Wstęga porażki 2006-2011
21 listopada 2011
Od wielu lat "Echo" walczy o większe dofinansowanie przedszkoli niepublicznych, które dałoby gwarancję niższych opłat dla rodziców. Poniżej przypominamy, co pisaliśmy z okazji otwarcia nowego przedszkola w 2006 roku, a także wypowiedź ówczesnego burmistrza na temat polityki przedszkolnej. Jeszcze niżej pokazujemy, że pomimo upływu pięciu lat, polityka władz nadal jest taka sama. Wciąż większość rodziców musi za przedszkole płacić ok. 1000 zł, a nasi włodarze przez pół dekady nie zrobili nawet małego kroku naprzód.
Wstęga porażki 2006
Niecałe 10 procent problemu rozwiązały władze Białołęki stawiając na Odkrytej przedszkole dla blisko 200 dzieci (w lutym urząd informował, że ten sam budynek pomieści ich maksimum 150). Dzieci w wieku przedszkolnym jest na Białołęce tak dużo, że czas najwyższy skończyć z socjalistycznym myśleniem, że samorząd pokona demografię budując kolejne przedszkola za kolejne miliony. Światełko w tunelu, to wypowiedź burmistrza w dzisiejszym "Echu" (1.09.2006 - czytaj obok). Szkoda, że kilka lat spóźniona i szkoda, że koalicjant burmistrza, czyli PiS, nie podziela tego poglądu.6 września 2006 dzielnicowi notable uroczyście przetną wstęgę. Śmiało można napisać, że będzie to wstęga porażki polityki samorządu wobec wzrastającej lawinowo liczby dzieci.
Pełny tekst z 2006 roku można znaleźć tutaj.
Ratuje nas wolny rynek
Dynamiczny rozwój Białołęki zapoczątkowany w 1994 roku sprowadził do nas 35 tysięcy nowych mieszkańców.(...)Średni koszt budowy przedszkola na około 200 dzieci, waha się dziś w zależności od uzbrojenia terenu od 7 do ponad 11 milionów zł. Aby nadgonić zaległości musimy zwiększyć tempo budowy do trzech tej wielkości przedszkoli rocznie. Przybywa nam około 500 przedszkolaków każdego roku. Tak więc i tak czas, w którym w pełni zabezpieczymy potrzeby będzie odległy.Najbardziej rozsądnym rozwiązaniem problemu jest moim zdaniem zwiększenie dopłat do przedszkoli niepublicznych do wysokości 100% kosztów bieżących ponoszonych przez gminę w przedszkolach publicznych, aby rodzice ponosili zbliżone opłaty zarówno w przedszkolach publicznych, jak i niepublicznych (dziś dopłacamy 75%, czyli po 507 zł miesięcznie na każde dziecko w przedszkolu niepublicznym).
Pełny tekst ówczesnego burmistrza Jerzego Smoczyńskiego znajduje się tutaj.
Wstęga porażki 2011
Do przedszkoli samorządowych uczęszcza na Białołęce 1348 dzieci. Dzielnica nie planuje budowy kolejnych placówek dla najmłodszych. Niestety, nic nie mówi o konieczności większego dofinansowania dzieci w placówkach niepublicznych. - W tym roku szkolnym oddane zostały do użytku po rozbudowie, nowe oddziały: w Przedszkolu nr 64 - cztery, w Przedszkolu nr 226 - sześć.Choć po ostatnich rozbudowach dzielnicowe placówki mogą pomieścić więcej dzieci, to jest to kropla w morzu potrzeb.
Placówka przy Porajów, po niemal dwuletniej rozbudowie, za którą dzielnica zapłaciła około 3,8 mln zł, zyskała salę wielofunkcyjną, hol wejściowy (jest w nim też poczekalnia i szatnia), nową salę z zapleczem sanitarnym, zwiększyła się część żywieniowa placówki. Zmodernizowano również plac zabaw. Dzięki temu dziś na Porajów uczęszcza około 100 dzieci więcej.
150 dodatkowych maluchów może pomieścić teraz przedszkole przy Strumykowej, które zostało przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, budynek został wyremontowany i unowocześniony. Dzieci mają do dyspozycji nowy plac zabaw. Dzielnica zapłaciła za to około 5 mln zł.
Już teraz wiadomo, że kolejnych inwestycji długo nie będzie - lista pilnych potrzeb: budowy szkół czy remontów dróg - jest bardzo długa, przedszkola schodzą na dalszy plan. Powód? Ten obszar na Białołęce zdominowały i z powodzeniem zagospodarowały placówki niepubliczne oraz prywatne.
W przyszłorocznym budżecie na utrzymanie maluchów w publicznych placówkach dzielnica wyda około 14 mln zł, w niepublicznych - prawie dwa razy więcej - 25 mln zł. Do przedszkoli niepublicznych, punktów przedszkolnych i przedszkoli prowadzonych przez siostry zakonne uczęszcza około 3160 dzieci. Problem w tym, że samorząd wydaje miliony, ale niemal nic za nie nie uzyskuje. Przede wszystkim nie ma żadnego wpływu na wysokie opłaty ponoszone przez rodziców.
Czesne w publicznym przedszkolu po tegorocznych podwyżkach to około 500 zł (z wyżywieniem i zajęciami dodatkowymi), w niepublicznym - minimum 800 zł, zwykle około tysiąca. Różnica to mniej więcej 500 zł miesięcznie. Przez trzy lata - od 15 do 18 tys. zł (w wielu przedszkolach niepublicznych płaci się nawet za okres wakacji).
Anna Sadowska
Nasz komentarz:
Władze Białołęki nie zamierzają więcej budować przedszkoli publicznych - i słusznie, że po wielu latach doszły do wniosku, że to nie rozwiązuje problemu, zaś z otwieraniem przedszkoli świetnie daje sobie radę wolny rynek. Niestety, zaniechały walkę rozpoczętą przez byłego burmistrza o zmniejszenie opłat ponoszonych przez rodziców w placówkach niepublicznych. Swoją drogą były burmistrz też ją zaniechał, gdy ustąpił ze stanowiska, a przecież wciąż jest radnym Białołęki.Bartek Wołek