W PiStyni i w POszczy
1 października 2007
Wybudujemy trzy miliony mieszkań - kusił dwa lata temu Jarosław Kaczyński. Jak powiedział, tak nie zrobił. Dziś krytykuje obecną prezydent Warszawy, że remontuje miasto.
Autorka jest radną Warszawy, obecnie kandyduje do Senatu z listy Lewicy i Demokratów |
Nikt ci tyle nie da, ile PiS obieca
- Robimy dla Polski dużo, bardzo dużo... aż trudno wymienić - podsumował niedaw-no premier w telewizji. Przypomniałam sobie, jak Jarosław Kaczyński w 2005 r. zapewniał z patosem: "nie będę premierem, gdy mój brat będzie prezydentem". A powołując rząd Marcinkiewicza mówił: "to premier na całą kadencję". No i dziwnym trafem jest inaczej niż publicznie deklarował. Grzmiał: "nie poprzemy nikogo z wy-rokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ide-ałami PiS". Po czym zaprosił do rządu Andrzeja Leppera i jego skonfliktowaną z prawem kompanię. Ale to nie koniec - ostatnio poseł z Wrocławia, zabójca podpi-tego 50-latka, został wiceministrem, a funkcjonariusz odpowiedzialny za śmierć dwójki policjantów z Dworca Centralnego, którym kazał odwozić się po bibce poza Warszawę do domu i którzy zginęli podczas tej eskapady, wrócił triumfalnie do Mi-nisterstwa Spraw Wewnętrznych. Wojewoda mazowiecki znany z jazdy na rowerze "pod wpływem" dostał angaż rad nadzorczych spółek państwowych kontrolowanych przez PiS. To państwo wcale nie jest ani tanie, ani uczciwe. A ludziom, którzy czują, że z IV RP jest coś nie tak, wskazuje się za przyczynę zła mitycznych oligarchów, którzy w tym sezonie zastąpili równie mityczny układ."Mordo ty moja!"
Chwilowo jednak motyw układu poszedł w odstawkę, być może z uwagi na kontro-wersyjny udział Jarosława i Lecha Kaczyńskiego w funkcjonowaniu powstałej w 1990 roku spółki Telegraf. Kapitał zakładowy spółki, wynoszący 250 mln starych zł, został w ciągu 10 miesięcy pomnożony 144 razy. Ponadto od 13 lat toczy się proces dwóch pracownic BPH oskarżonych o spowodowanie strat w majątku tego banku. Chodzi o niespłaconą przez Telegraf pożyczkę 40 mld starych zł, którą zaciągnął Jarosław Kaczyński. Lech Kaczyński też znakomicie dogadywał się z układami - po wyrzuceniu z klubu PO w radzie Warszawy osób kojarzonych z "układem warszaw-skim" uczynił z nich nieformalnego koalicjanta PiS. Podobny talent wykazywać miał też w miejscu swego poprzedniego zamieszkania, przez lata świetnie prosperując w centrum "układu gdańskiego", jak ochrzciła go prasa. Natomiast nie ceni ludzi, którzy wobec braku perspektyw w IV RP ruszyli za chlebem w świat. Nazwał ich, podczas oficjalnej wizyty w Anglii, nieudolnymi z natury i szukającymi lepszego ży-cia za granicą. To oburzające stwierdzenie spowodowało reakcję angielskiego pre-miera, który ujął się za naszymi rodakami oddając sprawiedliwość ich pracowitości i rzetelności."Ja tu jestem szefem!"
- Zredukujemy administrację państwową, wprowadzimy szybko niższe podatki - obiecywał PiS. No i czekaj tatka latka. Teraz nie tylko milczy się o obniżkach, ale mówi się nawet o wzroście składki na służbę zdrowia, bo profesor Zbigniew Religa nie umie poradzić sobie z zarządzaniem opieką medyczną w kraju. Zasługi za ukończenie budowy około 200 km autostrad w 2006 roku PiS przypisał sobie, choć budowę przygotowali jego poprzednicy. Winą zaś za wybudowanie tylko 6 km autostrad w 2007 roku, czyli w drugim roku swoich rządów, obarczył opozycję. - Dla mnie raz dane słowo jest święte... - powiedział Jarosław Kaczyński 10 lipca 2006 roku. Niedawno jednak miał z rozbrajającą lekkością wyznać Radkowi Sikor-skiemu: "w polityce nie wszystkich umów można dotrzymywać". Sprzeczność? Ka-czyński bez wahania zaprzecza własnym twierdzeniom, jeśli są dla niego niewy-godne. I dlatego z PiS-em jest tak, jak w tym starym dowcipie o PZPR: Jak partia mówi, że nie da, to nie da. Jak partia mówi, że da, to mówi.Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl