Dekada bez Tomka Służewskiego
25 kwietnia 2021
Kiedy zatelefonował naczelny "Echa Białołęckiego" i powiedział, że za parę dni wypada dziesiąta rocznica śmierci zmarłego przedwcześnie Tomka Służewskiego, dyrektora Białołęckiego Ośrodka Kultury, złapałem się za głowę. Nie żebym zapomniał, bo kwiecień od 2011 roku ma dla mnie jedno skojarzenie. Ale że już dziesięć lat??? Szmat czasu.
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. I sporo w tym prawdy. Po Tomku pozostała jednak pustka. Jakaś przestrzeń - mimo wszystko - niewypełniona. I "telefon głuchy". A może to raczej jego testament? Bo przecież energia, którą zostawił na Białołęce, do dziś gna wiele spraw, wciąż inspiruje. A po głosie "wciąż drży powietrze" - jak przejmująco pięknie śpiewał brat Tomka, Leszek Służewski, na wspomnieniowym spektaklu Teatru 13, wystawionym kilka tygodni po śmierci swojego twórcy i reżysera.
Wciąż słyszę: "Daj nam wiarę, że to ma sens, że nie trzeba żałować przyjaciół. Że gdziekolwiek są dobrze im jest, bo są z nami, choć w innej postaci. I przekonaj, że tak ma być...". Jesteś z nami, Tomku?
Nowa ekipa
Czy wiesz, że w BOK-u już prawie cała nowa ekipa? A sam ośrodek to istny konglomerat! Van Gogha, Głębocka, 3 Pokoje z Kuchnią, sala na Płużnickiej, aktywności w parkach... W porównaniu z korytarzem w ratuszu - to Eldorado! A burmistrz przebąkuje, że dołoży placówce jeszcze Modlińską 257 po remoncie. Szkoda mi trochę BOK-u, że musi dźwigać taki ciężar. Patrząc na sąsiedni Targówek, gdzie działają odrębne placówki, wcale nie z wyższym budżetem, zastanawiam się, czy nie gubimy lokalności i różnorodności? Tyle godzin przegadaliśmy o tym na Radzie Programowej BOK. Żeby różnicować podejście i aktywizować "lokalsów". Cieszyłeś się wtedy jak małe dziecko z każdego artysty i animatora, który zamieszkał na Białołęce i chciał tutaj działać.
Część grup wyfrunęła z Białołęckiego Zagłębia Teatralnego, ale ci, którzy zostali, zrobili ostatnio film! Właściwie trzyodcinkowy serial! Pierwsza tego typu produkcja w dziejach BOK. No i coraz śmielej na Białołękę wkracza jazz. Z wielkimi nazwiskami! A poza tym BOK wciąż jeszcze - mam wrażenie - wykuwa swoją nową tożsamość.
Modlińską to się nie martw, bo będziemy z organizacjami pozarządowymi lobbowali za stworzeniem w tym miejscu nowej jakości... Nie instytucjonalnej! Tym bardziej, że jest z kim działać.
Nowy wiatr w KDS-ie
W Komisji Dialogu Społecznego mamy już 30 organizacji! Ludzie są chętni, zakręceni, pełni pomysłów! Polubiłbyś ich. To właśnie z nimi wywalczyliśmy remont "ruiny od Miłosza" i przygotowujemy piknik "Białołęka pożyteczna".
Piotrek Oracz ma własną fundację i robi co roku świetne Dni Węgierskie, TPD zawiaduje zabytkowym drewniakiem przy placu Światowida, "Nasza Choszczówka" wyżywa się w koncertach, a ich "Przystanek Choszczówka" to marka sama w sobie. My w Ave z "Razem dla Białołęki" (nie poznałeś ich, fajni ludzie!) ratujemy zabytki na cmentarzu przy Mehoffera, a "Krasnal" niezmiennie z pasją pomaga niepełnosprawnym dzieciakom. Mocno zaktywizowali się seniorzy. I wiele innych organizacji. Świetny "materiał" na Radę Programową BOK!
Ale chociaż Rada nie funkcjonuje, to udało się zrobić coś, co by Ci się bardzo spodobało! Idea zresztą jest Twoja. Parę lat temu na KDS-ie przypomniałem udaną współpracę BOK-u z przedszkolami i szkołami. Dyrektor Karolina podchwyciła i mamy od kilku sezonów konkurs dla mieszkańców "Zrealizuj swój pomysł w BOK-u". Parę świetnych inicjatyw z tego wyrosło.
