REKLAMA

Wola

różne »

 

Widoki sprzed 200 lat zaledwie 4 km od centrum

  13 marca 2015

alt='Widoki sprzed 200 lat zaledwie 4 km od centrum'

Obok Dworca Zachodniego istnieje gotowy plener do horroru z akcją osadzoną w XIX wieku. Czy Armatnia to ulica obłożona klątwą?

REKLAMA

Wieczór na Armatniej. Na ulicy nie ma ani jednej latarni, więc XIX-wieczne domy o fabrycznej architekturze toną w ciemnościach, podobnie jak bruk, gdzieniegdzie niechlujnie poprzykrywany łatami z asfaltu. Buczenie transformatorów i czarny kot sprawiają, że sytuacja robi się dość nerwowa. Całości obrazu dopełniają rozwieszone nad ulicą kable wysokiego napięcia, szum silników z Trasy Prymasa Tysiąclecia i odgłos przejeżdżającego w oddali pociągu. Spacer po Armatniej to podróż do dziwnego świata, w którym anteny satelitarne koegzystują z widokami rodem sprzed 200 lat. Kto tu rządzi?

- Kamienice są w gestii Zarządu Mienia Skarbu Państwa. W gestii samorządu jest 180-metrowy fragment ulicy, pozostała część znajduje się na terenach należących do PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. - wyjaśnia Mariusz Gruza z urzędu dzielnicy.

Rozsyłam więc pytania. Czy będą w najbliższym czasie jakieś remonty? Kiedy były poprzednie? Dlaczego nikt nie dba o tę ulicę? Niestety moje e-maile z pytaniami na temat Armatniej najwyraźniej nie docierają do urzędów. Z Armatniej do ścisłego centrum dwumilionowego miasta są 4 kilometry. Gdyby znalazły się chęci i fundusze, ulica regularnie trafiałaby do albumów fotograficznych, poświęconych europejskiej architekturze kolejowej. Wysyłam je ponownie, ale wciąż nie dostaję odpowiedzi. Kiedy podczas pisania niniejszego tekstu przypadkiem zamykam nie to okno i muszę zaczynać od nowa, zaczynam zastanawiać się, czy nie działają tu jakieś dziwne siły. Prawdopodobnie te same, które zrywają asfalt i łamią płyty chodnikowe po naprawach, które - jak twierdzi urząd dzielnicy - są dokonywane w ramach bieżących remontów.

Z Armatniej do ścisłego centrum dwumilionowego miasta są 4 kilometry. Gdyby znalazły się chęci i fundusze, ulica regularnie trafiałaby do albumów fotograficznych, poświęconych europejskiej architekturze kolejowej. Stojące tu domy powstały w czasach, gdy do Warszawy dopiero docierały pierwsze pociągi. Niestety cywilizacja techniczna, która je stworzyła, doprowadza teraz do ich ruiny. Kamienice są oszpecone antenami. Ustawiono przy nich słupy wysokiego napięcia, rozwieszono kable i sprawiono, że nie da się tędy przejść bez słuchania denerwującego buczenia urządzeń, które dla historyka są po prostu "skrzynkami z prądem".

Jaka będzie przyszłość Armatniej? Na razie pewne jest chyba tylko to, że ktoś napisze o niej książkę. Taką, której nie powstydziłby się Stephen King albo H.P. Lovecraft.

Dominik Gadomski

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe