykonawcą Nowolazurowej obejmuje odcinek od Sterniczej tylko do ronda na skrzyżowaniu z Górczewską. Jeszcze jako burmistrz zwracałem się do władz Warszawy o opamiętanie i nietworzenie wąskiego gardła drogowego na dojeździe do trasy S8. Stoimy w obliczu murowanych korków na lata, a samorząd dzielnicy milczy.
- Pana zdaniem kompletnie nic się nowemu zarządowi nie udało?
- Chyba tylko to, że nie miał odwagi zlikwidować wszystkiego, co dobrego udało się zrobić na Bemowie w poprzednich latach. Zajęcia prozdrowotne na szczęście trwają nadal, Akademia Bemowskiego Seniora także działa, choć już nie tak jakby mogła i nie w skali, jakiej oczekiwaliby tego nasi seniorzy. Ponadto, kontynuowana jest zapoczątkowana za naszych czasów, ciesząca się zawsze ogromną popularnością akcja rozdawania choinek przed świętami. Niestety nie wszystkie projekty miały tyle szczęścia...
- To wszystko są drobne sprawy. Poproszę o lepsze argumenty.
- Największym grzechem, który odczują niedługo wszyscy uczniowie, jest wyrzucenie do kosza przygotowanego przez mój zarząd projektu budowy nowej szkoły przy ul. Lazurowej, na wysokości Dywizjonu 303. Inwestycja ta mogła już trwać od kilku miesięcy, i w efekcie dzieci z Chrzanowa oraz okolic Pełczyńskiego czy Kocjana już wkrótce miałyby gdzie się uczyć w komfortowych warunkach. Zamiast tego postanowiono kupić nową działkę za ciężkie miliony, dając dodatkowe argumenty deweloperom planującym budowę nowych osiedli, i budować szkołę w szczerym polu, gdzieś przy Szeligowskiej. Nie twierdzę, że w przyszłości szkoła w tym miejscu nie będzie potrzebna, ale póki co zafundowano uczniom i rodzicom minimum dwa lata spóźnienia, co jest niewybaczalne. Są także sprawy drobniejsze, ale dla wielu mieszkańców ważne. To obecna koalicja, przy pomocy radnych miasta, zablokowała budowę łącznika pomiędzy szkołą a salą gimnastyczną na Boernerowie. To obecny zarząd zdecydował o likwidacji ogólnodostępnego parkingu na Obrońców Tobruku i wprowadzeniu opłat. Wreszcie, czy ktoś może powiedzieć, kiedy na Bemowie ostatnio, czy to na lotnisku czy to pod ratuszem, odbył się jakiś fajny koncert?
- Rozpoczęła się budowa metra na Woli, podpisano umowę na tzw. Nowolazurową. Przedstawia Pan wyłącznie czarną wizję dla Bemowa, ale chyba nie jest aż tak źle. Zwłaszcza, że budowa metra na Chrzanów ma przyspieszyć.
- To oczywiście dobrze, ale o te wszystkie inwestycje Bemowo zabiegało od lat. Oczekiwaną rolą burmistrza przy tak dużych projektach ogólnomiejskich jest bronienie interesów mieszkańców Bemowa, których - przynajmniej teoretycznie - reprezentuje. Nie rozumiem, jak można było dopuścić do odcięcia Bemowa od świata przez całkowite zamknięcie Górczewskiej na trzy lata. Czy Michał Grodzki tak bardzo boi się o stanowisko uzyskane dzięki koalicji z PO, że nie ma odwagi zwrócić uwagi Hannie Gronkiewicz-Waltz? Skoro przez ostatnie lata dało się utrzymać przejezdność Marszałkowskiej przy budowie stacji Świętokrzyska na odcinku centralnym II linii metra, tym bardziej można to było zrobić teraz. Jak władze dzielnicy mogą milczeć, gdy słyszą, że poszerzoną kilka lat temu i w miarę wydolną komunikacyjnie ulicę Górczewską, pseudo aktywiści chcą zwężać i zmieniać w deptak? Ktoś się o te sprawy powinien natychmiast upomnieć. Obecne władze Bemowa, albo z niewiedzy, albo ze strachu chowają głowę w piasek.