Na przykład festiwal szkolnych chórów białołęckich "Just sing". Kapitalna nauczycielka z podstawówki przy Erazma z Zakroczymia, Małgosia Czajka, porwała uczniów i nauczycieli muzyki z całej Białołęki. Wyobraź sobie: cztery setki dzieciaków stają w wielkim chórze i śpiewają na głosy na środku Galerii Północnej! A... zapomniałem, że galerii nie pamiętasz, bo powstała długo po Twoim odejściu. Ale mamy taki przybytek przy Światowida. W każdym razie - dzieciaki czyściutko i z zaangażowaniem muzykują, ludzie (też w setkach!) otaczają ich, zatrzymują się na schodach, są wszędzie, patrzą z drugiego pięta i... wzruszeni biją brawo. A dzieciakom błyszczą się oczy... Mówię ci, perełka!
A do tego w ramach festiwalu chóry mają warsztaty z profesorami z Uniwersytetu Muzycznego. Pełna profeska i poziom! Tak jak lubiłeś! Już widzę, jakbyś o to wydarzenie zabiegał! Jakbyś je pieścił!
Właśnie! Myślę sobie, że trzeba byłoby zrobić osobny priorytet w tym BOK-owym konkursie - dla szkół i przedszkoli. Musimy o tym porozmawiać z dyrektor Karoliną na KDS-ie.
Białołęka całkiem kulturalna
Z tego też byłbyś zadowolony. BOK od trzech lat organizuje festiwal "Białołęka Kulturalna". Ma pokazać, że nasze peryferia sztuką stoją, że mamy twórców pierwszej wody. Jest i plebiscyt na aktywnych białołęczan. Bardzo udane wydarzenie! My w Ave zwykle wtedy organizujemy promocje książek historycznych o Białołęce, których wydaliśmy już bez liku (toż to w prostej linii kontynuacja powstałej dzięki Tobie i wciąż najobszerniejszej monografii "Historia Białołęki i jej dzień dzisiejszy"!). A Marika Krajniewska, świetna pisarka, która mieszka w Henrykowie, stworzyła piękną powieść o Modlińskiej 257 pt. "Przystań". Ludzie na te książkowo-historyczne eventy przychodzą tłumnie. Nawet ostatnia, pandemiczna edycja przez internet przyciągnęła 300 osób!
Poza tym rozkwitły Dni Białołęki. Te same, które inicjowaliśmy przed laty mocno kameralnie 24 lutego, na pamiątkę zwycięskiej bitwy stoczonej przy Białołęckiej w powstaniu listopadowym. Bitew (jak ta szachowa na scenie BOK za Twojej kadencji) nie ma, co najwyżej o miejsca w "ogórku", którym jeżdżę i pokazuję zabytki. Jest za to duży, wielodniowy event: pikniki, rozgrywki sportowe i gwiazdy za grube tysiące. Na bogato! Wszystkie wydziały urzędu się angażują, ale mam wrażenie, że ostatnio coś sztampą trąci. Przyślij nam trochę pomysłów...
Jakby mniej...
A poza tym - ta nasza Białołęka jakby mniej białołęcka. Od Twojej śmierci co i razu mamy głównych włodarzy spoza dzielnicy. Każdy z nich "uczy się", "poznaje", coraz lepiej "rozumie", nawet "jest związany", ale... tak sobie myślę, że to nie to, co dawniej. Już nie ma tych emocji, co kiedyś rozpalały "miejscowych". Wyobraź sobie, że napisaliśmy dwa duże oratoria muzyczne o historii Białołęki i na prawykonaniach (z udziałem filharmoników!) burmistrzowie się nie pojawili. Za dawnych czasów to byłoby niepojęte, prawda? I spory jakby mniejsze, mniej barwne, mniej angażujące i bardziej "urzędowe". Wszystko takie oficjalne, regulaminowe, "od-do" i jeszcze bardziej "frakcyjne", podzielone. A może to po prostu profesjonalizm, a ja zwyczajnie się postarzałem i sam nie wiem, czego chcę...
