Dwupiętrowa kamienica przy ulicy Marymonckiej na naszych oczach odchodzi w niepamięć. Wybudowany w latach dwudziestych ubiegłego stulecia budynek był jednym z solidniejszych domów w okolicy, ponieważ na Marymoncie królowało budownictwo drewniane oraz bieda-domki sklejone z cegły rozbiórkowej, blachy i papy.
Kamienica należała do pani Mincbergowej. Dom stanął w miejscu drewnianej kaplicy Polskiego Kościoła Narodowego. Na parterze mieścił się sklep spożywczy pana Wolffa. Gdy na początku ubiegłej dekady na rogu Marymonckiej i Chlewińskiej zbudowano apartamentowiec, rozpoczął się początek końca kamienicy. Budynek najpierw spięto metalowymi linami, by się nie rozpadł. Później wykwaterowano mieszkańców i ostatecznie zaplombowano kamienicę. Teraz czeka ją rozbiórka.
Szkoda starego Marymontu.
PB