Szydełkowanie znów modne?
12 maja 2015
O szydełku Kasia Witkowska przypomniała sobie dwa lata temu, kiedy dzieci dorosły i pojawił się wolny czas. Wtedy pasja z dzieciństwa wróciła ze zdwojoną siłą. Dziś spod jej rąk wychodzą choinkowe ozdoby, koce, a nawet dywan, a do mieszkanki Wieliszewa zgłasza się coraz więcej młodych ludzi - chętnych do nauki tego zapomnianego dziś rękodzieła.
- Później poszło już samo. Zaczęłam robić maskotki, czapki, buciki dla dzieci znajomych. Był też kocyk i torba, a całkiem niedawno za namową koleżanek zrobiłam dywan - śmieje się.
Szydełkowa zabawa jest pracochłonna. Zrobienie maskotki zazwyczaj zajmuje dwa dni, bo wolny czas Kasia ma tylko popołudniami. Łatwiej jest w weekend, wtedy siada do szydełka nawet na cały dzień.
- Nie wszystko mi wychodzi. Zdarza się, że zaczynam, jestem już w połowie i pruję całe - mówi. - Myślę, że szydełkowanie, podobnie jak inne rękodzieło, wkrótce znów stanie się modne. Przychodzą do mnie coraz młodsze dziewczyny, podpatrują, próbują. To mit, że szydełko to głównie domena babć i ciotek.
Dlaczego poleca szydełkowanie? - Uwielbiam uśmiech osoby obdarowanej. I jej zdziwienie, że to jest zrobione na szydełku. Wtedy przychodzi satysfakcja, że warto było posiedzieć i stworzyć coś samemu, a nie pójść na łatwiznę i kupić w sklepie. Teraz właśnie będę próbowała zrobić pierwszą moją sukienkę dla jeszcze nienarodzonej siostrzenicy. Mam nadzieję, że podołam i siostra będzie zadowolona - śmieje się Kasia.
Prace Kasi można obejrzeć na jej facebookowym profilu: Katarzyna Witkowska.
AS