Żal mi, że "Echa Białołęckiego" jakby mniej. Nie dlatego, że jego ekipa nie pisze. Piszą jak zawsze. Na czas. Celnie i mądrze. Ale rządowe zakazy pozbawiły redakcję reklamodawców a urząd dzielnicy z niewiadomych przyczyn broni się rękami i nogami przed reklamowym wsparciem. I w ogóle - w całej urzędniczej Warszawie, nie tylko u nas - niezależną prasę lokalną ma się w nosie.
A pamiętasz jak dawniej Białołęka drżała po każdym artykule? Felietony radnych, aktywistów i teksty redakcyjne rozpalały mieszkańców i stawiały urząd na baczność, a najczęściej wymuszały realne zmiany. Śmialiśmy się, że mamy lokalną "Wyborczą" i własnego Michnika. Gdzieś to wszystko zniknęło. W ogóle ludzie żyją jakby inaczej. Przenieśli się na fejsbuki i twittery, gdzie każdy siedzi w swojej komfortowej bańce lajkujących go znajomych. I jest nieomylny!
W miejsce twórczego fermentu mamy urzędowy, uładzony "Czas Białołęki", w którym nie wolno mi było nawet poinformować mieszkańców, że na ten rok budżet dla kultury pozarządowej ograniczono o połowę, do 150 tysięcy. Nie! Nie przesłyszałeś się! No bo jak taka informacja by wyglądała? Przecież u nas kraina mlekiem i miodem... Mówi Ci to coś? No, ale na kulturze - jak często mówiłeś - każdy burmistrz i każdy radny zna się najlepiej. Bo w kwestiach inwestycyjnych trzeba mieć już jakąś wiedzę. A tu... Ta konstatacja niezmiennie do mnie wraca i wciąż mnie rozśmiesza. Dzięki!
Sprawa do załatwienia
A czy wiesz, że Jacek Białek nie jest już szefem "Świtu"? To po części także efekt "wielkiej polityki sołtysów", którą tak dobrze znasz i z której inteligentnie szydziłeś, jak nikt inny. I którą też rozumiałeś i potrafiłeś znakomicie wygrywać.
Wspominam Jacka Białka, bo przy Wysockiego 11 Twój Teatr 13 rozwijał skrzydła. A poza tym wciąż wracam pamięcią do naszego wspólnego "Betlejem u Avetek", które połączyło Ave i BOK, wówczas nazywany GOK-iem (Gminnym Ośrodkiem Kultury). Kiedy impreza niebotycznie się rozrastała, nie wiedząc o Waszych wzajemnych animozjach sprzed lat, zaproponowałem współpracę z Domem Kultury "Świt". A Ty nie odmówiłeś, zresztą Jacek Białek też nie. Format dziś rzadki!
Tak mi wyszło to wspominanie, jakbym Ci relacjonował, co się u nas wydarzyło w tej dekadzie. A przecież tak naprawdę interesuje mnie bardziej, co u Ciebie? Myślę sobie czasem, że Tobie już lepiej. I pewnie robisz wreszcie tylko to, co naprawdę ważne.
Dobiegam do czterdziestki dwójki. Jeszcze niecały rok i będę w Twoim wieku. I chyba zaczynam Ciebie rozumieć. Też mam coraz częściej dość walki z wiatrakami... Zwłaszcza, że wiatraków jakby więcej. W ratuszu, w urzędach, w gabinetach, w prawie, w społeczeństwie... Nawet w Kościele. Też mi chodzi po głowie, jak Tobie, spisanie wspomnień. Tym bardziej żałuję, że nie zdążyłeś przygotować swoich, choć tak często zarzekałeś się, że będzie to bestseller.
Wiedziałeś kiedy odejść. Bo u nas jakby wszystko parszywieje... No, chociażby ten covid, co sparaliżował i podciął skrzydła...
Znając Ciebie, pewnie grasz po tamtej stronie pierwsze skrzypce. Jak dawniej na Białołęce. Dyrektorujesz? Reżyserujesz? A może jesteś prawą ręką Opatrzności do spraw niebiańskiej kultury? W każdym razie wypij, proszę, z kim trzeba, parę głębszych i załatw, żeby nam trochę optymizmu przysłali. I weny. I inspiracji. Chyba tylko Ty możesz to załatwić...
A najlepiej - "Przyjdź tu do nas i z nami trwaj, wbrew tak zwanej ironii losu".
Bartłomiej Włodkowski
Wykorzystano fragmenty "Kolędy dla nieobecnych", słowa Szymon Mucha, 1997.