Tylko 165 miejsc w przedszkolach! Trzylatki bez szans na przyjęcie
21 marca 2016
Informacja, jaką podał we wtorek na swojej stronie internetowej urząd miasta, że legionowskie przedszkola przyjmą w tym roku tylko 165 dzieci, obiegła miasto lotem błyskawicy. Sytuacja jest dramatyczna. Czy miasto ma jakieś pomysły na to, jak wybrnąć z kryzysu?
Skala problemu jest spora. W 2014 roku do przedszkoli miejskich w Legionowie zostało przyjętych ponad 1600 dzieci, z czego prawie 400 "nowych" trzy- i czterolatków. W 2015 przygotowano 1540 miejsc, z czego czterolatków było ponad 500. Niestety w miejskich placówkach zabrakło miejsc dla ponad dwustu dzieci trzyletnich. Z szacunkowej kalkulacji wynika zatem, że w tym roku zabraknie kilkuset miejsc, a trzylatki mają minimalne szanse na przyjęcie do publicznego przedszkola. Skali problemu policzyć się jednak nie da, bo dopiero od 15 marca rodzice składają wnioski rekrutacyjne.
Zdaniem samorządu winny jest rząd. - Zmiana ustawy o systemie oświaty oznacza, że od najbliższego roku szkolnego 6-latki nie muszą iść do szkoły. Obowiązek szkolny ponownie dotyczy dzieci siedmioletnich. Dla samorządów, a przede wszystkim rodziców najmłodszych dzieci, to trudna sytuacja - czytamy w komunikacie. W podobnym tonie komentuje sprawę na swoim facebookowym profilu legionowski poseł Jan Grabiec: - Tłumaczyliśmy posłom PiS-u w grudniu, że wprowadzanie nieprzygotowanej zmiany dotyczącej 6-latków wywoła dramat w przedszkolach. Nie słuchali. Dlatego w całym kraju zabraknie w przedszkolach ok. 200 tys. miejsc dla dzieci trzyletnich. Dobra zmiana w praktyce.
Tego rodzaju tłumaczenia nie do końca przekonują. Oczywiście, że samorządy czasu miały mało, ale opór społeczny, jaki wywołała decyzja o posyłaniu do zerówek pięciolatków także był ogromny. Wobec tego fakt, że większość rodziców wybierze pozostawienie sześciolatków w przedszkolach, można było przewidzieć. Choćby dlatego, że przedszkola gwarantują znacznie dłuższą opiekę nad dziećmi. Tłumaczenie, że samorząd zachęcał rodziców, żeby wybrali edukację szkolną dla swych sześcioletnich pociech uważam za demagogiczne, bo chyba nikt nie wierzył w skuteczność takich kampanii - znając społeczne nastawienie. Niektóre samorządy próbowały sytuację ratować zawczasu - jak np. warszawskie dzielnice ogłaszając przetargi na miejsca w przedszkolach niepublicznych, które po całkowitej refundacji oferowałyby opiekę nad przedszkolakami na identycznych zasadach jak w publicznych placówkach. W Legionowie czekano chyba aż "sprawa się rypnie" i będzie można powiedzieć, że "wszystko przez PiS".
Miasto pisze, że "wkrótce na os. Piaski rozpocznie się budowa bloku wielorodzinnego z 3-oddziałowym przedszkolem na parterze". Nie powstanie ono jednak przed początkiem roku szkolnego, więc tego rodzaju "poszukiwanie innych możliwości" brzmi enigmatycznie. A co z ustawowym zapisem, że od września przedszkola publiczne muszą zapewnić opiekę wszystkim pięcio- i czterolatkom? Na to pytanie nikt w ratuszu nie potrafi odpowiedzieć. Rzeczniczka mówi tylko, że miasto "pracuje nad jakimś rozwiązaniem problemu".
(wk)