Dziki przestają być w Warszawie widokiem rzadkim, ale nadal pozostają niebezpieczne. Zdarza się jednak i tak, że dzik zawędruje tam, gdzie zdecydowanie nie powinien...
W piątkowy ranek straż miejską zaalarmował telefon o dziku biegającym po terenie anińskiego Instytutu Kardiologii. Ponieważ sensacje nerwowe pozytywnie dla pacjentów z chorym sercem wskazane nie są, a spotkanie z przedstawicielem Sus scrofa do takich sensacji może należeć, strażnicy z ekopatrolu ruszyli do akcji. Wspomagani przez łowczego po kilkugodzinnej obławie uśpili zwierzaka (po pierwszej dawce dzik się wyraźnie ożywił i trzeba było spacyfikować go drugim usypiaczem) i młody odyniec został przewieziony w bardziej mu odpowiadające warunki naturalne.
Oprócz jedynych dziko żyjących europejskich świniowatych strażnicy regularnie w Warszawie zajmują się sarnami, bobrami czy łosiami (te szczególnie upodobały sobie Bielany) - o lisach, kunach czy łasicach nie wspominając.
TW Fulik
na podstawie informacji straży miejskiej