Podobne zaangażowanie widać w przypadku Nowolazurowej. Mieszkańcy pewnie nie wiedzą, ale umowa z wykonawcą obejmuje odcinek od Sterniczej tylko do ronda na skrzyżowaniu z Górczewską. Jeszcze jako burmistrz zwracałem się do władz Warszawy o opamiętanie i nietworzenie wąskiego gardła drogowego na dojeździe do trasy S8. Stoimy w obliczu murowanych korków na lata, a samorząd dzielnicy milczy, jakby go to w ogóle nie interesowało...
- Wspomniał Pan o reaktywowanej urzędowej gazecie "Twoje Bemowo". W każdym numerze można przeczytać nowy odcinek o aferze bemowskiej. Nie ma jednak w tych artykułach żadnych wyjaśnień osób opisywanych jako "aferzyści". Planuje Pan kolejne procesy?
- Zdecydowanie tak, to na teraz jedyna metoda walki o prawdę. Na szczęście, mimo starań obecnej władzy, istnieją jeszcze w Polsce niezawisłe sądy, do których trafią wszystkie nadużycia, jakich Platforma wspólnie z PiS-em dopuszcza się zarówno wobec mieszkańców Bemowa, jak i względem opozycji. Obecnym "misiewiczom" zrzedną miny, gdy za kilka lat przyjdzie im wypłacać rekompensaty liczone w dziesiątkach tysięcy złotych. Chciałbym, aby na rzecz szczególnie znienawidzonej przez PiS Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy...
Ja sam przez lata zajmowałem się m.in. wydawaniem "Bemowo News", więc temat komunikacji z mieszkańcami jest mi bliski. Czym innym jest jednak przekazywanie mieszkańcom ważnych informacji i promocja Bemowa, a czym innym walka polityczna z opozycją na łamach pisma urzędowego. To, co obecne władze robią za publiczne pieniądze, przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Mam wrażenie, że lokalni PiS-owcy napatrzyli się na propagandę w mediach publicznych i postanowili stworzyć na Bemowie własną partyjną gadzinówkę. Nigdy wcześniej gazeta urzędowa nie była tak ordynarnie wykorzystywana do walki politycznej. Zarząd dzielnicy zamiast pracować na rzecz Bemowa, receptę na sukces wyborczy upatruje widać w kłamliwych atakach na opozycję z lokalnych komitetów i odgrzewaniu fałszywych oskarżeń sprzed lat. Co ciekawe, za te paszkwile na koszt podatników, odpowiada była rzeczniczka Świątyni Opatrzności Bożej Sylwia Kabała-Prawecka, przyjęta na umowę o dzieło jako redaktor naczelna, inkasując dzięki kolegom z POPiS-u ponad 4 tys. zł za każde wydanie tej wybitnie śmieciowej gazetki.
- Póki co został Pan odstawiony na polityczny boczny tor. Słyszałem, że jest Pan bardzo zadowolony ze swojej obecnej pracy zawodowej. Czy oznacza to koniec kariery w samorządzie?
- Przede wszystkim, jako radca prawny chcę doprowadzić do końca sprawy sądowe, które finalnie i ponad wszelką wątpliwość pokażą, jak partyjniactwem i bezprawiem ukradziono Bemowu cztery lata wybranych demokratycznie, dobrych, sprawdzonych rządów. To w ramach walki o zasady. W samorządzie minęła właśnie połowa kadencji. Lokalna scena polityczna mocno się spolaryzowała. Wbrew temu, co dzieje się na scenie ogólnopolskiej, z jednej strony mamy sojusz wielkich partii, Hannę Gronkiewicz-Waltz pod rękę z Jarosławem Kaczyńskim, z drugiej lokalne komitety Dla Bemowa oraz Wybieram Bemowo jako jedyną realną alternatywę. Wciąż wierzę, że Bemowo, na którym mieszkam całe życie, może jeszcze wyglądać inaczej, i ponownie stać się liderem wśród dzielnic Warszawy, jak w czasach swojej największej świetności. Chciałoby się powtórzyć za słowami piosenki: "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...". Najbliższe miesiące poświęcimy więc na to, aby zaktywizować jak najwięcej mieszkańców, organizacji, ruchów obywatelskich i wspólnie z nimi położyć kres patologicznemu układowi partyjnemu, który zawłaszczył naszą dzielnicę i z każdym dniem pogrąża ją w stagnacji i kolesiostwie.
Rozm. oko
.