REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

W PiStyni i w POszczy

  1 października 2007

Wybudujemy trzy miliony mieszkań - kusił dwa lata temu Jarosław Kaczyński. Jak powiedział, tak nie zrobił. Dziś krytykuje obecną prezydent Warszawy, że remontuje miasto.

REKLAMA


Autorka jest radną Warszawy, obecnie kandyduje do Senatu z listy Lewicy i Demokratów
 
Dopadły mnie wspomnienia. Okazją była konwencja wyborcza warszawskiego PiS. Choć zgromadziła za-ledwie dwie setki aktywistów, w manifestowanym przez nich oddaniu prezesowi chwilami pobrzmiewało echo kultu jednostki. A adorowany przywódca naj-wyraźniej czuł się w tej atmosferze dobrze. Słucha-łam jego ataków na obecną prezydent Warszawy i zastanowiło mnie, dlaczego nie zestawia jej "wpa-dek" z sukcesami swego brata Lecha, który przez poprzednie cztery lata kształtował sam bądź przez swoich komisarzy los naszego miasta? Rzeczywiście, kiepsko jeździ się w rozkopanej Warszawie. Za to jest pewność, że wkrótce będzie wygodniej. Po-przednik w ratuszu, Lech Kaczyński, zatrzymał roz-wój Warszawy - jego "zasługą" jest zastój w inwes-tycjach, brak planów zagospodarowania przestrzen-nego i unieważnianie kolejnych przetargów. Nie uru-chomiono zapowiadanych: budowy mostu Północnego czy odbudowy Pałacu Saskie-go. Z obiecanych warszawiakom dwóch tysięcy mieszkań komunalnych ledwie roz-począł budowę dwustu. Następca, Kazimierz Marcinkiewicz, nie urzędował, ale pro-wadził kampanię wyborczą - głównie uwijał się wśród mieszkańców zgromadzonych w miejscach publicznych i samochodów stojących w korku rozdając ulotki, uśmie-chy i obietnice. Dopiero Hanna Gronkiewicz-Waltz wzięła się za robotę.

Nikt ci tyle nie da, ile PiS obieca

- Robimy dla Polski dużo, bardzo dużo... aż trudno wymienić - podsumował niedaw-no premier w telewizji. Przypomniałam sobie, jak Jarosław Kaczyński w 2005 r. zapewniał z patosem: "nie będę premierem, gdy mój brat będzie prezydentem". A powołując rząd Marcinkiewicza mówił: "to premier na całą kadencję". No i dziwnym trafem jest inaczej niż publicznie deklarował. Grzmiał: "nie poprzemy nikogo z wy-rokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ide-ałami PiS". Po czym zaprosił do rządu Andrzeja Leppera i jego skonfliktowaną z prawem kompanię. Ale to nie koniec - ostatnio poseł z Wrocławia, zabójca podpi-tego 50-latka, został wiceministrem, a funkcjonariusz odpowiedzialny za śmierć dwójki policjantów z Dworca Centralnego, którym kazał odwozić się po bibce poza Warszawę do domu i którzy zginęli podczas tej eskapady, wrócił triumfalnie do Mi-nisterstwa Spraw Wewnętrznych. Wojewoda mazowiecki znany z jazdy na rowerze "pod wpływem" dostał angaż rad nadzorczych spółek państwowych kontrolowanych przez PiS. To państwo wcale nie jest ani tanie, ani uczciwe. A ludziom, którzy czują, że z IV RP jest coś nie tak, wskazuje się za przyczynę zła mitycznych oligarchów, którzy w tym sezonie zastąpili równie mityczny układ.

Zapraszamy na zakupy

"Mordo ty moja!"

Chwilowo jednak motyw układu poszedł w odstawkę, być może z uwagi na kontro-wersyjny udział Jarosława i Lecha Kaczyńskiego w funkcjonowaniu powstałej w 1990 roku spółki Telegraf. Kapitał zakładowy spółki, wynoszący 250 mln starych zł, został w ciągu 10 miesięcy pomnożony 144 razy. Ponadto od 13 lat toczy się proces dwóch pracownic BPH oskarżonych o spowodowanie strat w majątku tego banku. Chodzi o niespłaconą przez Telegraf pożyczkę 40 mld starych zł, którą zaciągnął Jarosław Kaczyński. Lech Kaczyński też znakomicie dogadywał się z układami - po wyrzuceniu z klubu PO w radzie Warszawy osób kojarzonych z "układem warszaw-skim" uczynił z nich nieformalnego koalicjanta PiS. Podobny talent wykazywać miał też w miejscu swego poprzedniego zamieszkania, przez lata świetnie prosperując w centrum "układu gdańskiego", jak ochrzciła go prasa. Natomiast nie ceni ludzi, którzy wobec braku perspektyw w IV RP ruszyli za chlebem w świat. Nazwał ich, podczas oficjalnej wizyty w Anglii, nieudolnymi z natury i szukającymi lepszego ży-cia za granicą. To oburzające stwierdzenie spowodowało reakcję angielskiego pre-miera, który ujął się za naszymi rodakami oddając sprawiedliwość ich pracowitości i rzetelności.

REKLAMA

"Ja tu jestem szefem!"

- Zredukujemy administrację państwową, wprowadzimy szybko niższe podatki - obiecywał PiS. No i czekaj tatka latka. Teraz nie tylko milczy się o obniżkach, ale mówi się nawet o wzroście składki na służbę zdrowia, bo profesor Zbigniew Religa nie umie poradzić sobie z zarządzaniem opieką medyczną w kraju. Zasługi za ukończenie budowy około 200 km autostrad w 2006 roku PiS przypisał sobie, choć budowę przygotowali jego poprzednicy. Winą zaś za wybudowanie tylko 6 km autostrad w 2007 roku, czyli w drugim roku swoich rządów, obarczył opozycję. - Dla mnie raz dane słowo jest święte... - powiedział Jarosław Kaczyński 10 lipca 2006 roku. Niedawno jednak miał z rozbrajającą lekkością wyznać Radkowi Sikor-skiemu: "w polityce nie wszystkich umów można dotrzymywać". Sprzeczność? Ka-czyński bez wahania zaprzecza własnym twierdzeniom, jeśli są dla niego niewy-godne. I dlatego z PiS-em jest tak, jak w tym starym dowcipie o PZPR: Jak partia mówi, że nie da, to nie da. Jak partia mówi, że da, to mówi.

Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Majówka 2025 za granicą
Majówka 2025 za granicą
Majówka 2025 za granicą

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni