Odeszli bohaterowie Powstania z Żoliborza: "Kot" i "Lopek"
dzisiaj, 15:23
W ostatnich dniach mieszkańcy Żoliborza pożegnali dwoje bohaterów Powstania Warszawskiego. 3 września odbył się pogrzeb sanitariuszki Kazimiery Janiny Gajl ps. "Kot", a dwa dni później - strzelca plutonu 227 Wiktora Brunona Walasiaka ps. "Lopek" i "Generał".
Sanitariuszka "Kot" - droga od Żoliborza po Amerykę
Kazimiera Janina Gajl w młodości mieszkała w kamienicy przy ul. Gdańskiej 2, ciężko doświadczonej podczas Powstania Warszawskiego. W momencie wybuchu wojny miała niespełna 14 lat.
W konspiracji działała od 1941 roku jako harcerka Szarych Szeregów. Ponieważ nie dotarła na godzinę "W" do swojego punktu zbiórki, od 1 do 15 sierpnia 1944 roku pełniła służbę w punkcie sanitarnym zorganizowanym w swojej kamienicy, a następnie w filiach szpitala polowego nr 100 przy placu Wilsona i ul. Krechowieckiej. W Powstaniu uczestniczyły również jej matka Anna i siostra Danuta.
Po kapitulacji Żoliborza została ewakuowana z Warszawy jako personel medyczny wraz z rannymi, którzy trafili do szpitala w Tworkach. Stamtąd uciekła i do końca wojny mieszkała z rodziną w Działoszycach pod Miechowem. Po wojnie rozpoczęła studia medyczne w Krakowie, następnie przeniosła się na Uniwersytet Warszawski, gdzie w 1951 roku uzyskała dyplom lekarza. W późniejszych latach wyemigrowała do Minneapolis w USA i została profesorem w Szkole Medycznej Uniwersytetu Minnesoty. Zmarła 7 kwietnia 2023 roku. Jej pogrzeb odbył się 3 września na Starych Powązkach, z udziałem czterech pocztów sztandarowych.
- Wybuch Powstania był na Żoliborzu niezorganizowany. Moja siostra nie zdążyła dojść do swojego plutonu, podobnie jak wiele osób, bo strzelanina zaczęła się już około 15:30. Ja nie miałam wtedy przydziału, więc zostałam na punkcie przy Gdańskiej 2, gdzie pomagali też lekarze i moja mama - wspominała w wywiadzie dla Muzeum Powstania Warszawskiego.
"Lopek" - chłopak z wojskowego domu
Wiktor Brunon Walasiak ps. "Lopek" i "Generał" zmarł 23 sierpnia, a jego pogrzeb odbył się 5 września na Starych Powązkach. W momencie wybuchu wojny miał niespełna 10 lat. Dorastał w rodzinie wojskowej - jego ojciec, starszy sierżant Stanisław Walasiak, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej, za którą został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Wychowywał się na Żoliborzu, w Domu Podoficerskim przy ul. Krajewskiego. W czasie okupacji, aby wspomóc matkę, zajmował się drobnym handlem i produkcją papierosów. Do konspiracji trafił przez harcerstwo - w 1942 roku do "Zawiszaków", a rok później, mając 13 lat, do Bojowych Szkół Szarych Szeregów. Uczestniczył w szkoleniach wojskowych, akcjach małego sabotażu, kolportował prasę podziemną, wieszał flagi i prowadził obserwacje niemieckich obiektów wojskowych. Po upadku Powstania wyszedł z Warszawy wraz z ludnością cywilną.
- Powstanie na Żoliborzu wybuchło wcześniej niż planowano. Broń przewożona z rusznikarni została przejęta przez Niemców i około godziny 15 padły pierwsze strzały. Moja drużyna zebrała się na ul. Dygasińskiego i od razu weszliśmy do walki. Byliśmy bardzo słabo uzbrojeni, brakowało odpowiedniej amunicji. Już pierwszego dnia nasz dowódca "Marek" został ciężko ranny. Po zmroku pułkownik "Żywiciel" wydał rozkaz koncentracji i całą dywizją wyszliśmy do Puszczy Kampinoskiej - wspominał w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Oprac. DB