Warszawa to też Mazowsze
23 lutego 2006
Z Tomaszem Kozińskim, Wojewodą Mazowieckim rozmawia "Mieszkaniec" z przeznaczeniem dla warszawskich gazet lokalnych z porozumienia "W Mieście".
Przewidywania sprawdziły się: niedawny burmistrz Pragi Południe został wojewodą mazo-wieckim... Serdecznie gratulujemy i dziękujemy, że już na początku swojej kadencji zgodził się Pan nas przyjąć. Zdajemy sobie sprawę, że zapewne przedwcześnie będzie pytać Pana o wiele spraw, choć sądzimy, że pierwsze wrażenie, jakie ma człowiek wkraczając na nowe poletko, często bywa niezwykle trafne. Zatem, jakie Pan ma wrażenia z pierwszych tygodni urzę-dowania przy Placu Bankowym?
- Pierwsze tygodnie w znacznej mierze zos-tały zdominowane przez sytuację kryzysową, związaną z surową tegoroczną zimą. Tragedia, jaka wydarzyła się w Katowicach, dla wszystkich - dla administracji, dla służb ratowniczych, rów-nież dla obywateli - stała się przestrogą.
Również na Mazowszu podjęliśmy zdecydo-wane działania, aby zapobiec takim katastro-fom. Powołany Wojewódzki Zespół Reagowania Kryzysowego ostro wziął się do pracy. Policjan-ci, strażacy, inspektorzy nadzoru budowlanego oraz inne służby podległe Wojewodzie Mazo-wieckiemu przeprowadziły ponad 1400 kontroli, a strażacy przeszło 500 razy wzywani byli do pomocy w usuwaniu śniegu z dachów. Kontrole i interwencyjne odśnieżania trwają, gdyż zima nie daje łatwo za wygraną. W ostatnich dniach znowu sypnęło śniegiem, zatem alarm nie jest odwołany.
Rozumiemy, że to jest zawsze problem: chciałoby się myśleć o rzeczach strategicznych, ale trudno na nie znaleźć czas, będąc przytłoczonym sprawami bieżącymi. Mimo wszystko jednak zapytamy Pana o rzeczy najważniejsze na najbliższe miesiące i lata.
- Na początku kadencji chyba każdy we wszystko chce angażować się oso-biście. Potem przekonuje się, że ma dobrych współpracowników, którzy w wielu sprawach mogą nas wyręczyć. Powoli przechodzę właśnie już do tego etapu, więc chętnie opowiem, jakie sprawy uważam w najbliższym czasie za najważniejsze i wreszcie - jakie stawiam sobie cele. Chciałbym jeszcze szerzej otworzyć urzędy dla mieszkańców Mazowsza. Powinniśmy tak zorganizować pracę, by w jednym miej-scu można było załatwić każdą sprawę, bez odsyłania z pokoju do pokoju, lub nie daj Boże - od urzędu do urzędu. W dzielnicach Warszawy model Wydziałów Obsługi Mieszkańców dobrze się sprawdza, co pewnie możecie Panowie potwierdzić...
Na Pradze Południe - możemy...
- Dziękuję. Chciałbym, aby tak było w każdym podległym wojewodzie urzędzie. To jest możliwe do zrobienia. Mam także zamiar poszerzyć zakres spraw realizowanych nie w Warszawie, przy Placu Bankowym, ale w delegaturach, które znajdują się w byłych miastach wojewódzkich. To nie tylko skróci drogę załatwiania spraw, ale i zwiększy zakres odpowiedzialności zatrudnionych w delegaturach pracowników. Będą wyraźniej odczuwali, że decyzja nie zapada w Warszawie, ale tam, na miejscu.
Tu jednak wpadniemy Panu w słowo, jeśli Pan pozwoli. Otóż nam się jawi także trochę inny problem: często zapomina się, że Warszawa to też Mazowsze. Stolicę traktuje się jako siedzibę państwa, czasami jako samodzielne miasto, ale przecież miasto to leży na Mazowszu i musi być w pewnym zakresie traktowane, jako element tego województwa. Tworzymy wyizolowaną wyspę.
- Uważam, że warszawiacy nie są i długo nie będą wyspiarzami. Mają jednak Panowie rację, że Warszawa musi być wkomponowana w całość przedsięwzięć dokonujących się na Mazowszu. Proszę jednak spojrzeć na te dylematy inaczej. Choćby na bezrobocie: przecież mamy na Mazowszu takie wyspy zła, na których poziom bezrobocia przekracza 30 procent! I jak tu się równać z Warszawą, gdzie możliwości mieszkańców pod tym względem są, mimo wszystko, o wiele lepsze? Musimy dbać o harmonijny rozwój całego regionu, a nie tylko jego składowych części. Wróćmy teraz do tych najważniejszych spraw. Zaliczam do nich pełne wykorzystanie funduszy strukturalnych, które możemy otrzymać z Unii Euro-pejskiej. Mamy zaakceptowane i rozdysponowane ok. 75 proc. środków, które powinny być pozyskane do końca 2006 roku, a zrealizowane aż do 2008 roku. Ten poziom zaawansowania pokazuje, że raczej wykorzystamy wszystkie pozostające w naszym zasięgu fundusze. Tym bardziej jesteśmy zmobilizowani, aby o nie walczyć. Bo te pieniądze Mazowszu bardzo się przydadzą.
Panie Wojewodo. Zapytamy o kolejną sprawę. Dla starostów jest Pan najbliższym i często jedynym przedstawicielem rządu, do którego mają naturalny dostęp. Jak Pan zamierza ułożyć z nimi stosunki?
- Po partnersku. Proszę pamiętać, że pełnię niewdzięczną rolę przedstawiciela władzy państwowej i mam prawo uchylać ich decyzje... Ale jestem też tym, który może ich wesprzeć w projektach ponadpowiatowych, a także przekazywać proble-my samorządowców członkom rządu i Szefowi Kancelarii Premiera. Będąc radnym sejmiku wojewódzkiego i burmistrzem miałem poczucie, jak ważna dla przedsta-wiciela władzy samorządowej może być otwartość wojewody na sprawy regionu. Myślę, że na przykład posiedzenia Konwentu Starostów Województwa Mazowiec-kiego mogą być dobrym miejscem wymiany poglądów.
Dziękujemy Panu, za tę pierwszą rozmowę. Czy możemy liczyć, że za jakiś czas, wrócimy do rozmowy?
- Tak, oczywiście. Doceniam rolę prasy lokalnej, jej bliskich związków z miesz-kańcami. Często to, co jest istotne dla Panów, dla mnie czy dla naszych sąsiadów, może być zupełnie nieinteresujące dla mieszkańca innej dzielnicy. Zdarza się, że tych istotnych spraw media ogólnopolskie w ogóle nie zauważają. Rola takich gazet jak "Mieszkaniec" jest rzeczywiście ważna: poruszacie sprawy o dużym znaczeniu dla obywateli, a jednocześnie pomijane przez większość środków masowego prze-kazu. Dlatego też, w Urzędzie Wojewódzkim będą Panowie zawsze mile widziani.
Rozmawiali: Wiesław Nowosielski, Tomasz Szymański <&wmiescie()>