Szpital na Bemowie naprawi służbę zdrowia?
dzisiaj, 11:11
Sprawa budowy na Bemowie szpitala wśród niektórych samorządowców powraca jak bumerang. I chociaż wiemy, że jest to raczej pobożne życzenie, nie wynikające z realnych możliwości inwestycyjnych samorządu, to kto radnym zabroni marzyć?
Czy marzenia o szpitalu mogą się spełnić? Jasne. Pierwszy i nieodległy przykład to 55-tysięczne Legionowo. O budowie szpitala samorządowcy i lokalni politycy mówili tam od ponad 40 lat.
Nowa przychodnia rozczarowuje? "Te same chore zasady"
W nowoczesnej i otwartej niedawno przychodni na Bemowie jak bumerang powracają dobrze znajome problemy - kłopoty z rejestracją i dostaniem się do lekarzy.
Podczas każdej kampanii samorządowej czy parlamentarnej jego budowa była stawiana jako priorytet wśród wielu obietnic wyborczych. I co? I nic. Przez wiele lat nie działo się nic.
Musiało dopiero dojść do bardzo sprzyjających okoliczności politycznych, żeby w końcu zbudowano filię Wojskowego Instytutu Medycznego. Jak do tego doszło? Odpowiedź jest prosta. Swój ogromny wkład w powstanie szpitala miał ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, który jest mieszkańcem Legionowa. To właśnie on obiecał mieszkańcom i doprowadził do tego, że na terenie przychodni wojskowej powstał kilkuoddziałowy szpital, jako filia warszawskiego wojskowego szpitala przy Szaserów. Ostatnio otwarto w nim nawet szpitalny oddział ratunkowy.
Czy Bemowo mogłoby liczyć na podobne względy?
Odpowiedź wydaje się niejednoznaczna. Patrząc na to, jakie środowisko polityczne rządzi obecnie Bemowem, z jakiego obozu politycznego wywodzą się władze Warszawy, a także kto aktualnie rządzi krajem, wydawać by się mogło, że nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, żeby marzenie o szpitalu w naszej dzielnicy mogło się ziścić. Jest tu bowiem wspólny mianownik - Koalicja Obywatelska, która rządzi krajem, Warszawą i Bemowem. Na wszystkich tych szczeblach mogłoby dojść do porozumienia na rzecz realizacji idei budowy najbardziej wysuniętego na zachód Warszawy szpitala, np. gdzieś na Chrzanowie. Z drugiej jednak strony, opcja "nie da się" jest równie powszechna, a wręcz wygodna dla wielu polityków, urzędników i samorządowców.
Bemowo powinno zabezpieczyć teren
Po raz kolejny dwójka radnych, która ma przekonanie z jak nierealnym tematem przychodzi im się mierzyć, chce głosić ideę. I nie przestawać o tym mówić, mimo że wszystkie znaki wskazują, że w najbliższym dziesięcioleciu (a zapewne i dłużej), nie ma szans na taką inwestycję na Bemowie. W pierwszej kolejności powinien być pozyskany i zabezpieczony przez samorząd odpowiednio duży teren pod taką inwestycję. Jest to podstawa do dalszych działań.
- Jest nas już prawie 150 tysięcy. Potrzebne są rozmowy o możliwym terenie i długofalowa strategia na pozyskanie pieniędzy z Unii i innych źródeł, ale oczywiście pierwsza powinna być chęć do rozmowy - podkreślają Marta Sylwestrzak i Jarosław Oborski, którzy zapytali, czy władze dzielnicy mogłyby rozpocząć rozmowy z wojewodą, prezydentem, a także z Narodowym Funduszem Zdrowia w sprawie budowy szpitala.
Jaka jest szansa na szpital na Bemowie?
Praktycznie żadna. Z odpowiedzi Biura Polityki Zdrowotnej m.st. Warszawy wynika, że potrzeby mieszkańców Bemowa w kwestii ochrony zdrowia są zabezpieczone.
Jak przypominają urzędnicy, w 2023 roku oddano do użytku nowe skrzydło Szpitala Bielańskiego z nowoczesnym blokiem operacyjnym, odziałem rehabilitacji, psychiatrii dla dorosłych, oddziałem intensywnej terapii i laboratorium (koszt to 200 mln zł). Ukończono również modernizację największego budynku Szpitala Wolskiego (33 mln zł), w którym pacjenci mogą korzystać ze świadczeń rehabilitacji, kardiologicznej i neurologicznej. Wspomina się też o wielu inwestycjach w przychodnie, jednak najczęściej wymienia się te poza Bemowem.
- Należy wskazać, że to NFZ jest odpowiedzialny za zabezpieczenie świadczeń medycznych i decyzję o włączeniu szpitala do systemu podstawowego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, tzw. sieci szpitali. Tylko miejsce w sieci gwarantuje szpitalowi ciągłość i stabilność finansowania. Ponieważ podstawowym warunkiem kwalifikującym do sieci jest udzielanie świadczeń zakontraktowanych przez NFZ od co najmniej dwóch lat w wybranych dla danego poziomu profilach, żaden nowo powstały szpital nie ma możliwości wejścia do tego systemu - przypomina Olga Pilarska-Siennicka z Biura Polityki Zdrowotnej.
Jak naprawiać służbę zdrowia?
Tymczasem nie tylko z Polski, ale też z warszawskich szpitali docierają niepokojące sygnały - kilku z nich grozi likwidacja ważnych dla pacjentów oddziałów. "Rzeczpospolita" alarmuje o trudnej sytuacji Szpitala Chirurgii Urazowej św. Anny przy ul. Barskiej na Ochocie. Szpital z końcem roku ma ulec restrukturyzacji, w ramach której dojdzie do przeniesienia oddziałów chirurgii urazowo-ortopedycznej oraz chirurgii ogólnej do innych szpitali. Zniknie także urazowa izba przyjęć, która bez oddziału nie może funkcjonować.
Kilka lat temu, żeby otworzyć Szpital Południowy władze Warszawy zlikwidowały szpital na Solcu, formalnie przenosząc jego kontrakt wraz z kadrą medyczną do nowej placówki. Działanie to spowodowało, że właściwie można mówić o powolnej likwidacji także przychodni przyszpitalnej, z której od korzystają mieszkańcy Powiśla.
Brak pieniędzy, nieopłacalność, brak kadr, nadmiar oddziałów o podobnym profilu w województwie - to problemy, z którymi aktualnie boryka się służba zdrowia. NFZ i Ministerstwo Zdrowia będą musiały skupić się na uchronieniu i poprawie funkcjonowania szpitali istniejących, nie zaś na budowie nowych.
DB
.