Zagrodził popularny skrót. "Moja droga, moje prawo"
11 czerwca 2018
Na osiedlowej uliczce w Wawrze dochodzi do absurdalnych sytuacji. Z powodu korków jej mieszkańcy mają problem z wyjazdem z własnych posesji. Dlatego jeden z nich w bardzo skuteczny sposób zablokował ulicę.
- Nieuregulowany stan prawny części dróg to prawdziwa bolączka Wawra. To nie usprawiedliwia jednak aroganckiego zachowania i zagradzania przejazdu łańcuchami, szlabanami lub własnymi samochodami. Właściciel firmy jubilerskiej (przy ul. Sęczkowej) zagrodził swobodny przejazd ulicą Sęczkową. Takie działanie jest według mnie co najmniej naganne i nie powinno być akceptowane przez społeczność. Mimo że jestem zwolennikiem wspierania lokalnych przedsiębiorców, stanowczo uważam, że nie powinniśmy wspierać właścicieli biznesów, którzy zachowują się w ten sposób - napisał na facebookowej grupie "Wawer Józefów Otwock" pan Piotr.
"Będziemy mieć same osiedla zamknięte"
- Idąc tą drogą, będziemy mieć same osiedla zamknięte. To prowadzi do wielu patologii - komentuje jeden z mieszkańców. - Mamy osiedla zamknięte, właśnie dlatego, że ludzie nie potrafią uszanować cudzej własności. Gdyby ludzie nie omijali korków, rozjeżdżając komuś jedyny dojazd do domu, to nikt by tego nie blokował i nie wieszał łańcucha - odpiera pan Piotr.
- Mieszkańcy tej uliczki mają udziały w drodze, więc mogą zrobić na swoim terenie co chcą. Nikt im drogi nie poprawi, jak przejedzie 1000 aut, tylko muszą to zrobić sami - argumentuje Anna. - Sprawa nie jest tak prosta. To jest Wawer. Wiele ulic stanowi własność prywatną. Każdy teraz ma zacząć się grodzić? Za PRL-u nikt się nie pytał właścicieli działki, czy chcą drogę, czy nie. Władza zabierała kawałek działki, na której budowała drogę i tyle. W latach 90. ruszyło ogarnianie tego bajzlu i trwa do dziś. Drogi o niejasnym statusie prawnym łatwo rozpoznać, ponieważ ani miasto, ani dzielnica nie bardzo chce, a nawet nie może w nie inwestować - przekonuje Damian.
Czas na szlaban?
Sprawca zamieszania - właściciel firmy jubilerskiej tłumaczy, że został doprowadzony do ostateczności.
- Po jednej stronie jest ulica Sęczkowa, a po drugiej Łasaka. I szczególnie rano, jak wszyscy jadą do pracy, to jest nerwowa sytuacja, bo gdy zdarzy się wypadek na moście Siekierkowskim, to cała Łasaka stoi. I wówczas wszyscy zaczynają przejeżdżać między Łasaka a Sęczkową. Moja droga jest zakorkowana i nawet z posesji nie mogę wyjechać - argumentuje właściciel pracowni jubilerskiej. Podkreśla, że nie dość, że droga jest zniszczona przez wszystkie przejeżdżające samochody, to często się zdarza, że pędzą tędy na złamanie karku. - Dlatego w porannych godzinach wystawiam samochód, blokując drogę, bo nie mam zamiaru stać w korku, żeby wyjechać z własnej posesji, ani narażać się na potrącenie. Droga jest prywatna, co prawda nie tylko moja, ale na tego typu działania mam zgodę również pozostałych właścicieli. Oni tego oczekują i chcą takich działań. Ostatnio wymyśliliśmy, że zakupimy szlaban, który będzie opuszczony. Pretensje ludzi, to jakaś absurdalna sytuacja - przekonuje właściciel firmy jubilerskiej.
(DB)