Bazgroły na odnowionych fasadach budynków. Prokuratura: "To nie jest czyn zabroniony"
12 maja 2021
Wola, jak większość dzielnic w Warszawie zmaga się z nagminnym mazaniem po odnowionych elewacjach budynków. I jeśli nawet policji uda się namierzyć delikwentów, to prokuratura rozgrzesza sprawców umarzając postępowania.
- Tak wygląda większość fasad wzdłuż Górczewskiej między Sokołowską a Płocką. Niestety po złapaniu tłumoków, prokuratura odmówiła jakichkolwiek działań twierdząc, że nie jest to czyn zabroniony - napisał w facebookowej grupie "Warszawska Wola" pan Mariusz załączając zdjęcie odnowionej elewacji budynku przy Górczewskiej 37.
"Złapać za ucho i zaprowadzić do domu"
- Czy nie warto byłoby po złapaniu "graficiarzy" na gorącym uczynku, złapać za ucho i zaprowadzić do domu, a rodziców "bezstresowego wychowania" obciążyć kosztami doprowadzenia do porządku fasady? - komentuje pani Danuta. - Żeby to chociaż było ładne graffiti. A to jakieś maziajstwo bez ładu, składu i sensu - dorzuca pani Bogumiła.
Co ciekawe, zdaniem prokuratury, która umorzyła śledztwo, czyn zniszczenia czyjegoś mienia nie jest ścigany z urzędu. - Można dochodzić odszkodowania na drodze powództwa cywilnego. Takie przynajmniej jest zdanie prokuratury podane na piśmie - przekonuje pan Mariusz. - Jeszcze trochę, a zamiast sądów będziemy mieć samosądy. Chyba innego wyjścia niestety brak - podsumowuje pani Dorota.
Samorząd bezradny wobec "niskiej szkodliwości czynu"
- W 2020 roku usunięto 17 graffiti na budynkach z zasobu ZGN Wola. Z elewacji bezzwłocznie są usuwane napisy wulgarne i zawierające mowę nienawiści oraz sukcesywnie pozostałe graffiti. Działania te muszą odbywać się przy odpowiednich warunkach pogodowych - informuje Tomasz Keller z wydziału prasowego dzielnicy Wola. Jak dodaje, obiekty takie zabezpieczane są specjalną farbą antygraffitową, a miejsca szczególnie często dewastowane obejmowane są także monitoringiem. Jednak i te działania w pełni nie chronią przed wandalami, których bardzo ciężko jest nawet ukarać. Dlaczego? - Akty wandalizmu zgłaszane są policji i straży miejskiej. Niestety, rzeczywiście prokuratura często umarza takie postępowania ze względu na - ich zdaniem - niską szkodliwość społeczną czynu. W miarę możliwości prawnych odwołujemy się od takich decyzji do sądu - przyznaje Tomasz Keller.
(DB)