Taki był legionowski rynek. "Zaczarował moje dzieciństwo"
11 sierpnia 2016
Kto pamięta jeszcze drewnianą zabudowę legionowskiego rynku?
Przygoda, wiedza i magia
Wciąż mam je przed oczyma - zwłaszcza te przy pierzei od strony Sienkiewicza. Drewniane budynki, pomalowane brązową i zieloną farbą. W jednym z nich była chyba pasmanteria, do której chodziłem z mamą, w drugiej jakiś sklep spożywczy. Dziś stoi tam murowany klocek. Przy Piłsudskiego, która wtedy nosiła nazwę - jakże by inaczej - PZPR, zawsze była księgarnia. Też drewniana. Ależ była fajna, klimatyczna... Jak przyciągały te książki - przygodą, wiedzą, magią. Obok był też fotograf, a na rogu przy Batorego zakład jubilerski pana Werewki. Bardzo go lubiłem. Gdy wchodziło się przez zielone dni, dzwonił dzwonek. Nie elektroniczny brzęczyk, ale prawdziwy dzwonek. Jak to w starych sklepach, a pan Werewka odrywał się od pracy na zapleczu i wychodził do klientów. Do dziś ma pracownię złotniczą, tyle że przy Reymonta.
Moje sklepy cynamonowe
Pierzeja od strony Batorego była już murowana. Lubiłem tam chodzić do kawiarni Małej na lody, krem sułtański i colę. Co ciekawe budynek ten jest przedwojenny - to willa Raciążanka zbudowana z legionowskiego cementu. Po przeciwnej stronie przy dawnej Świerczewskiego (dziś Rynek) był warzywniak, sklep obuwniczy, co jeszcze nie pamiętam, chyba siedziba ówczesnej partyjnej przybudówki Stronnictwa Demokratycznego. Zabudowa była częściowo jeszcze drewniana, ale już poprzedzielana murowanymi plombami. Może coś mylę, ale tak pamiętam ten rynek - moje prywatne sklepy cynamonowe, których im jestem starszy, tym bardziej mi brak. Żal mi tych drewnianych kamienic. One miały duszę, historię. W tych, które stały najdłużej - przy Sienkiewicza już przed wojną były sklepy. Przez lata na parterze działał sklep spożywczy Karczmarzewskich, wędliniarski Jakimiaka, tytoniowy i galanteryjny. Przed nimi znajdował się postój dorożek. Budynki te stały jeszcze całkiem niedawno. Waliły się już, zaniedbane, nie remontowane. Szkoda.
Co pozostało z dawnych czasów?
Charakterystyczna wieża starego transformatora, stojąca u zbiegu ulic Piłsudskiego i Batorego. Jej zewnętrzna forma nie uległa większym zmianom od czasów przedwojennych. Do dziś przy Piłsudskiego 15 stoi willa Lorkiewiczówka z 1930 roku, w której za czasów mego dzieciństwa były sklepy nabiałowy, chemiczny, elektryczny i z artykułami gospodarstwa domowego. Na rogu ulic Rynek i Batorego stoi wciąż narożna kamienica Szyi Szruta wybudowana tuż przed II wojną światową. Przez lata była tu jedyna w mieście apteka, którą pamiętam z ogromnych kolejek. Teraz jest księgarnia. Przy ulicy Rynek 2 stoi też jedna z najpiękniejszych kamieniczek - zbudowana w 1928 roku. Warto dodać, że rynek legionowski nie zawsze był parkopodobny. Gdy wytyczono go w roku 1926 roku, był po prostu piaszczystym, a potem brukowanym placem. Aż do 1966 roku. Wtedy to władze miasta założyły tu park, zbudowały fontannę. I tak w gruncie rzeczy pozostało do dziś. Ale drewnianej zabudowy i tak żal. Kiedyś dominowała w promieniu kilometra od rynku, dziś pozostało ledwie kilka schowanych wstydliwie w głębi ogrodów drewnianych domów. Może warto zachować choć te nieliczne.
(wk)