Włamania największą plagą Wawra?
5 kwietnia 2013
Willowa zabudowa Wawra i ustronna lokalizacja niektórych domów sprzyja większemu zainteresowaniu nimi przez włamywaczy, a nasza nieostrożność czy niefrasobliwość może nas wtedy bardzo drogo kosztować. Tylko chwila wystarczy, aby stracić cenny dobytek czy oszczędności całego życia.
- Jestem jednym z poszkodowanych. Tego dnia policja miała podobno pięć zgłoszeń. Ja wiem o jeszcze dwóch z tego samego dnia, których nikt nie zgłaszał, gdyż budynki były chwilowo niezamieszkane i nic nie zginęło. Złodzieje to według mojej oceny zorganizowana grupa "specjalistów", gdyż znali się na rzeczy. Zegarek o wartości 200 zł zostawili, lecz dużo droższy już ukradli. Tak samo z biżuterią - twierdzi czytelnik z Miedzeszyna.
Podobne sygnały nasi czytelnicy zgłaszali z innych osiedli. - Wiem od znajomych z Michalina, że w tamtej okolicy kradzieże osiągnęły apogeum w grudniu. Od miesiąca jednak nie zauważyłem ani jednego patrolu policji w sąsiedztwie. Myślę, że policja czeka, aż złapie jakiegoś drobnego pijaczka włamującego się do garażu, który zostanie posądzony o wszystkie włamania, i będzie sukces. Ale czy o to chodzi?
Czy rzeczywiście Wawer ze swą specyficzną zabudową, w której dominują domy jednorodzinne, stał się jakąś wyjątkowo niebezpieczną dzielnicą czy wręcz mekką dla włamywaczy? O faktyczną ocenę sytuacji zwróciliśmy się do VII Komisariatu Rejonowego Policji, który nadzoruje m.in. teren Wawra.
- Przeanalizowaliśmy sytuację z pierwszych dwóch miesięcy tego roku - mówi asp. Paweł Pławecki. - Porównaliśmy liczbę włamań i osób zatrzymanych w związku z tymi przestępstwami. W okresie styczeń - luty br. miało miejsce 35 włamań, zatrzymaliśmy osiem osób. W okresie styczeń - luty br. miało miejsce 35 włamań, zatrzymaliśmy osiem osób - mówi policjant. Zdecydowanie chcę jednak podkreślić, że osoby te nie są ze sobą powiązane i nie jest to na pewno żadna zorganizowana grupa - mówi z naciskiem asp. Pławecki.
Gdzie najwięcej włamań?
Policja nie dysponuje szczegółowymi danymi statystycznymi, uwzględniającymi poszczególne osiedla. A szkoda, bo pozwoliłoby to być może zauważyć, że pewne lokalizacje były wybierane przez włamywaczy częściej niż inne, co w konsekwencji wymagałoby np. częstszych patroli policyjnych. - Proszę pamiętać, że Wawer jest bardzo dużą dzielnicą - mówi asp. Pławecki. - Musielibyśmy spytać policjantów o szczegółowe informacje i na mapie zaznaczyć wszystkie włamania. To pozwoliłoby nam stworzyć taką topografię terenu i być może okazałoby się, że faktycznie większość włamań miała miejsce np. na terenie Anina, czy Marysina - przyznaje.
Policja podkreśla, że niestety często ofiary włamań bardzo słabo zabezpieczają swoje mienie. Nierzadko podczas oględzin na miejscu włamania okazuje się wręcz, że nie ma żadnych zabezpieczeń lub są one niewłaściwe. To ogromnie dziwi, zwłaszcza gdy ofiary włamania przechowują w miejscu zamieszkania jakieś cenne przedmioty.
- Przeciętnie wartość skradzionych przedmiotów mieściła się w przedziale od 800 zł do 20 tys. - mówi asp. Paweł Pławecki. - Wiele także nie miało wielkiej wartości materialnej, za to ogromną sentymentalną i stanowiło bezcenne pamiątki rodzinne.
Złodzieje zatrzymani w Wawrze nie działali według określonych metod czy ulubionych sposobów "włamu". Często wystarczało uchylone czy niedomknięte okno, kiepskie drzwi ze słabym zamkiem, a nawet obojętność sąsiadów i niechęć do "mieszania się" do cudzych spraw. Nie od dziś bowiem wiadomo, że czujnego, czy nawet trochę wścibskiego sąsiada, nie zastąpi żaden system alarmowy.
- Najważniejsza jest profilaktyka - mówi asp. Pławecki. - Staramy się jak najczęściej apelować i przeprowadzać akcje informacyjne, które mają uświadamiać ludziom zagrożenia. Bo nie tylko włamania są problemem Wawra, ale również np. oszustwa. Bardzo często ich ofiarą padają niestety ludzie starsi. Apelujemy o jak największą ostrożność - podsumowuje asp. Pławecki.
sb